W poniedziałek legioniści spotkali się na pierwszych zajęciach po świątecznej przerwie. Ci, którzy nie śledzili tego, co dzieje się w klubie mogli przeżyć szok, bo doszło do prawdziwego trzęsienia ziemi. Zajęć nie prowadził już Jan Urban tylko Henning Berg. Norweski szkoleniowiec przed treningiem rozmawiał z dziennikarzami. Mówił długo, ale jego odpowiedzi były bardzo ogólne i dyplomatyczne. Co ciekawe, nie wymienił ani jednego nazwiska piłkarza Legii. Pierwszy trening w 2014 roku odbył się na bocznym boisku, wchodzącego na zajęcie Berga przywitały oklaski... jednego kibica, który zza ogrodzenia obserwował zajęcia. Treningowi przyglądali się także nowi właściciele - Dariusz Mioduski i Bogusław Leśnodorski. - No, ciekawe czy nie zapomnieli, jak się gra - rzucił w stronę dziennikarzy uśmiechnięty od ucha do ucha Leśnodorski. Legioniści w Warszawie będą jeszcze tylko dwa dni. Na wtorek zaplanowano badania, a w środę mistrzów Polski czeka już wylot na pierwsze zgrupowanie. INTERIA.PL: Czy zwolnienie Jana Urbana po porażce w Zabrzu w meczu Pucharu Polski było dla Ciebie dużym zaskoczeniem? Jakub Rzeźniczak: - Nie zdążyliśmy się nawet pożegnać, ale zawodnicy nie powinni takich spraw komentować, bo nie taka jest ich rola. Jedni przychodzą, inni odchodzą, tak wygląda futbol. Prezes miał swój punkt widzenia, zależy mu na rozwoju klubu i wybrał taką drogę. Żałuję, że nie ma z nami trenera Urbana. To porażka nas wszystkich. Gdybyśmy grali na miarę oczekiwań, on dalej z nami by był. Zauważyłeś już różnice w podejściu do treningów między Janem Urbanem i Henningiem Bergiem? - Ciężko powiedzieć, bo na razie za nami pierwsze wprowadzające zajęcia, bo przecież dopiero co wróciliśmy z urlopów. Fajnie, że mieliśmy dużo ćwiczeń z piłką, to zawsze cieszy. Ale na pewno treningi podczas obozów będą dużo cięższe. Trzeba będzie zbudować siłę i wytrzymałość na całą rundę. Sparingi powinny być wyznacznikiem tego, co trener chce nam przekazać. Czy myślisz, że trener będzie wam wpajał siłowy angielski i skandynawski futbol? - Jeszcze nie przekazał nam swojej filozofii i wizji, jak mamy grać. Po prostu nie było na to czasu. Ale każdy wie, z jakiego zakątka Europy pochodzi Berg, gdzie grał w piłkę i jak sobie radził na boisku. Berg zdążył już Was poznać? Podczas konferencji nie wymienił ani jednego nazwiska piłkarza Legii. - Trener obserwował już nasze mecze. Do niektórych zwracał się po imieniu, ale na pewno bliżej poznamy się podczas zgrupowań. Jakie wrażenie zrobił na Tobie? - To było dla mnie duże przeżycie, bo jak dorastałem, to trener grał jeszcze w Manchesterze United. Wrażenia są bardzo pozytywne, liczę na to, że nasza współpraca będzie owocna. Przemówienie było długie? - Trener zapowiedział, że ma wobec nas duże wymagania i chce, aby każdy z nas robił postępy i stawał się lepszym zawodnikiem. Czeka nas dużo pracy. Jak z waszym angielskim? Będzie potrzebny tłumacz? - Jak czegoś nie będziemy wiedzieć, to zadzwonimy do Wojtka Pawłowskiego (śmiech), on nam na pewno wszystko przetłumaczy. Ale poważnie mówiąc, trener posługuje się prostym angielskim. Podczas pierwszego spotkania zrozumiałem wszystko, co mówił. Myślę, że większość kolegów też. A dla tych co mają problemy to bodziec, aby zabrać się za naukę. Między czasie zmienił się też właściciel. Ty jako jedyny byłeś w Legii niemalże przez cały czas, kiedy klubem rządził ITI. - Na przestrzeni tych 10 lat możemy zobaczyć jak wielką metamorfozę przeszła Legia. Mamy tu na myśli zwłaszcza strukturę klubu i zaplecze. Powstał znakomity stadion, prężnie działa akademia. Nowi właściciele na pewno mają swoje pomysły i chcą, aby Legia była mocna nie tylko na własnym podwórku, ale też w Europie. Krzysztof Oliwa