Po 20 minutach gry przy Łazienkowskiej słychać było tylko chichot demonów. Wróciły po tygodniu i sparaliżowały Legię dokładnie tak, jak w pierwszym spotkaniu z Molde. Wtedy porażka 2:3 wydawała się wypadkiem przy pracy. W czwartkowy wieczór okazało się, że była czymś znacznie więcej - zapowiedzią upokorzenia. Wicemistrzowie Polski przegrali rewanż 0:3 i pożegnali się z Europą w wyjątkowo ponurym stylu. Kibice Legii zakpili z UEFA Jeszcze w grudniu minionego roku Komisja Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA ukarała Legię za użycie pirotechniki w meczu 6. kolejki Ligi Konferencji Europy z AZ Alkmaar, wygrany przez gospodarzy 2:0. Poza tym, że klub musiał zapłacić 50 tys. euro kar - za pirotechnikę i obraźliwe okrzyki, to jeszcze na mecz z Molde zamknięto "Żyletę". Potem, w ramach zgody uzyskanej od UEFA, ustalono, że na tej trybunie będą mogły zasiąść dzieci w zorganizowanych grupach. I na spotkaniu przeciwko norweskiej drużynie, zamiast pustych miejsc, zasiedli młodzi fani futbolu. W Europie jednak dużo więcej mówi się o tym, że kibice Legii zakpili z UEFA, przenosząc się na inną trybunę, a pirotechnikę odpalając spoza stadionu. Kiedy tylko spotkanie się rozpoczęło, na trybunach pojawił się wielki baner z ludzikiem z Lego ubranym w koszulkę klubu ze stolicy i napisem "Niespodzianka s...", skierowanym do władz piłkarskiej centrali. Legię czeka kara? Lista jest długa Taka oprawa odbiła się szerokim echem w całej piłkarskiej Europie. Hiszpańskie "Mundo Deportivo" ruch kibiców Legii określiło "mistrzowskim posunięciem", a samą oprawę spektakularną. W nieco innym tonie wypowiadały się media w Anglii. "Daily Mail" co prawda zauważył, że fani okpili UEFA, ale zasugerował, że klub z Warszawy czeka kolejna kara. Anglicy nie przegapili okazji i opisali wszystkie przewiny kibiców Legii, podkreślając szczególnie starcia z policją po meczu z Aston Villą, za które polski zespół został surowo ukarany. Ta lista niestety jest bardzo długa, "Daily Mail" przypomniał nawet rozgrywany przy pustych trybunach mecz z Realem Madryt. Jednak, jak pokazuje sprawa z Alkmaar, nie wszystko jest czarno-białe i nie zawsze to Legia i jej kibice ponoszą winę.