Janczyk zapowiadał się na dobrego piłkarza. Wychowanek Sandecji trafił do Legii, później wyjechał z kraju. Jednak ani w Polsce, ani za granicą wielkiej kariery nie zrobił. 26-letni obecnie zawodnik coraz mniej grał w piłkę, pojawiały się natomiast doniesienia o jego problemach z alkoholem. W tym roku piłkarz ponownie pojawił się w Legii, by pod okiem trenera Jacka Magiery odbudować się w trzecioligowych rezerwach. Janczyk trenował pilnie, ale od tygodnia nie ma go na zajęciach. - Coś, co kiedyś wydawało się zabawą, radością, dziś przeradza się w tragedię, koszmar. Trzeba wiedzieć, na ile można sobie pozwolić. Jeżeli alkohol lub inne używki przejmują nad człowiekiem kontrolę, to jest dramat - powiedział "Faktowi" Magiera, który przeprowadził rozmowę z Janczykiem. - Wkrótce podejmiemy decyzję, czy Dawid będzie z nami dalej trenował, czy na pewien czas odpocznie od piłki. Sam sobie rady nie da. Potrzebuje wsparcia osób bliskich. Nie możemy go zostawić samemu sobie. Ja na to nie pozwolę, będę o niego walczył, ale on sam też musi to zrobić. Na pewno potrzebuje autorytetu, człowieka, który byłby dla niego wzorem, a nie zachęcał go do rzeczy, których robić nie powinien. Ja i klub chcemy i na pewno mu pomożemy. Szkoda, żeby zmarnował się w takim wieku - dodał szkoleniowiec.