Lechia Gdańsk przyzwyczaiła kibiców do walki w czołówce, a teraz zajmuje dopiero 14. miejsce w tabeli Ekstraklasy, z zaledwie jednym punktem przewagi nad strefą spadkową. Oprócz transferów piłkarskich (przyjście Jakuba Bartkowskiego, Kevina Friesenbichlera, powrót Jana Biegańskiego z wypożyczenia) wzmocnieniu uległ pion organizacyjny - zatrudniony został dyrektor sportowy Łukasz Smolarow, który powrócił do klubu po 16-miesięcznej absencji. Poprzednio był w Lechii w innej roli, jako asystent trenera Piotra Stokowca: - Po 10 latach pracy w roli asystenta, skusiłem się na nowe wyzwanie z Lechii. Uważam, że to dobra praca dla mnie, rozwojowa. Chcę być blisko trenera i sztabu szkoleniowego, mam być wsparciem dla nich i partnerem do dyskusji. Nie zamierzam siedzieć za biurkiem - zapewnił dyrektor sportowy Lechii. Gdański klub z powodu słabej rundy jesiennej znalazł się w kryzysie sportowym, przypomina to moment, w którym ekipa szkoleniowa w składzie z trenerami Stokowcem i Smolarowem w marcu 2018 r. przejęła drużynę Biało-Zielonych. Wówczas cel był taki sam jak dziś: - Dziś cel jest jasny: Lechia Gdańsk ma się utrzymać w Ekstraklasie, rozmawialiśmy z drużyną, że będzie wiązało się to z grą pod presją. Idealnie byłoby robić podwaliny pod przyszły powrót do top5. Dzisiejszy moment oceniam bardziej pozytywnie niż pięć lat temu, wówczas przyszliśmy do klubu w trakcie rozgrywek, to była wówczas operacja na żywym organizmie. Dyrektor Smolarow mówił też o transferach, które doszły do skutku i tych niedoszłych: - Byliśmy zainteresowani Nascimento z Radomiaka, który niestety nabawił się kontuzji, gdy był na obozie w Turcji. Było bardzo blisko tego transferu. Najwięcej emocji w Gdańsku budzi sprawa Jakuba Kałuzińskiego, wychowanka klubu, który nie pojechał na obóz do tureckiego Side, a Lechia ogłosiła że nie przedłuży wygasającego latem kontraktu. Teraz najwyraźniej nastąpił zwrot akcji, Łukasz Smolarow powiedział, że klub wrócił do rozmów. - Spotkałem się z Kubą Kałuzińskim w poniedziałek, po powrocie z obozu. Kuba dostał z klubu ofertę przedłużenia umowy, oferta ma swój termin, którego nie będę zdradzał. Sytuacja wymaga wyciszenia, nie chcę nakładać dodatkowej presji. Z innych tematów transferowych - nie widzę możliwości, żeby Conrado odszedł w świetle wyzwań, które nas czekają w rundzie wiosennej. Będziemy jeszcze szukać skrzydłowego - zdradził Łukasz Smolarow. Dla trenera Marcina Kaczmarka, Wisła Płock jest szczególnym rywalem. Ten szkoleniowiec został wybrany trenerem 70-lecia "Nafciarzy" - Obecny dyrektor sportowy Wisły, Paweł Magdoń był u mnie piłkarzem, prezesem klubu jest Tomasz Marzec, ówczesny wiceprezes. W Płocku spędziłem pięć intensywnych i dobrych lat. To klub, który dziś jest w innym miejscu niż wtedy. Zrobił na jesień niespodziankę będąc wysoko w tabeli, tym zapracował na komfort. Lechia ma dziś odmienne cele od Wisły Płock. Spodziewam się trudnego meczu, z rywalem który ma swój pomysł na grę. Musimy znaleźć sposób na nich sposób - zaznaczył Marcin Kaczmarek. - Zawodnicy którzy są w Lechii wiedzą o co toczy się ta gra, jeśli ktoś ma sobie poradzić, to ta grupa powinna. Mam nadzieję, że zespół będzie się budował poprzez dobre wyniki. Zdajemy sobie sprawę, że będą różne momenty, także trudne. Rozmawiamy o tym bardzo często. Cieszę się, że mamy wsparcie, że pion sportowy jest rozbudowany. Wszyscy moi piłkarze są zdrowi, jedynie Joeri De Kamps odczuwa skutki kontuzji mięśniowej - wyjaśnił Marcin Kaczmarek. Łukasz Smolarow zapewnił, że znajomość drużyny Lechii może być w jego przypadku atutem. - Kadrowo ta drużyna się bardzo nie zmieniła. Od czasu, gdy pracowałem w Lechii zamieniliśmy się miejscami z Wisłą Płock - ale nie będę szukał straconego czasu, tylko robił wszystko, żeby było lepiej - zakończył optymistycznie Łukasz Smolarow, dyrektor sportowy Lechii Gdańsk. Maciej Słomiński, INTERIA