Hämäläinen trzy poprzednie lata spędził w Lechu. Był w tej drużynie liderem, pomógł jej w zdobyciu mistrzostwa Polski, właśnie kosztem Legii. Pod koniec ubiegłego roku zapowiadał, że chce kontynuować karierę w innym kraju, ale ostatecznie został w Polsce. To właśnie Legia zaoferowała mu najlepszą ofertę, jakiej nie dostał w Grecji czy Danii. W Poznaniu Fin stał się wrogiem publicznym numer 1. W piątek trener Czerczesow zapowiedział nawet, że z powodu urazu kolana Hämäläinen nie pojedzie do Poznania. Okazało się to fortelem - napastnik Legii nie pojechał autokarem z resztą drużyny, ale dotarł samochodem osobowym nieco później. - Zależało nam na spokojnej nocy w Poznaniu, chcieliśmy być dyskretni i nie nagłaśniać mojego przyjazdu - powiedział. Hämäläinen spodziewał się, że nie zostanie ciepło przyjęty. Przed meczem zrezygnował nawet z wyjścia na murawę z resztą drużyny, bo uznał, że to nie jest potrzebne. - Dziwnie się czułem na stadionie, choć już trochę czasu minęło od mojego odejścia. To był specjalny mecz, spodziewałem się podobnej reakcji i przez kilka dni do niej przygotowywałem. W trakcie meczu starałem się myśleć o tym, co jest na boisku, a nie co płynie z trybun. Mimo to mam jednak nowe doświadczenie, bo czegoś takiego dotąd nie przeżyłem. Teraz życie toczy się dalej - stwierdził. Pod koniec meczu Hämäläinen został staranowany przez Łukasza Trałkę, który miał już na koncie żółtą kartkę. Od stycznia obaj piłkarze nie przepadają za sobą, zwłaszcza Trałka miał uwagi do Fina jako kapitan Lecha. Sugerował, że ten w szatni nie był szczery. - To nic szczególnego, zdarza się - ocenił ten atak Hämäläinen. Trałka podobnie uznał, że to typowa sytuacja boiskowa. Przed spotkaniem Hämäläinen rozmawiał z Paulusem Arajuurim i Kebbą Ceesayem. Zapowiedział też, że zapewne do rozmów z Arajuurim o tym spotkaniu wróci podczas zgrupowania reprezentacji Finlandii, na której obaj zostali powołani. Za sześć dni we Wrocławiu zagrają zresztą przeciwko Polsce. Legia ma obecnie aż 18 punktów przewagi nad Lechem - nawet po podziale punktów to bardzo bezpieczny dystans, który świadczy zresztą o ogromnej różnicy między tymi zespołami. Sportowo Legia uciekła bowiem Lechowi, a Hämäläinen to potwierdza. - Jesteśmy teraz lepszym zespołem niż Lech. Mamy szeroką i wyrównaną kadrę, tylko kilku z nas może być pewnych miejsca w składzie. Jesteśmy na właściwej drodze do mistrzostwa Polski - twierdzi Hämäläinen i wierzy, że skończą się jego problemy z urazami. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa-2015-2016,cid,3" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Ekstraklasy</a> Andrzej Grupa