Zbigniew Czyż, Interia: Panie trenerze, niedawno w rozmowie z nami były trener Legii Warszawa, obecnie selekcjoner reprezentacji Polski do lat 20 Jacek Magiera stwierdził, że teraz w dużo gorszej sytuacji gospodarczej i finansowej klubowi prezesi będą częściej zaglądać do tak zwanej klubowej piwnicy, będzie więcej szans dla młodych piłkarzy, podziela pan taką opinię? Aleksandar Vuković, trener Legii: Nie wykluczam, że tak będzie, zwłaszcza w klubach, w których do tej pory tego brakowało. Uważam, że jak się spojrzy na Legię z tego sezonu, to można zauważyć, że my jesteśmy w dużej mierze właśnie taką drużyną złożoną z zawodników z tak zwanej piwnicy, o której mówi Jacek Magiera. Nie szukaliśmy nie wiadomo gdzie, ktoś z zewnątrz, nie znając drużyny, mógłby uznać, że Jose Kante się nie nadaje, że Antolić się nie nadaje, że Luisa Rochy nie można by wykorzystać i mógłbym tak dalej wymieniać i wymieniać, na przykład, że Karbownik, Rosołek, czy Praszelik powinni pójść na wypożyczenie. Można było szukać gdzieś indziej transferów generując tylko koszty. Obecna sytuacja na pewno nie zmusi mnie do innego działania niż do tej pory, ja patrzę na to co mam w klubie i wiem, że są tacy piłkarzy, którzy może nie mają odpowiednio dobrej prasy i nie pisze się o nich ładnie, ale to nie oznacza, że nie stać ich na bardzo dużo. Uważa pan, że wkrótce, przynajmniej po części, zmieni się hierarchia w polskiej Ekstraklasie:? - Ciekawe faktycznie będzie to jak kluby poradzą sobie teraz w obecnej sytuacji, ale też w niedalekiej przyszłości. Bardzo wiele będzie zależało od mądrości zarządzania, od tego jak do tej pory klub był prowadzony. Ten, kto w sposób gospodarny podchodził do procesu budowania drużyny będzie miał na pewno teraz dużą przewagę. Po ostatnim meczu poprzedniego sezonu powiedział pan, że chce oczyścić szatnię i że chce zbudować Legię na swoich warunkach, Legię walczącą, mającą swój styl i charakter. Można powiedzieć - po tym pierwszym roku pracy Aleksandara Vukovicia na stanowisku trenera, że dotrzymuje pan słowa. - Mam bardzo dużą motywację i chęć do dalszego rozwoju zarówno siebie jak i Legii. Chcę, aby cały czas drużyna pracowała nad sobą. Zdaję sobie sprawę, że sporo dobrego zostało już zrobione od początku tego sezonu, ale też wiem, że bardzo dużo jest jeszcze w dalszym ciągu do zrobienia. Co więcej, powiedziałbym nawet, że wciąż jest więcej do zrobienia niż to, co już zrobiliśmy. Będę chciał w dalszym ciągu wykrzesać z tej drużyny to, co najlepsze. To jest esencja całej mojej pracy. Cieszy się pan na otwarcie nowoczesnego centrum treningowego Legii pod Grodziskiem Mazowieckim? Co to da klubowi w niedalekiej przyszłości? - Muszę powiedzieć, że do tej pory trenowaliśmy na bocznym boisku, które często - z racji chociażby pogody - było w fatalnym stanie. Teraz, kiedy już wrócimy do treningów będzie ono wyglądać znacznie lepiej, bo trochę odżyło i odpoczęło. Ale po oddaniu do użytku centrum treningowego przeniesiemy się na naprawdę świetne boiska. Tego właśnie Legii brakowało, żeby zamknąć całą sprawę infrastruktury. Jest piękny stadion, teraz będzie jeszcze super nowoczesne centrum. Myślę, że to niesamowicie wielki krok do przodu w rozwoju klubu, bardzo mnie to cieszy i napawa dumą. Tylko nieliczne i największe kluby świata oraz Europy mogą się czymś takim poszczycić, to naprawdę wielka sprawa. Zanim został pan szkoleniowcem pierwszej drużyny Legii miał okazję pracować jako asystent z kilkoma doświadczonymi trenerami. Od którego nauczył się pan najwięcej? - Będę się trzymał anegdoty, którą przekazał mi Stanisław Czerczesow, a mianowicie powiedział mi kiedyś, że od każdego trenera czegoś się nauczę. Od jednego nauczę się tego jak trzeba robić, od innego jak nie trzeba. Myślę, że to właśnie w najlepszy sposób podsumowuje tę kwestię. Od każdego trenera nauczyłem się bardzo dużo i każdemu jestem wdzięczny. Chcę podkreślić, że oprócz trenera Sa Pinto z każdym utrzymuję bardzo dobry kontakt i mam bardzo dobre relacje.