Polska przyjęła ponad 2,1 mln tych uchodźców — prawie 60 proc. wszystkich, którzy uciekli przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Brytyjski magazyn "The Athletic" uświadomił swoich czytelników, jak wielką niesiemy pomoc naszym sąsiadom. Opisano, jak największe polskie kluby Legia Warszawa, Wisła Kraków i Lech Poznań pomagają Ukraińcom. W rozmowie z "The Athletic" Dariusz Mioduski zdradził, że pod swój dach przyjął dziewiątkę uchodźców. - Pomoc uchodźcom stała się częścią naszego codziennego życia w Polsce - mieszka ze mną dziewiątka Ukraińców, w tym pięcioro dzieci - mówi Mioduski. - Wszyscy, których znam, w jakiś sposób pomagają. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyliśmy - dodał. Już jutro zaraz po meczu Polaków nasz program na żywo Interia Sport Gramy Dalej! - Sprawdź szczegóły! Dla Mioduskiego reakcja polskiego futbolu na wojnę na Ukrainie ma kilka warstw. Podobnie jak w Wielkiej Brytanii, miały miejsce symboliczne pokazy poparcia — flagi Ukrainy na trybunach i komunikaty o jedności przed meczami — ale był też bardzo jasny komunikat, jaki polska federacja piłkarska wysłała do FIFA, kiedy powiedziała, że Polska nie będzie grać z Rosją w barażu o mundial. Po tym, jak zaczęły nas wspierać kolejne kraje, FIFA nie miała innego wyjścia i zdyskwalifikowała Rosję. Wzór dla branży piłkarskiej Ale pod tymi bardziej instytucjonalnymi reakcjami na kryzys, polski futbol zareagował również na bardziej ludzkim poziomie. - W Legii gościmy juniorskie drużyny z Ukrainy i zakładamy szkółki piłkarskie dla dzieci uchodźców - mówi Mioduski. - Mieliśmy nawet ukraińskie juniorskie drużyny wioślarskie przebywające w naszej akademii przez kilka dni, zanim przenieśli się do Niemiec, aby kontynuować trening. Niedługo zaczniemy też prowadzić świetlicę, która pomaga ukraińskim rodzinom. Większość uchodźców to kobiety i dzieci, ponieważ mężczyźni zostali, aby walczyć. Dlatego staramy się pomóc kobietom w znalezieniu pracy, zapewniając bezpieczne miejsce dla ich dzieci - dodał prezes Legii. Dla Brytyjczyków postawa Mioduskiego i innych właścicieli polskich klubów, to wzór dla całej branży piłkarskiej, która na podobne kryzysy reaguje często lepiej niż inne społeczności.