W czwartek Legia Warszawa przegrała na wyjeździe w meczu fazy grupowej Ligi Konferencji z Aston Villą 1:2. Jedyną bramkę dla polskiej drużyny zdobył przechwycie i przepięknym uderzeniu z dystansu Ernest Muci. Głośno zrobiło się jednak nie tyle o samym wyniku, lecz także o tym, co działo się wokół stadionu w Birmingham, po tym jak fani stołecznego klubu nie zostali wpuszczeni na trybuny. Już przed wyjazdem Legii Warszawa do Anglii Aston Villa poinformowała, że przyzna fanom z Polski 1700 biletów, choć zgodnie z regulaminem powinna przeznaczyć dla przyjezdnych 2100 wejściówek. Później - już w dniu meczu - ta pula znów została radykalnie zmniejszona. Ostatecznie kibice "Wojskowych" w ogóle nie zostali wpuszczeni na stadion, na który nie udała się także delegacja na czele z prezesem Dariuszem Mioduskim. Dodatkowo według relacji mediów, przed spotkaniem doszło do starć z policją. Aston Villa wydała potem komunikat dotyczący całej sytuacji. Aston Villa - Legia Warszawa. Paweł Wszołek grzmi: "To skandal" Do sprawy kibiców Legii Warszawa odniósł się po meczu w rozmowie z TVP Sport jej zawodnik - Paweł Wszołek, który w starciu z Aston Villą zagrał od pierwszej minuty. W końcówce zmienił go Maciej Rosołek. I dodał: - Nie tak powinna wyglądać piłka nożna, jeśli powtarza się, że piłka nożna jest dla kibiców. Ogromny skandal, ale widocznie ten kraj ma większą siłę. Być może jakieś układy... Nie chcę mówić na gorąco za dużo. Dla mnie to po prostu niezrozumiałe. Mój brat czy rodziny moich kolegów... Wszyscy musieli kupić bilety, wziąć sobie wolne w pracy, zostawić dzieci i stoją przed stadionem, marzną. Nie wiem, kto powinien się za tym wszystkim wstawić, ale to nie jest dla mnie normalna sytuacja. Takie rzeczy nie mogą się dziać w dzisiejszych czasach.