Legii Urbana nie zaszkodziło odejście pięciu piłkarzy - Łukasza Fabiańskiego, Dawida Janczyka, Grzegorza Bronowickiego, Piotra Włodarczyka i Łukasza Surmy. Nowy trener inaczej ułożył zespół, a trzem piłkarzom zmienił pozycje. Efekt: Roger został uznany najlepszym obcokrajowcem polskiej ligi, a jesienią zbierał najwyższe noty spośród piłkarzy klubów Orange Ekstraklasy w klasyfikacji "Przeglądu Sportowego". Mocnym punktem zespołu jest Edson, którzy świetnie radzi sobie na lewym skrzydle. Strzałem w "dziesiątkę" było sprowadzenie Inakiego Astiza. Siedem zwycięstw z rzędu w pierwszych meczach sezonu to klubowy rekord. Bramka Jana Muchy była zaczarowana przez 634 minuty, ale gdy przyszedł kryzys, zespół długo nie mógł wyjść na prostą. Porażka z Kolporterem Koroną w Kielcach 0:1 jeszcze nie musiała oznaczać dołka, bo oba zespoły rozegrały bardzo dobre spotkanie. Tydzień później z bagażem czterech bramek opuszczali Łazienkowską wicemistrzowie Polski - piłkarze PGE GKS Bełchatów. Czarna seria na dobre rozpoczęła się w październiku. Trzy mecze bez punktu i bez bramki. Najbardziej zabolała porażka u siebie z Odrą Wodzisław, której sam trener powiedział krótko: blamaż. Jan Urban trzymał nerwy na wodzy nawet po przegranym hicie rundy - meczu z Wisłą w Krakowie. Serię porażek oddzieliła gruba kreska w postaci wywiadu współwłaściciela Legii Mariusza Waltera, który udzielił mocnego poparcia trenerowi. Kolejny mecz piłkarze zaczęli niesamowicie stremowani, ale wygrali z Ruchem 2:0 i wreszcie odetchnęli z ulgą. Tymczasem główni rywale w wyścigu po złote medale nie próżnowali i po bezbramkowym remisie z "Jagą" Legia traciła już do nich 10 punktów. Gdyby nie połowa z nich - stracona zresztą u siebie - wiosna zapowiadałaby się w zupełnie innych barwach. Znakomity początek sezonu zaostrzył apetyty i odwrócił uwagę od tego, że nowy trener mocno przemeblował zespół. Wahania formy u młodych zmienników to rzecz normalna. Odmłodzonemu zespołowi nie pomogli za wiele kibice, o których do niedawna mówiło się, że są najlepsi w Polsce. Przypominając sobie burdy w Wilnie wywołane przez chuliganów podczas meczu pucharowego, wojnę prowadzoną z zarządem klubu czy fochy strojone wobec samej drużyny, nie da się ukryć, że "dwunasty zawodnik" zawiódł tej jesieni. Gdy do tego dodamy nieskuteczność pod bramką przeciwników, mamy odpowiedź na pytanie o przyczyny dołka legionistów. Takesure Chinyama strzelił 10 bramek i chce walczyć o koronę króla strzelców, ale niewiele ryzykując można powiedzieć, że prowadzi w klasyfikacji króla pudeł. Mimo 10 goli nie jest to snajper na miarę klubu z aspiracjami Legii. Skuteczności brakuje też Piotrowi Gizie. Warszawianie stracili najmniej, bo tylko 7 goli w 17 meczach, zdobyli 28, a więc aż o 16 mniej od Wisły. Ta statystyka zapewne wyznaczać będzie główny cel w polityce transferowej na przerwę zimową. Dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak najbardziej chciałby Marka Saganowskiego, ale nie jest w stanie zapewnić mu porównywalnych zarobków co Southampton. Adrian Sikora dostał zgodę na zmianę klubu, ale pod warunkiem, że nie będzie to zespół Orange Ekstraklasy. Przed Trzeciakiem więc trudne zadanie.