W meczach Górnika Zabrze w tym sezonie potrafiło padać naprawdę sporo goli, ale mimo to nikt nie spodziewał się takiej bramkowej "ulewy" już w pierwszej połowie spotkania pomiędzy Legią Warszawą i przyjezdną ekipą. Legia Warszawa - Górnik Zabrze. Dwie bramki Patryka Sokołowskiego już w pierwszej połowie Zaczęło się już w 22. sekundzie. Pierwsza akcja przeprowadzona przez Legię i nieśmiała akcja środkiem boiska zakończyła się trafieniem na 1-0. Było w tym sporo przypadku i piłkarskiego "bilardu", bowiem Bartosz Slisz strzelił tak, że piłka odbiła się jeszcze dwukrotnie od nóg rywali i dopiero wpadła do bramki. Pięć minut później było 2-0 dla gospodarzy. Paweł Wszołek po pięknym prostopadłym podaniu Josue trącił piłkę czubkiem buta, celował tuż przy słupku i udało mu się to. Kiedy tylko zakończył się pierwszy kwadrans piłkarze uznali, że czas na kolejne akcje bramkowe. Tym razem było to kontaktowe trafienie Górnika, autorstwa Krzysztofa Kubicy. To była tak naprawdę pierwsza płynna ofensywa wyprowadzona przez zabrzan. Dobrze rozdzielił piłkę Lukas Podolski, a Erik Janża dośrodkował na długi słupek, gdzie zazwyczaj na piłki poluje Kubica. Tak było i tym razem, wynik zmienił się na 1-2. Dystans dwóch bramek przywrócił w 31. minucie Patryk Sokołowski, ale największe zasługi miał w tym środkowy obrońca Rafał Janicki. Jego kiepskiej jakości wybicie piłki z pola karnego zostało przechwycone i rezultat zmienił się na 3-1. Górnik nie dawał za wygraną, a kolejny powód, by go nie przekreślać dał Podolski. Były reprezentant Niemiec wykorzystał odegranie Mateusza Cholewiaka na "tyły" pola karnego i huknął z 16. metrów na 2-3 obijając jeszcze plecy Lindsaya Rose'a. Sokołowski został pierwszy w tym meczu zawodnikiem, który na liście strzelców znalazł się dwukrotnie. Jeszcze przed przerwą w defensywie ekipy z Zabrza znów było mnóstwo nerwowości, złe wycofanie Janży w kierunku Grzegorza Sandomierskiego przejął i zamienił w gola właśnie Sokołowski. Na półmetku było 4-2 dla Legii. Czytaj także: Katastrofa drużyny Lewandowskiego! Jego ekipa została upokorzona Czarujący zazwyczaj podaniami Josue po przerwie dopisał się do protokołu meczowego... trochę niechcący. W przeprowadzanej w 56. minucie akcji Portugalczyk otworzył drogę do bramki z prawej strony pola karnego Wszołkowi. Ten został jednak zablokowany, a piłka wróciła pod nogi Josue. Jego pierwszy strzał obronił nogą Sandomierski, ale do drugiego nawet nie ruszy, po czym było 5-2. Pytania o ewentualną poprawę gry w obronie Górnika w drugiej połowie znalazło w tej sytuacji konkretną odpowiedź. Legia Warszawa - Górnik Zabrze. Radosny futbol w stolicy Ale i Legia dostosowała się do poziomu bronienia w tych zmaganiach i tylko trochę rzadziej popełniała błędy na tyłach. Jedna z takich pomyłek nastąpiła przy wrzutce z rzutu wolnego Erika Janży. Mimo otoczenia kilku obrońców to Kubica wyskoczył najwyżej i głową uderzył na 3-5. Legia Warszawa - Górnik Zabrze 5-3 (4-2) Bramki: 1-0 Slisz (1), 2-0 Wszołek (6), 2-1 Kubica (16), 3-1 Sokołowski (31), 3-2 Podolski (37), 4-2 Sokołowski (42), 5-2 Josue (56), 5-3 Kubica (77)