Przed tygodniem legioniści zdołali zremisować 2-2, prezentując niezły futbol. W rewanżu u siebie trzeba jednak wygrać, bo strzelone na wyjeździe bramki nie dają przewagi. Jak będzie w takim razie w czwartek wieczorem (początek meczu godz. 21.00)? Pytamy o to byłego skauta Slavii Praga Petra Maska, który pracował też dla Sparty Praga i Viktorii Pilzno. - Widziałem wszystkie mecze Legii w pucharach przeciwko Florze Tallin, przeciwko Dinamu Zagrzeb i Slavii. Jak miałbym ocenić oba zespoły przed rewanżem w Warszawie, to powiedziałbym, że mistrz Polski jest zdecydowanie słabszy od drużyny z Pragi. W głowie nie mieści mi się jedna rzecz, Legia jest przed swoim najważniejszym meczem w sezonie, bo przecież chodzi o grę w fazie grupowej Ligi Europy, a sprzedaje jednego ze swoich najlepszych zawodników Juranovicia do Celticu. To nawet trudno komentować i zupełnie tego nie rozumiem. Kiedy Viktoria Pilzno sprzedawała do Lecha Adriena Ba Loua, to był warunek, że musi on zagrać w pucharowym dwumeczu z CSKA Sofia - mówi Masek. Czeski ekspert dodaje. - Legia nie przekonuje. Z Florą, która przecież oparta jest na zawodnikach, którzy grali kiedyś w polskich klubach, to przewagę mieli dopiero w końcówce. Na pewno inaczej byłoby, gdyby grał Kapustka, ale tak nie jest, a jak widać Legia nie za bardzo ma zmienników. Dla mnie byłoby wielkim zaskoczeniem, gdyby wasza drużyna zdołała awansować - zaznacza. Swoje problemy ma też jednak i Slavia. Dla niej brak awansu do fazy grupowej Ligi Europy to finansowa katastrofa. Na kontraktach mistrza Czech ma ponad 30 graczy. Do tego mocno rozbudowany jest sztab szkoleniowy. Dla prażan czwartkowe spotkanie, to gra o być albo nie być. Dodajmy, że czeska Fortuna: Liga w rankingu UEFA jest na 17. miejscu, Ekstraklasa o jedenaście pozycji niżej. - Gdzie tkwi ta różnica? Uważam, że w stylu gry, we większym zaangażowaniu naszych graczy. Czeskie zespoły są też lepiej poukładane taktycznie. Kiedy gramy z tymi najlepszymi, to dobrze wypadamy, gorzej kiedy przychodzi rywalizować z teoretycznie słabszymi. U nas jest taka filozofia, że kładzie się nacisk na aspekt fizyczny i taktyczny. Z tymi silnymi jakoś dajemy radę, ale z takimi zespołami jak Ferencvaros, który ograł Slavię w eliminacjach Ligi Mistrzów już nie - mówi Petr Masek. Michał Zichlarz