- Nikogo nie zaskoczę stwierdzeniem, ale pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra - mówił po wygranym 4:0 meczu z Cracovią trener Jan Urban. - W przeciwieństwie do meczu z Górnikiem szybko zapewniliśmy sobie wygraną. Szkoda, że konkurenci walczący z nami o tytuł nie potracili punktów. A przecież Lech był bardzo blisko remisu w Gliwicach. Znowu wygrał fartownie. Jego mecz z Piastem, z którym na wyjeździe gramy w następnej kolejce, obserwował Jacek Magiera. Wiemy, że tam boisko jest nierówne. A Legia to taka drużyna, której gra zyskuje na dobrej nawierzchni. Przekładaliśmy mecze Młodej Ekstraklasy po to, aby móc grać na dobrym boisku i to się opłaciło. - Rozmawiałem z zawodnikami. Zrozumieli, że muszą zostawiać na boisku więcej serca niż do tej pory. Oni sami czują, że jest coś wielkiego do zdobycia. Chociaż walka nigdy nie będzie naszym najważniejszym atutem. Boję się tylko o to, co będzie dalej. Rzeźniczak i Astiz mają po trzy żółte kartki, co grozi destabilizacją linii obrony, a przecież czwartą żółtą kartkę wykluczającą z gry ktoś kiedyś dostanie. Zależy, w jakim to się stanie momencie. Tak samo zagrożony jest także Chinyama. Nasz napastnik walczy o tytuł króla strzelców. Może to go zmobilizuje - dodał Urban. - Wystawiając Gizę na prawym skrzydle, chciałem obudzić Rado. Wydaje mi się, że ani Rocki, ani Ostrowski nie prezentują najwyższej formy, a Radović trochę spuścił z tonu. U mnie gra ten, kto jest w najwyższej dyspozycji. W bardzo dobrej jest ostatnio Piotrek Giza - zakończył trener Legii.