Po tej decyzji Komisji Ligi w środowisku zawrzało, a kibice zaczęli nazywać Komisję Ligi Ekstraklasy SA "Komisją Legii", zresztą niesłusznie, bo w jej sześcioosobowym składzie jest dwóch sympatyków Lecha: Przemysła Plewiński i Filip Jańczuk.Teoretycznie Komisja ręce ma czyste, gdyż nie ma prawa zmieniać decyzji sędziego, a Legia Warszawa udowodniła, że Marciniak zdarzenie z duszeniem widział. Gorzej ma się sprawa od strony moralnie. Rezerwowy bramkarz Lecha Jasmin Burić, który brał udział w zamieszaniu, ale nikogo nie uderzył, ani nie dusił, został surowiej ukarany (dyskwalifikacją na trzy mecze) niż Arkadiusz Malarz. Do sytuacji doszło pod koniec spotkania. Sędzia podyktował rzut karny dla Lecha, który na gola zamienił Marcin Robak. Po piłkę do bramki pobiegł Dawid Kownacki i wówczas został zaatakowany przez Malarza. Bramkarz Legii, by odzyskać piłkę, zaczął dusić zawodnika gości, a cała sytuacja wyglądał tak: Za tę sytuację Malarz i Kownacki otrzymali po żółtej kartce, ale nazajutrz po meczu Lech Poznań złożył protest do Komisji Ligi. Poznaniacy, w piśmie przesłanym do KL, domagali się także zniesienia kar dla Kownackiego i Jasmina Buricia, który wmieszał się w awanturę i otrzymał czerwoną kartkę.Komisja zajęła się sprawą w środę. Prezes Lecha Karol Klimczak uważał, że to Malarz powinien zobaczyć czerwoną kartkę, ale Komisja Ligi nie podzieliła jego opinii.Oto oświadczenie KL:"Na podstawie zebranego materiału dowodowego Komisja Ligi stwierdziła, że sędzia zawodów widział zajście na boisku pomiędzy Arkadiuszem Malarzem a Dawidem Kownackim. Na tej podstawie Komisja Ligi oddaliła protest klubu z Poznania oraz postanowiła utrzymać decyzje sędziego głównego zawodów. Zmiana decyzji sędziego o żółtej kartce byłaby możliwa, gdyby sędzia zawodów nie widział zdarzenia, a błąd uznano za rażący. Natomiast, w związku z niesportowym zachowaniem Arkadiusza Malarza, Komisja Ligi postanowiła nałożyć możliwą dodatkową karę finansową w wysokości 5 000 złotych". Gdyby nie owe 5 tys. zł dla Malarza, co dla zawodowego piłkarza nie jest oszałamiającą kwotą, sam agresor (Malarz) został tak samo potraktowany jak jego ofiara (Kownacki). Szymon Marciniak obu ukarał żółtą kartką, a w protokole opisał to tak:"Niesportowe zachowanie - wzajemne przepychanie się w przerwie w grze, powodujące masową konfrontację."