Interia: Kilkanaście dni temu zakończyło się Euro 2016, a już dziś rozpoczyna się Ekstraklasa. Zatęsknił pan za naszą ligą? Dariusz Dziekanowski (były reprezentant Polski): - Szok na pewno nas nie czeka. Raczej nadzieja. Polskie kluby powinny wpatrywać się w reprezentację. Przekonaliśmy się na własne oczy, że dzięki odpowiedniej organizacji i przygotowaniu można osiągnąć sukces. Polskie kluby są trochę na tym samym poziomie co reprezentacja jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Widać, że jest potencjał, są perspektywy rozwoju, trzeba tylko wejść na odpowiedni poziom. Jeszcze niedawno marzyliśmy o tym, że zakwalifikować się do wielkiej imprezy i np. wyjść z grupy. To już się udało. Teraz pora, aby kluby spełniły nasze marzenia i zakwalifikowały się do Ligi Mistrzów czy Ligi Europejskiej. Ścieżka jest długa, bo trzeba wygrywać dużo meczów, aby to spełnić. Tutaj nie ma drogi na skróty. To pokazała zresztą także reprezentacja, która nie tylko świetnie wypadła w eliminacjach przeciwko Niemcom, ale potrafiła też pokonać Gruzję czy Irlandię. Teraz o Ligę Mistrzów po raz kolejny walczy Legia. Od lat powtarzało się, że legioniści chcą wywalczyć awans. W tym roku mniej się o tym mówi. Czy Legia odpuszcza Champions League? - Powiem inaczej. Przed meczem o Superpuchar mówiło się głośno o Lidze Mistrzów, później już ciszej, a po spotkaniu w Mostarze już tylko szepcze się pod nosem. Legia sportowo i organizacyjnie dąży do tego, aby grać w elicie. Awans do Champions League będzie przełomem, spowoduje ogromny przeskok finansowy. Czy zgadza się pan z opinią, że Legia z lipca 2016 roku, a ta sprzed trzech miesięcy to zupełnie inne drużyny? - Za wcześnie na takie sądy. Klub powinien cały czas pracować nad tym, aby stawać się coraz silniejszym. Transferów faktycznie nie ma jak na razie imponujących. Trochę pachnie to stagnacją. Tutaj trzeba brać przykład z Roberta Lewandowskiego. On nie zadowolił się grą w Lechu Poznań czy później w Borussii Dortmund, cały czas chciał stać się lepszym piłkarzem. Podobnie sytuacja wygląda z Kamilem Glikiem czy Grzegorzem Krychowiakiem. Twierdzi pan, że Legię stać na to, aby grać w Lidze Mistrzów, tymczasem pierwsze spotkanie z mistrzem Bośni i Hercegowiny pokazało, że legionistom daleko do formy. - Rewanż powinien być formalnością. Patrząc na klasę rywala należy go potraktować jako poważny mecz towarzyski. Nawet z zawodnikami, którzy nie uczestniczyli w przygotowaniach Legia powinna sobie poradzić. O transferach do Legii mówi się niewiele, tymczasem Ondrej Duda już spakował walizki i pojechał do Niemiec. - Z nim sytuacja jest dość specyficzna. Kiedy przychodził do Legii od razu pokazał, że ma ogromne możliwości. Pierwsze pół roku w jego wykonaniu było fantastyczne. W ostatnim sezonie kompletnie zaginął. Mówiliśmy o nim jako o piłkarzu, który ma ogromne możliwości, ale kompletnie nie pokazuje ich na boisku. Trzeba sobie zadać pytanie, czy to wina Dudy czy klubu i trenerów, którzy nie potrafili wydobyć z niego potencjału. Rozmawiał Krzysztof Oliwa