To było wielkie wydarzenie w skali Ekstraklasy. Śląsk Wrocław dopiero trzeci raz w historii występów ligowych i pierwszy od 12 lat wyprzedał cały stadion, na którym gra od 2011 r. Komplet publiczności na hitowym mecz z Legią Warszawa nie spętał nóg gospodarzom, a wprost przeciwnie - poniósł ich do fantastycznej gry i wygranej aż 4-0! Zwłaszcza druga połowa była piorunująca druga połowa w wykonaniu Śląska. Po dwóch bramkach Erika Exposito, golach Piotra Samca-Talara (także dwie asysty) i Petra Schwarza wrocławianie rozbili Legię, która doznała już czwartej z rzędu porażki. Jacek Magiera, szkoleniowiec gospodarzy, a także były trener i piłkarz drużyny ze stolicy, mógł triumfować. Śląsk Wrocław liderem Ekstraklasy. Legia Warszawa rozbita Śląsk Wrocław ma doskonały czas. "Wojskowi" są rewelacją tegorocznych rozgrywek w sezonie 2023/24 i liderem Ekstraklasy. To niesamowita odmiana drużyny, która gra w prawie niezmienionym składzie w porównaniu z poprzednim sezonem. Wówczas ekipa trenera Jacka Magiery broniła się przed degradacją. Dziś sytuacja diametralnie się odmieniła, Magiera został właśnie wybrany trenerem września w Ekstraklasie, a wszystkie bilety na mecz z Legią Warszawa zostały wyprzedane na ponad tydzień przed pierwszym gwizdkiem. Wydawać by się mogło, że miejscowi kibice przyszli dopingować swoją drużynę i podziwiać piłkarzy trenera Jacka magiery. Odmienne zdanie na ten temat miał obrońca Legii, Artur Jędrzejczyk, którego tuż przed meczem uchwyciły telewizyjne kamery, gdy mówił: "Chcą Legię oglądać, to muszą przychodzić". "Jędza" cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych, a na murawie pojawił się podczas pomeczowego rozbiegania, dla zawodników którzy nie powąchali placu gry podczas regulaminowych 90 minut. Z drugiej strony - trochę racji zawodnik ma - gdzie przyjeżdża Legia Warszawa, tam klubowy skarbnik zaciera ręce. To nie pierwsze kontrowersyjne wydarzenie z udziałem Jędrzejczyka - w 2019 r. sędzia Daniel Stefański nie usunął go z boiska w kontrowersyjnej sytuacji, gdy wydawało się, że obrońca wybił piłkę ręką z pustej bramki w meczu z Lechią w Gdańsku. Następnego dnia po meczu, Jędrzejczyk wystąpił w rękawicach bramkarskich na stadionie Legii, mówiąc: "Razem obronimy tytuł". Albo to było przyznanie się do winy albo wyrafinowana prowokacja. Była to końcówka sezonu, a wydawało się, że ten mecz może decydować o mistrzostwie, które ostatecznie sensacyjnie zdobył Piast Gliwice. Kilka tygodni temu, "Jędza" wyleciał z boiska w meczu z Pogonią w Szczecinie, po czym toczył ciekawe dyskujse z żegnającymi go kibicami. Legia musi szybko lizać rano po klęsce we Wrocławiu, już w czwartek czeka ją wyjazdowy mecz ze Zrinjskim Mostar w ramach rozgrywek Ligi Konferencji. Maciej Słomiński, INTERIA