Pierwszy mecz pomiędzy FC Midtjylland a Legią Warszawa odbył się tydzień temu w Danii. Obfitował on w emocje, gole i zwroty akcji. Warto wspomnieć, że "Wojskowi" aż trzykrotnie musieli gonić wynik, a cenny w kontekście rewanżu remis uratował stołecznym w 86. minucie rezerwowy Blaz Kramer. Ostatecznie było 3:3 i żadna z drużyn nie uzyskała przewagi przed decydującą bitwą. To jednak dla Legii nic strasznego - w tegorocznej europejskiej kampanii ani razu nie miała zaliczki po pierwszym spotkaniu. Z Kazachstanu wróciła z remisem 2:2, a w Warszawie przegrała z Austrią Wiedeń 1:2. Legia Warszawa - FC Midtjylland: Kibice zażartowali z Duńczyków Po raz ostatni CWKS grał jesienią w europejskich pucharach dwa lata temu. Awansował wówczas do Ligi Europy i choć zaczął świetnie - od dwóch zwycięstw - na koniec zajął ostatnie miejsce w swojej grupie. Duńczycy bez litości przed meczem z Legią. Strasznie się "przejechali" Warszawscy kibice stęsknili się za międzynarodowymi emocjami - w czwartkowy wieczór wypełnili stadion przy ulicy Łazienkowskiej, a głośny doping zaczęli, gdy piłkarze byli jeszcze w szatni. Wtedy też najbardziej zagorzali fani rozpoczęli prezentację swojej oprawy. Przy okazji puścili oko do przyjezdnych. Na płótnie widniał bowiem napis "Legioland". To rzecz jasna nawiązanie do klocków Lego - eksportowego duńskiego towaru. Oprócz tego oprawa przedstawiała również ludziki Lego w legijnych barwach. Kiedy sędzia po raz pierwszy użył gwizdka, kibice odpalili również pirotechnikę. Gęsta mgła spowiła stadion, ale arbiter nie zdecydował się przerwać gry. Jakub Żelepień, Interia