Piłkarze klubów Ekstraklasy są już na urlopach. W fatalnych nastrojach spędzą je piłkarze Legii, która po rundzie jesiennej zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie dwunastu punktów. Nasz rozmówca uważa, że taka postawa nie przystoi mistrzowi Polski. - Legia ma wręcz obowiązek prezentować zupełnie inny poziom niż to, co pokazała, w rundzie jesiennej. Ja przez 16-17 lat komentowania polskiej Ekstraklasy nie doświadczyłem takiego szoku, żeby coś, co dobrze funkcjonowało jeszcze nie tak dawno w walce o europejskie puchary, można było tak rozwalić. Gdybym miał postawić nawet pięć złotych, że coś takiego nastąpi i miał do wygrania fortunę, to bym tego nie zrobił. Było nierealne, żeby nastąpiły takie wydarzenia. - Na pewno nie ma tylko jednego powodu, że Legia wygląda teraz tak jak wygląda. To jest jakiś łańcuszek zdarzeń, który pociągał za sobą kolejne ogniwa. Wydaje się niemożliwym, żeby taki zespół jak Legia przegrał trzynaście spotkań i żeby był tylko jeden powód takiego stanu rzeczy. Nawet jeśli drużyna była źle przygotowana fizycznie, to nie miała prawa przegrać aż tylu spotkań, mając w składzie piłkarzy z naprawdę dużym potencjałem i umiejętnościami. Widziałem w życiu wiele zespołów nieprzygotowanych, ale takich, które walczyły na boisku, które cierpiały. Może grały brzydko, ale remisowały, potrafiły od czasu do czasu wygrywać. Tymczasem Legia się męczy chyba sama ze sobą - mówi nam Grzegorz Mielcarski. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! Mielcarski: Wielu ludzi w Legii chce ciągnąć wózek w swoją stronę Jako jeden z powodów bardzo słabej postawy Legii w rundzie jesiennej komentator Canal+ wskazuje złą atmosferę w drużynie. - Dobrą atmosferę kształtuje zazwyczaj wynik, ale czasami, jeśli jest się dobrymi i szanującymi się kolegami, to nie musi być w zespole aż tak dobrej atmosfery, żeby wygrywać mecze. Wydaje się mi, że tam wielu ludzi chciało ciągnąć wózek w swoją stronę. Na pewno trzeba rozliczyć liderów zespołu oraz piłkarzy, którzy przyszli do Legii, a od których oczekiwano więcej. Nie wolno też tak naprawdę dzisiaj za kilka interwencji usprawiedliwiać Artura Boruca, a wszystkich innych dookoła winić. On tak samo jest zagrzebany w tym wszystkim, jak każdy inny zawodnik Legii. To nie jest jakaś uwaga do bramkarza, bo być może bez niego Legia straciłaby jeszcze więcej punktów. Pozostając przy obsadzie bramki w Legii, to nie uważam, że zespół z Łazienkowskiej nie ma dla Boruca dobrego zmiennika. Ci, którzy go zastępowali, mają potencjał, żeby bronić w takim klubie jak Legia. - Nie podoba się mi też, kiedy zespół jest ustawiony tylko pod jednego piłkarza i to ma być koncert tylko jednego solisty, myślę tutaj o Josue. Wiele piłek było zagrywanych do niego lub przez niego, to wszystko było zbyt łatwe do odczytania przez rywali - twierdzi były napastnik reprezentacji Polski. Przed ostatnimi dwoma meczami w tym roku na ławkę trenerską Legii wrócił Aleksandar Vuković. Jego bilans to wygrana z Zagłębiem Lubin 4-0 i porażka z Radomiakiem Radom 0-3. - Uważam, że decyzja o jego ponownym zatrudnieniu była dobra, choć była trochę spóźniona. Rozumiem jednak ego niektórych ludzi w klubie, którzy go kiedyś zwalniali - dodaje Mielcarski. Mielcarski: Hejt na Mioduskiego? Skala mojego szoku jest ogromna Podczas meczów z Zagłębie i Radomiakiem kibice Legii w niewybredny i niecenzuralny sposób wyzywali właściciela i prezesa klubu Dariusza Mioduskiego nawołując go do odejścia i sprzedaży klubu. Srebrny medalista igrzysk w Barcelonie przyznaje, że to bardzo trudny temat. - Obserwujemy chyba po raz pierwszy tak nasilony atak na właściciela Legii, poza tym jaki przypuszczono kiedyś na pana Waltera i świętej pamięci pana Wejcherta. Dla mnie było wtedy totalnym szokiem, że my Polacy momentami potrafimy być aż tak źli, żeby życzyć komuś śmierci. Nie potrafię zrozumieć, że niektórzy ludzie potrafili krzyczeć jeszcze jeden, jeszcze jeden, po tym jak zmarł pan Wejchert. Bardzo mnie to zszokowało. Skala tego obecnego szoku i wyzwisk pod adresem prezesa Mioduskiego jest może inna, ale jest jednak ogromna. - Może właścicielowi Legii nie wychodzą pewne rzeczy, ale z nim wywalczono mistrzostwa Polski, zrobiono z nim także inne dobre rzeczy. Żeby jednak był aż tak duży hejt na jego osobę, to się nie spodziewałem. Przykład jednak idzie z góry. Jeśli politycy partii rządzących, czy opozycyjnych potrafią się do siebie odzywać publicznie takim językiem jak to robią, to czego powinniśmy oczekiwać od zachowań chociażby właśnie na stadionach? - Na tyle, ile znam pana Mioduskiego, to byłaby dla niego bardzo trudna decyzja, gdyby miał zrezygnować z prowadzenia klubu. Musiałby naprawdę bardzo głęboko schować swoje ego, bo jest to człowiek bardzo ambitny. Tak naprawdę nie ma obecnie dobrego wyjścia z tej sytuacji. Gdyby Dariusz Mioduski zrezygnował, dręczyłoby go to niemiłosiernie jeszcze przez bardzo długi czas, nie dawałoby mu spokoju, że może warto jednak było iść dalej. Jeśli zostanie, też nie będzie mu miło. Kilka zwycięstw szybko nie zmieni tej sytuacji, nawet udana runda wiosenna też tego nie zmieni. Nie zaglądam do jego kieszeni i nie znam zawartości portfela, ale jeśli stać go na to i ma na tyle silną psychikę, żeby dalej się w to wszystko bawić, niech to robi - zakończył Grzegorz Mielcarski. Rozmawiał Zbigniew Czyż