Vuković z Chinyamą grali wspólnie w Legii w latach 2007-2008. "Vuko" podawał, a popularny "Tejksiur" trafiał do siatki rywala. Napastnik z Zimbabwe jest pierwszym i jedynym, jak dotąd snajperem z Afryki, który był u nas królem strzelców w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zresztą jeśli chodzi o gole zdobywane przez niego na naszych boiskach, to nikt z piłkarzy z Czarnego Lądu nie jest skuteczniejszy od Chinyamy. W Ekstraklasie zanotował 39 trafień. Następni w kolejności Abdou Razack Traore i Prejuce Nakoulma mają na koncie po 25 goli, a Emmanuel Olisadebe 20 bramek. Chinyama tych trafień mógł mieć więcej, ale przeszkodziły mu kontuzje. Z tego powodu wrócił potem do siebie do domu. Grał w miejscowym Dynamos Harare oraz w klubach z RPA. Wiosną tego roku postanowił jednak ponownie przyjechać do Polski. - Chinyama wrócił skończyć co zaczął. Chcę znowu grać w Ekstraklasie - mówił nam zaraz po przyjeździe. Zahaczył się w znanej z zatrudniania graczy z Czarnego Lądu LZS Piotrówka. Zaraz po przyjeździe, w jednym z pucharowych spotkań zdobył hat-tricka w spotkaniu z KS Krasiejów. Kilka bramek ma na swoim koncie także w tegorocznym sezonie. LZS Piotrówka zajmuje na razie 12 miejsce w tabeli IV ligi opolskiej. Chinyama, żeby być w formie, trenował nawet przez jakiś czas pod okiem Leszka Dyji. To uznany ekspert od przygotowania motorycznego, z którym współpracują reprezentanci Polski, jak Łukasz Piszczek czy Jakub Błaszczykowski. Do Ekstraklasy 34-letniemu napastnikowi nie udało się jednak póki co wrócić. Nie zapominają o nim jednak w Legii. Na urodziny, które obchodził 30 września, otrzymał jeden z najnowszych modeli Adidasa. W "złotych butach", wysłanych przez kolegę z boiska Aleksandara Vukovicia, który teraz jest asystentem Jacka Magiery w Legii, ma regularnie trafiać. Kto wie, być może dzięki kolejnym strzelanym golom uda mu się wrócić do ligowej piłki o czym cały czas marzy? Autor: Michał Zichlarz