118 kilometrów - taki dystans pokonali w środę w meczu z Jagiellonią zawodnicy mistrzów Polski. Przekroczyli tym samym swoją średnią ligową, która w ich przypadku wynosi 111,16 km (dane za Ekstraklasa.org). Co więcej, byli dużo bardziej ruchliwi niż w bardzo nieudanym meczu sprzed tygodnia w Krakowie z Wisłą, kiedy przebiegli zaledwie 102 km. Ta znacząca poprawa dla niektórych komentatorów stała się argumentem, że z Jagiellonią zawodnicy warszawskiego klubu "bardziej się starali" niż za trenera Ricardo Sa Pinto. Dowodem na to miała być również statystyka strzałów (było 20, najwięcej w tym roku), czy celnych podań. Pytany o to na piątkowej przedmeczowej konferencji prasowej Aleksandar Vuković, przestrzegał przed wyciąganiem na tej podstawie podobnych wniosków. - Nie należy przywiązywać zbytniej wagi do liczby przebiegniętych kilometrów. Drużyna ma różne założenia i potrzeby w meczu. Czasami można wygrać wysoko nie mając za sobą dużej liczby pokonanych kilometrów. Najważniejsza jest energia, chęć gry, a ona wcale nie przynosi wyniku 120 km. Bardziej pożyteczne jest utrzymywanie się przy piłce, co pozwala mniej biegać i kontrolować to, co dzieje się w meczu. Do statystyk trzeba podchodzić z dystansem - powiedział serbski szkoleniowiec. O powściągliwości, jaką wypada zachować przy tak daleko idących wnioskach wyciąganych na podstawie danych liczbowych, świadczą również liczby przebiegniętych kilometrów z tego sezonu. W statystyce uwzględniającej średnią liczbę przebiegniętych kilometrów prowadzi Górnik Zabrze z wynikiem 116,84 km, a więc drużyna, która poniosła w tym sezonie 12 porażek i walczy o utrzymanie. W tej "klasyfikacji" wicelider Legia zajmuje 12. miejsce (111,76 km), a prowadząca w tabeli Ekstraklasy Lechia Gdańsk - 9. (113,27 km). Ciekawie wygląda porównanie indywidualnych dokonań. Największym "stachanowcem" w polskiej lidze w tym sezonie jest Żarko Udoviczić z Zagłębia Sosnowiec (13,34 km w meczu z Legią), dwa razy wyniki na miarę top 10 tej klasyfikacji osiągał Szymon Żurkowski z Górnika Zabrze. W pierwszej setce nie ma żadnego piłkarza Legii. Dużo legionistów znajduje się natomiast w ekstraklasowej czołówce zawodników wykonującej najwięcej sprintów na mecz (Adam Hlouszek, Marko Veszović, Dominik Nagy, Luis Rocha). A to równie cenna piłkarska statystyka. Poprawa biegowych wskaźników Legii z Jagiellonią, która z jednej strony miałaby świadczyć o nagłym odrodzeniu warszawskiej drużyny, po zwolnieniu poprzedniego trenera, z drugiej o tym, że ten zespół fizycznie jest bardzo dobrze przygotowany właśnie przez... zwolnionego trenera. Podkreślał to po meczu z Jagiellonią i przed dzisiejszym meczem z Górnikiem Zabrze Vuković. - To jest dobrze przygotowany zespół z wielkim potencjałem i ta drużyna nie potrzebuje dużo czasu, żeby to pokazać - mówił szkoleniowiec Legii. Z której strony by nie patrzeć na razie w Legii zadziałał efekt Sa Pinto - mentalny związany z jego zwolnieniem i fizyczny będący konsekwencją przygotowania drużyny przez Portugalczyka. W dalszej części sezonu ten drugi czynnik zyska na znaczeniu. Olgierd Kwiatkowski <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa-2018-2019,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>