Aleksandar Prijović strzelił gola w finale Pucharu Polski, który odbył się we wtorek na Stadionie Narodowym w Warszawie, a jak się później okazało, była to jedyna bramka w tym meczu. Dzięki niej Legia wygrała 1-0 i kilkanaście minut później cieszyła się ze zdobycia Pucharu Polski. Trofeum w górę nie podniósł za to bohater spotkania. Pod koniec meczu Prijović schodził z boiska z grymasem bólu. Nie chodziło o to, że trener Stanisław Czerczesow zbyt szybko zdjął go z murawy, a po prostu ostrą walkę napastnik Legii okupił kontuzją prawej ręki.- Czuję, że ta ręka jest złamana. Musimy przeprowadzić badania, a pewnie odbędzie się to jeszcze w poniedziałek wieczorem. Czuję, że jest złamana, ale być może chodzi też o nerwy - mówił Prijović w pomeczowym wywiadzie przed kamerą Polsatu Sport. Wieczorem okazało się, że Prijović ma złamaną kość łokciową i w tym sezonie już nie zagra. Poinformował o tym lekarz Legii, Maciej Tabiszewski. To wielka strata dla drużyny, bo w ostatnim czasie to właśnie Prijović jest w lepszej formie od Nemanji Nikolicia, który prawdopodobnie sięgnie po koronę króla strzelców Ekstraklasy.Tymczasem Legia wywalczyła pierwsze trofeum w tym sezonie. Ma jeszcze szansę na mistrzostwo Polski. W najbliższej kolejce odbędzie się arcyważne spotkanie z Piastem Gliwice.