W letnim oknie transferowym Mączyński odszedł z Wisły do Legii i przez wielu krakowskich kibiców został uznany za zdrajcę. Gdy przyjechał z Legią na Reymonta, trybuny nie zostawiły na nim suchej nitki. Mimo to Mączyński podkreśla, że cały czas jest zżyty z Wisłą. - To, że dzisiaj gram w Legii, nie zmienia faktu, że kibicuję Wiśle i tak będzie do końca życia - podkreślał pomocnik mistrzów Polski po remisie z Cracovią 0-0. Przy Kałuży Mączyński też nie miał lekko. Choć sobotnie spotkanie obejrzało niewiele ponad 2 tys. kibiców (na Cracovii trwa bojkot, a dodatkowo spotkania mogą oglądać tylko posiadacze karnetów), to były zawodnik Wisły nasłuchał się pod swoim adresem niewybrednych wyzwisk. Mimo to zagrał całkiem niezłe spotkanie. - To była wyrównana potyczka i przede wszystkim każdy punkt zdobyty na wyjeździe trzeba doceniać. Obie strony stworzyły sytuacje i każdy mógł zgarnąć pełną pulę. A skończyło się remisem, który nikogo nie krzywdzi. Poza tym to był widowisko mecz dla kibiców - uważa Mączyński. Spotkanie odbywało się jednak w trudnych warunkach. W sobotni wieczór było aż 8 stopni mrozu, do tego wcześniej dość mocno padał śnieg. Mączyński nie zamierzał jednak szukać wymówek w warunkach atmosferycznych. - Nie możemy zrzucać winy na pogodę, bo doskonale wiemy jaka jest pora roku. Boisko w Krakowie nie było w najlepszym stanie, ale było takie samo i dla Cracovii, i dla nas, dlatego nie wypada nam się tym bronić - podkreśla Mączyński. Po remisie w Krakowie Legia spadła na drugie miejsce w tabeli, ale ma tyle samo punktów co lider Jagiellonia Białystok. Z kolei Cracovia zajmuje 11. pozycję. Z Krakowa Piotr Jawor <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>