Fajnie, na krajowym podwórku wiślacy wygrali, ale czy będą w stanie zwojować coś w Europie? Wątpliwości jest wiele. Zdobyli tytuł nie dlatego, że byli wspaniali i mocni, ale dlatego, że zabrakło rywali. Wystarczyło grać dość równo, ciułać punkciki, nie rozpieszczać swoich kibiców wspaniałą formą, ba, można sobie było pozwolić nawet na kilka wpadek. Tak, to dzisiaj wystarczająca recepta na zdobycie tytułu mistrza Polski. Z nóg nas na pewno tak grająca Wisła nie powala, ale taka jest rzeczywistość polskiej piłki. Lechowi sił i umiejętności wystarczyło na sześć meczów Lech i Legia - te drużyny "na papierze" miały być groźnymi konkurentami dla wiślaków. Praktyka okazała się być dla nich twarda i brutalna. Lechowi wystarczyło sił i umiejętności na sześć meczów w Lidze Europejskiej. Później była już tylko huśtawka: raz na górze, raz na dole. Więcej było przeciętności i kompromitacji niż pozytywów. Jak to jest możliwe, by wygrać z Juventusem czy Manchesterem City, a później męczyć się z przeciętniakami? Lech ma ambicje, aby być drużyną formatu europejskiego. Przesłanki ku temu ma: piękny stadion, kibiców nie brakuje, drużyna niezła, baza jak należy - niby wszystko napawa optymizmem, ale ... ja chyba zacząłbym budowę zespołu od ławki trenerskiej. Legia? Bryndzę czuć na odległość! Legia, jak co roku, startowała z nadziejami na mistrzowski tytuł, a potem nastąpiła wielka "kicha". Wbrew temu, że tradycje i potencjał warszawskiego klubu są nieporównywalnie wyższe niż w każdym innym klubie w naszym kraju. To dlaczego nie udaje się legionistom osiągnąć dużego sukcesu (nie mówię o Pucharze Polski, bo to bardziej prezent niż zasługa)? Jak to możliwe, że każdy mecz Legii to wielka zagadka? Żadnej stabilizacji w składzie, bez równej formy, nikt nic nie wie. Pełno jest dyrektorów, prezesów, obserwatorów, a bryndzę czuć na odległość. Legia, razem z Wisłą i Lechem, powinna być wizytówką polskiej piłki. Na razie specjalnie nie mamy się jednak czym pochwalić. Legia ma potencjał niesamowity, ale pan Walter musi zacząć dobierać sobie właściwych ludzi. Śląsk i Jagiellonia na "tak" Pozytywnie to można w polskiej lidze pisać tylko o Śląsku Wrocław i Jagiellonii. Brawa dla Lenczyka i Probierza! Pan Orest potrafił odbudować drużynę, która zaczęła rzeczywiście kiepsko. Michałowi natomiast troszeczkę nie wyszło na końcu, ale Jagiellonia w pierwszej trójce naszej ligi to wielkie wydarzenie. O innych nie ma co przesadnie pisać. Mnie osobiście rozczarował mój ulubiony Widzew. Tutaj się jednak zatrzymam, bo wiem, że zarządzający tym klubem są bardzo uczuleni nawet na merytoryczną krytykę czy polemikę. Liga w następnym roku będzie miała inny wygląd. Sprzedano prawa telewizyjne. Do tej pory oglądaliśmy ligę w Canal+ i Orange Sport. Następne lata to czas Canalu, Polsatu i Eurosportu. Będzie też nowa forma - jeden mecz zarezerwowano na poniedziałek. Telewizja płaci, więc też wymaga. Tylko że z tym płaceniem to wcale nie jest różowo. Wpływy ze sprzedaży praw telewizyjnych na lata 2001-20014 będą o 25 procent mniejsze niż w ciągu poprzedniego trzylecia. To powinno dać do myślenia tym, którzy rządzą naszym futbolem. Albo robią to źle, albo muszą sobie zadać pytanie: "Dlaczego, mimo budowy pięknych stadionów i zbliżającego się Euro 2012, produkt Ekstraklasa stracił na wartości?". Jest sponsor, więc wypną klaty po ordery Odpowiedź jest prosta, ale nie dla wszystkich. Za sprzedanie produktu Ekstraklasa za duże mniejsze pieniądze kilku ludzi powinno ponieść konsekwencje. Wiadomo już dzisiaj, że nic takiego się nie stanie. U nas każdy ma o sobie dobre zdanie i powie, że nikt od niego lepiej by tego nie zrobił. Narcyzm i przekonanie o własnej wielkości, to dzisiaj recepta na brak sukcesu. Za chwilę będą się wszyscy chwalić, bo jest wreszcie sponsor (operator telefonii komórkowej), który zacznie dbać o polską piłkę ligową. Zamiast wyciągnąć poważne wnioski i przeprowadzić dokładną analizę tego, co się stało, nadal będzie rządziło polskie: "psy szczekają, a karawana jedzie dalej". <a href="http://zbigniewboniek.blog.interia.pl/?id=2082780">Dyskutuj na blogu Zbigniewa Bońka</a> *** Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.