Legia przegrała z Lechem 0-3, po - jak podkreśla Malarz - najsłabszym swoim meczu w sezonie. - Nie graliśmy nic i przegraliśmy. Lech wcale nie grał wielkiego futbolu, ale wygrał, bo - jak rozmawialiśmy w szatni - chciał, walczył i pokazał zaangażowanie. Wracamy więc bez punktu - mówił Malarz, który wprost mówi o kryzysie, ale powody takiego stanu rzeczy trudno mu znaleźć. - Od początku sezonu nie prezentujemy się tak jak powinniśmy, a wszystko składa się na formę czy jej brak. Nie wiem, co się stało, ciężko to powiedzieć. Drużyna się diametralnie zmieniła. Rok temu graliśmy w Lidze Mistrzów, remisowaliśmy z Realem Madryt, a na dziś staliśmy się zwykłym ekstraklasowym zespołem. To jest bolesne i człowiek zastawiana się, co się dzieje, bo nie potrafimy tego ogarnąć - mówił bramkarz Legii. Malarz zauważa, że co roku Legia ma problemy w początkowej fazie sezonu, tyle że do tej pory grę w lidze łączyła z walką w fazie grupowej europejskich pucharów. - Wtedy graliśmy co trzy dni, człowiek rozgranicza te mecze, inny skład wychodził w Lidze Mistrzów, inny w naszej lidze. A teraz coś się stało, nie wiadomo, co, ale jest źle - opowiada 37-letni piłkarz, który nie chciał wprost odnieść się do słów trenera Romea Jozaka. Chorwat mówił bowiem zaraz po meczu, że poczuł się zdradzony przez piłkarzy, którzy obiecywali walkę, a jej nie pokazali. - Lech nie grał wielkiego widowiska, nie można powiedzieć, że rozklepał nas jak uczniów. Po prostu nie podjęliśmy rękawicy i to jest największy problem. Tak jak w Białymstoku nasza gra jeszcze jako tako wyglądała, a bramkę dostaliśmy w okolicy 90. minuty, to dziś wszyscy zawiedliśmy. Nie ma co się wybielać i mówić po raz tysięczny, że wyciągniemy wnioski. Po prostu słabo wyglądamy i taka jest prawda. Nasz największy błąd do brak walki, doskoku, sportowej złości i chęci. Gdzieś to wszystko zgubiliśmy, ten pazur pazerności na zwycięstwa, gole, punkty. Z każdym kolejnym meczem wygląda to gorzej, ale wierzę, że podczas tych dwóch tygodni przerwy na kadrę się zmieni, bo nie może to długo trwać. Musimy może zacząć od takiego wymęczonego 1-0 i to pozwoli uwierzyć w siebie i wrócić do tego, co potrafimy. Bo każdy z nas ma te umiejętności. Nie wiem, czy w głowach coś się poblokowało, czy może nas pycha zjadła, że jesteśmy po tej obronie mistrzostwa pewni tego iż wciągniemy tę ligę nosem. A nie wciągniemy, bo życie szybko wszystko weryfikuje i jest po prostu wstyd, że tak wyglądamy. Że tak wygląda mistrz Polski - mówi Malarz, a z drugiej strony przyznaje, że kadrowo jego zespół wciąż jest najmocniejszy. I wierzy w odbudowę siły drużyny. - Gdybym nie wierzył, to bym sobie dał spokój i poszedł do domu. Nie jestem zaś człowiekiem, który sie poddaje. Wiara potrafi wszystko, wiem to po sobie. Nie raz dźwigaliśmy się i pokazywaliśmy, że można. Ktoś powie: był inny zespół, inni grajkowie i dlatego lepiej to wyglądało. Tak, teraz mamy inną drużynę i musimy sobie radzić, a śmiem twierdzić, że w tym składzie osobowym powinniśmy tę ligę wciągać. Tylko nie z taką grą. Musimy zacząć od siebie, każdy z osobna. I musimy wyglądać jak drużyna - perorował Malarz. Rok temu Legia była w lidze w podobnej sytuacji, może nawet w ciut lepszej. Po 10 kolejkach miała na koncie tylko dwa zwycięstwa i 10 punktów. Teraz po 11 meczach ma w dorobku 16 punktów, ale za to już pięć wyjazdowych porażek. Wtedy jednak drużynę, choć nie trenera Hasiego, bronił awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. - Mamy to samo, ale z drugiej strony staram się patrzeć na pozytywy, choć dzisiaj nie ma ich brać z czego. Wierzę po prostu, że to się zmieni. Ten marazm nie może trwać wiecznie. W poprzednim sezonie Lech przez ileś kolejek też nie mógł wygrać spotkania, ale skończył tę serię. Inne drużyny, także wielkie, miały podobne problemy. My też wierzymy, że to się odmieni. Od upadku do powstania nie jest daleka droga, nie raz wychodziliśmy z opresji. Ten sezon nie będzie jeszcze stracony - zapewnia Malarz. Rok temu Legia zaczęła się odbudowywać od wygranego 3-0 na swoim stadionie meczu z Lechią Gdańsk. Teraz tak się składa, że po przerwie na mecze reprezentacji, rywalem legionistów przy Łazienkowskiej znów będą gdańszczanie. Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy