Z tej dwójki zdecydowanie łatwiej byłoby ściągnąć tego pierwszego. Gorawski, po zakończeniu przygody z FK Moskwa, jest właścicielem swojej karty zawodniczej, więc nie trzeba by było za niego płacić, co na pewno byłoby olbrzymim plusem przy ewentualnych negocjacjach. Dodatkowo "Gora" może występować na obu flankach skrzydeł oraz w ataku, co jest ważne dla mającej największe braki na tych pozycjach Legii. Inaczej przedstawia się sytuacja Bonina. Piłkarz, który był już kilkakrotnie przymierzany do gry w stolicy, ma już dosyć Kielc i nie ukrywa, że chciałby zmienić klub. Zawodnik i jego menedżer chcą rozwiązać umowę na podstawie prawa Webstera (piłkarz może po upływie 3 lat od daty zawarcia kontraktu - w przypadku umowy długoterminowej - jednostronnie go wypowiedzieć). Gdyby Boninowi nie udało się rozwiązać kontraktu w Kielcach, to "wojskowi" musieliby zapłacić za niego około 1,5 mln. złotych, co przy polityce "zaciskania pasa" przez ITI raczej nie wchodzi w rachubę.