Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Legia - Sporting Mimo szalejącej w Polsce mroźnej i śnieżnej zimy, przed meczem w obu drużynach było niezwykle gorąco. U gości z powodu zawirowań ze zmianą trenera (Domingosa Paciencię na krótko przed spotkaniem z Warszawie zastąpił Ricardo Sa Pinto), zaś w drużynie gospodarzy w związku z wyprzedażą kluczowych graczy i brakiem zimowych wzmocnień (Ariel Borysiuk odszedł do FC Kaiserslautern, a Maciej Rybus grał swój pożegnalny mecz przed transferem do czeczeńskiego Tereka Grozny). Kłopoty nie wpływały jednak na atmosferę - ta była wybitnie bojowa. "Nie bójcie się o Legię - nie odpuścimy" - zapewniał stoper Legii, Michał Żewłakow, zaś Maciej Skorża deklarował, że jego piłkarze walczyć będą aż do bólu, . Własną teorię na temat meczu mieli kibice stołecznej drużyny. "Wygramy, bo Portugalczycy kompletnie nie radzą sobie na śniegu" - przekonywali siebie nawzajem fani z ul. Łazienkowskiej. Śniegu na murawie jednak nie było. Klub zadbał o należyte przygotowanie płyty boiska i mecz toczył się w dobrych - jak na luty - warunkach. Od pierwszej minuty rozpoczęło się bombardowanie pola karnego Sportingu. Bombardowali jednak nie piłkarze Legii, lecz jej kibice, którzy za dobrą zabawę uznali obrzucanie bramkarza gości śnieżkami. Dopiero po skargach Rui Patricio i interwencji arbitra "opady" śniegu ustały. Legia zaczęła mecz agresywnie. Widać było, że Maciej Skorża zadbał o odpowiednie zmotywowanie swoich podopiecznych. Ci nie odstawiali nogi i grali bardzo twardo, czego efektem było aż sześć fauli w pierwszych 8 minutach. Zdecydowana gra nie przekładała się na sytuacje podbramkowe. Pierwsze zamieszanie w polu karnym Legii miało miejsce dopiero w 16. minucie spotkania. Zablokowany strzał gości wyszedł na rzut rożny. Po kornerze z dystansu uderzał Andre Carrillo, ale niecelnie. Legia pierwszą sytuację na gola miała osiem minut później i była to okazja z gatunku stuprocentowych. W pole karne gości wpadł Michał Żyro, uderzył płasko po ziemi, ale jego strzał obronił Rui Patricio. Niebawem strzał zza pola karnego oddał Jakub Rzeźniczak, ale nie przymierzył celnie. 31. minuta, to mocny strzał z dystansu Janusza Gola, ale i tym razem gol nie padł. Poleciały za to kolejne kule śniegowe w kierunku piłkarzy Sportingu, na co arbiter zareagował ostatnim ostrzeżeniem pod adresem kibiców z "Żylety". Obrona Portugalczyków pękła dokładnie po 37 minutach gry, a powody do świętowania dał warszawskiej publiczności Jakub Wawrzyniak. Reprezentacyjny obrońca po dośrodkowaniu w pole karne Macieja Rybusa z rzutu wolnego najlepiej odnalazł się w zamieszaniu podbramkowym i z paru metrów skierował piłkę do siatki. Tuż przed przerwą na lewym skrzydłem urwał się obrońcy aktywny Rybus, ale jego dośrodkowanie nie dotarło do wychodzącego na pozycję strzelecką Danjela Ljuboji. Ljuboja miał okazję na strzelenie niezmiernie ważnego gola na 2-0 tuż po przerwie. W 48. minucie zaprzepaścił jednak stuprocentową sytuację, po tym jak w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił w jego nogi. W odpowiedzi zaatakował Sporting, ale nie od razu. Marznącego Duszana Kuciaka w 56. minucie przetestował strzałem z rzutu wolnego Matias Fernandez. Bramkarz Legii spisał się jednak bez zarzutu. Po kolejnej akcji Kuciak nie miał już tylu powodów do zadowolenia. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił rezerwowy wychowanek Sportingu - Daniel Carrico i zrobiło się 1-1. Chwilę później boisko opuścił Maciej Rybus. Było to dla niego pożegnanie z kibicami Legii przed wyjazdem do Czeczenii. Utrata gola podcięła skrzydła Legii, co wykorzystał Sporting, odważniej zabierając się do ataków. W kilka minut najpierw Pereirinha strzałem z dystansu (obronił Kuciak), a następnie Ricky van Wolfswinkel (niecelna główka) niepokoili gospodarzy. Widząc, co się dzieje na boisku Maciej Skorża postanowił odmienić obraz gry i dokonał ofensywnej zmiany. W miejsce środkowego pomocnika, Jakuba Rzeźniczaka, wprowadził Rafała Wolskiego, który miał rozruszać ataki gospodarzy. Pomysł trenera Legii okazał się strzałem w dziesiątkę. Młody skrzydłowy odpłacił mu się za zaufanie już po kilku minutach spędzonych na placu gry. Kapitalnie wyszedł do prostopadłej piłki w pole karne, dograł na piąty metr, a nadbiegającemu Januszowi Golowi pozostało już tylko wepchnąć piłkę do siatki. "Ile goli ma Legia?" - spytał spiker. "Dwa!" - z ulgą odpowiedzieli mu kibice z Łazienkowskiej. Była 79. minuta i Legia znów prowadziła. Radość na trybunach nie trwała jednak długo. Gdy warszawscy kibice w 88. minucie zaczęli chóralnie śpiewać "Puchar jest nasz" Sporting doprowadził do wyrównania. Obrońcom Legii urwał się Andre Santos i choć nie miał łatwej pozycji strzeleckiej, to mocnym uderzeniem ze szpica ulokował futbolówkę w siatce. Drugi gol dla Portugalczyków i drugi strzelony przez rezerwowego. "Gramy do końca" - zachęcali z trybun fani, jednak w końcówce przeważali goście. Bliski strzelenia trzeciego gola był Emiliano Insua, ale jego mocny wolej z lewej nogi minął bramkę Kuciaka. Legia nie przeprowadziła już w tym meczu więcej ataków. Po trzech doliczonych do 2. połowy minutach arbiter Matej Jug zakończył mecz. "To Sporting jest faworytem" - przestrzegał w środę Maciej Skorża i jak się okazało - nie mylił się. Przed rewanżem na Estadio Jose Alvalade właśnie portugalska drużyna jest bliżej awansu do 1/8 finału Ligi Europejskiej. 1/16 finału LE: Legia Warszawa - Sporting Lizbona 2-2 (1-0) Bramka: 1-0 Jakub Wawrzyniak (37.), 1-1 Carrico (60.), 2-1 Gol (79.), 2-2 Andre Santos (88.) Żółte kartki: Legia - Jakub Kosecki, Ivica Vrdlojak; Sporting - Oguchi Onyewu, Ricky van Wolfswinkel, Emiliano Insua. Sędzia: Matej Jug (Słowenia). Widzów: 27 234. Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow, Marcin Komorowski, Jakub Wawrzyniak - Michał Żyro, Ivica Vrdoljak, Jakub Rzeźniczak (71. Rafał Wolski), Janusz Gol, Maciej Rybus (61. Jakub Kosecki) - Danijel Ljuboja (82. Michal Hubnik). Sporting Lizbona: Rui Patricio - Joao Pereira, Oguchi Onyewu, Anderson Polga, Emiliano Insua - Andre Carillo (74. Andre Santos), Fabian Rinaudo, Matias Fernandez, Stijn Schaars (46. Bruno Pereirinha) - Marat Izmaiłow (46. Daniel Carrico), Ricky van Wolfswinkel. Liga Europejska - zobacz wyniki, strzelców, składy i terminarz