PAP: Jak pan trafił do drużyny mistrza Azerbejdżanu? Jakub Rzeźniczak: - Byłem zawodnikiem Legii Warszawa i akurat skończył się sezon 2016/17. Rozpoczynaliśmy przygotowania do następnego, kiedy zadzwonił do mnie jeden z agentów i zapytał, czy nie chciałbym grać w Baku, w drużynie Karabachu. Zainteresowałem się klubem, prześledziłem jego wyniki i sytuację, sprawdziłem, jak spisuje się w Europie i doszedłem do wniosku, że jest to fajne miejsce, by w wieku 30 lat spróbować czegoś nowego za granicą. Minęły dwa, trzy dni i byłem zdecydowany, by tam pojechać. Wcześniej zaczerpnąłem jeszcze informacji od Daniego Quintany, który grał w Karabachu, a wcześniej w Jagiellonii Białystok, a który wypowiadał się o tym klubie w samych superlatywach. Raptem po kilku dniach od pierwszego kontaktu klubu ze mną siedziałem w samolocie i leciałem do Baku. Jak można scharakteryzować grę najlepszej azerskiej drużyny ostatnich lat? - Myślę, że jest to drużyna, którą cechuje wysoka kultura gry i preferuje piłkę techniczną. Trener Gurban Gurbanow, który już łącznie od 12 lat prowadzi Karabach, kilkakrotnie był na stażu u Josepa Guardioli, podobno jest jego wielkim fanem. Jak ja byłem w Baku, to staraliśmy się wymieniać dużo podań i stwarzać sobie dużo sytuacji podbramkowych. Czym różni się zespół Karabachu od Legii? - Różnic jest niewiele. Legia też stara się dominować na murawie, stwarzać dużo sytuacji. Poziom zawodników występujących w Karabachu i Legii jest zbliżony. W czwartek decydująca będzie dyspozycja dnia. Na tę chwilę oceniam szanse pół na pół. Na jakich zawodników stawiają w Baku, jaki jest aktualnie skład drużyny Karabachu? - Jest to mieszkanka rutyny z młodością, przy czym młodzi piłkarze to głównie obywatele Azerbejdżanu. Azerscy piłkarze, także z uwagi na to, że mają podobne przepisy jak my - w drużynie musi grać jeden młody Azer, wychowany w Azerbejdżanie - często dostają szansę gry. Dodatkowo Karabach ściąga najlepszych zawodników z całego kraju. Nie ma z tym żadnego problemu. Podpierają się doświadczonymi zawodnikami z zagranicy, najczęściej po "30", z ciekawym CV. Jak wygląda w klubie szkolenie młodzieży? Czy mają tam akademie, których rozwój bardzo ostatnio przyspieszył w Polsce? - Z tego co wiem i pamiętam, to mają tam grupy młodzieżowe, ale takich akademii jak w Polsce, to nie mają. Są grupy młodzieży z instruktorami, których kolejne roczniki trenują na boiskach klubowych. Tak jest teraz w Azerbejdżanie, jak kiedyś było u nas. Czy śledzi pan sportowe osiągnięcia Karabachu, co się zmieniło w klubie od czasu, gdy wrócił pan do Polski i trafił do Wisły Płock? - Tak, często oglądam meczem Karabachu, szczególnie te w europejskich pucharach, które zawsze stoją na wysokim poziomie. Przez kilka lat drużyna gra regularnie w fazie grupowej Ligi Europy lub, jak to było w sezonie, gdy ja tam byłem, w Lidze Mistrzów. Od tamtego momentu zespół niewiele się zmienił, odeszło kilku obcokrajowców, Azerowie są ci sami, którzy grali, jak odchodziłem. Na co szczególnie swoim piłkarzom powinien zwrócić uwagę trener Czesław Michniewicz przed czwartkowym meczem? - Przede wszystkim powinien zwrócić uwagę na tych dobrze wyszkolonych obcokrajowców, głównie na Francuza Abdellaha Zoubira i Chorwata Filipa Ozobica, grającego w środku pola. Wiem, że do Warszawy nie przyleciał Haitańczyk Donald Guerrier, który miał problemy z paszportem. Myślę, że Legia nie może pozwolić rozwinąć skrzydeł rywalom. Oni lubią grać atakiem pozycyjnym i są w tym dobrzy, więc ja bym się skupił na tym, żeby uniemożliwić im taką grę. Która z drużyn ma większe szanse na zwycięstwo w meczu w Warszawie? - Jak już wspomniałem, trudno wskazać faworyta. Szkoda tylko, że obie drużyny spotkały się już w kwalifikacjach, bo była szansa, że obie awansują do fazy grupowej. Nie chcę wyrokować, niech wygra lepszy. Rozmawiała dla PAP - Jolanta Marciniak