Po pierwszej kolejce rozgrywek lepsze nastroje panowały w Gdańsku, Lechia miała jeden punkt, a Motor zero - jednak w bezpośrednim meczu to lublinianie okazali się zdecydowanie lepsi goście zasłużenie wygrywając 2-0, po bramkach Samuela Mraza i Piotra Ceglarza. Na gole i wygraną na najwyższym szczeblu rozgrywek Motor czekał od 21 czerwca 1992 r. - dokładnie 11.723 dni. W pierwszej połowie długo było widać, że rywale jeszcze dwa miesiące temu grali na zapleczu Ekstraklasy, w I lidze. Nie pomagała też świeżo położona murawa, to efekt koncertu Eda Sheerana. Niespodziewanie optyczną przewagę mieli goście z Lublina. Na skrzydle szalał Jacques N'Diaye, który idealnie dograł do Samuela Mraza w doliczonym czasie pierwszej części gry - to powinien być gol. Wśród gospodarzy mógł irytować grający pierwszy raz w wyjściowym składzie Bohdan Wiunnyk. Były zawodnik Szachtara Donieck był chaotyczny i widać, że jeszcze wiele brakuje mu do pełnej formy. Lechia Gdańsk gorsza od Motoru Lublin. Goście wygrali zasłużenie 2-0 Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy, od razu po wejściu rezerwowego Tomasa Bobceka, ofensywa Lechii nabrała rumieńców - Słowak wystawił piłkę Tomaszowi Neugebauerowi, który strzelił tuż obok słupka. Teraz to Biało-Zieloni mieli inicjatywę, ale w 71. minucie nadziali się na zabójczą kontrę - po precyzyjnym dośrodkowaniu do siatki trafił Samuel Mraz. To pierwszy gol Motoru Lublin na najwyższym szczeblu rozgrywek po 11.723 dniach przerwy. Zaraz piłkarze z Koziego Grodu poszli za ciosem - po dośrodkowaniu z prawej strony łatwością do siatki trafił kapitan Motoru - Piotr Ceglarz. To pierwsza wygrana Motoru na najwyższym szczeblu od 21 czerwca 1992 r., czyli od ponad 32 lat. Warto dodać, że lublinianie mają patent na Lechię - w I lidze dwukrotnie wygrali po 1-0.