Kiedy ostatnio było tak, że Lechia Gdańsk, która przez większą część historii grała (tak jak teraz) na drugim szczeblu ligowym sprzątnęła konkurencji łakomy kąsek sprzed nosa? Pewnie było kilka takich przypadków, ale po pierwszy trzeba cofnąć się do roku 2014, gdy nastały w klubie rządy Adama Mandziary. To wtedy Paweł Stolarski, utalentowany junior Wisły Kraków zamiast z Legią Warszawa związał się właśnie z Lechią. Karierą "Stolara" zawiadywał wtedy Mariusz Piekarski, który brał udział w transakcji przejęcia klubu przez Football Culture sp. z o.o. i którego firma ma ten sam adres przy ul. Leszczyny 2, 02-713 Warszawa. Polski klub sprzedany Z tego co nam wiadomo to nie "Piekarz" będzie tasował karty w obecnym rozdaniu w Lechii Gdańsk. Era Mandziary zaczęła się od bizantyjskich transferów i właśnie teraz, 9 lat później kończy się w dość groteskowo-tragiczny sposób. Już nawet nie chodzi spadek z Ekstraklasy, a bardziej o to, że klub stał się obiektem drwin. Lechia Gdańsk przez wiele lat nie miała rewelacyjnych wyników, ale była jakaś, miała własną tożsamość i tym zdobyła serca kibiców w regionie. Bez tego niepisanego zbioru zasad, który rozumie każdy lechista, Lechia nie ma niczego. Luis Fernandez zagra dla Lechii Gdańsk Dziś Biało-Zieloni jeśli chodzi o siłę społeczności spadli we własnym mieście na najniższy stopień podium. Najzdolniejsi młodzi piłkarze i ich rodzice pukają do drzwi Gedanii i Jaguara, bo Lechia kojarzy się z dziadostwem, bezplanem i trenowaniem w Sopocie na stadionie rugby o 8 rano. Klubowa akademia jeszcze jakoś funkcjonuje, w seniorach jest znacznie gorzej. I-ligowa Lechia odwołała sparing z grającą klasę niżej Olimpią Elbląg, bo nie miała wystarczającej liczby piłkarzy. Biało-Zieloni nie pojechali na letni obóz przygotowawczy, co nie miało miejsca chyba nigdy wcześniej w 78-letniej historii klubu. Treningi odbywają się w gronie ledwie 15-osobowym, w tym jest 3-4 bramkarzy. Z klubu odchodzą kolejni zawodnicy na mocy kontraktów rozwiązywanych za porozumieniem stron - w poprzednim tygodniu byli to: Jarosław Kubicki, Jakub Bartkowski i Michał Nalepa. Dziś po wieloletnim pobycie w Lechii z klubem pożegnał się Mario Maloca. Nasza szkapa powraca Ze współpracy z klubem z powodu zaległości płatniczych zrezygnowały firmy sprzątająca i przewoźnik. Już nie tylko piłkarze nie otrzymywali wynagrodzeń, ale również szeregowi pracownicy. Wyglądało to na koniec klubu. Aż nagle zmienił się właściciel, zaległości częściowo zniknęły i do kilkunastu pozostałych na pokładzie piłkarzy dołączył Luis Fernandez, który w Wiśle Kraków zarabiał 120 tysięcy złotych miesięcznie. Mówiło się o zainteresowaniu jego osobą mistrza Polski, Rakowa Częstochowa oraz klubów arabskich. Taki zawodnik jak Hiszpan za sam podpis bierze kwotę sześciocyfrową i to w euro. Ten ruch wywołał mieszane uczucia wśród pracowników Lechii - z jednej strony pytanie, dlaczego nie ma środków na wielomiesięczne zaległości, a z drugiej strony, jeśli bierze się takiego grajka to pojawia się nadzieja na lepsze jutro. Klub spłaca zaległości Jeśli kiedyś powstanie serial o Lechii Gdańsk wątek transferu Fernandeza zostanie prawdopodobnie złagodzony ze względu na małe prawdopodobieństwo zdarzeń. Za komuny Trójmiasto był sercem opozycji i to podważanie wszystkiego zostało w mieście wolności mieszkańcom we krwi do dzisiaj. Gdy wszyscy pozbierali szczęki z podłogi, po cichu odzywają się głosy, że może zamiast gwiazdy w postaci Fernandeza lepiej byłoby kupić kilku młodych, gniewnych, I-ligowych rzemieślników - jak Bartosz Bida czy Maciej Wolski, którzy ostatecznie wybrali ligową konkurencję. Z drugiej strony słyszy się, że do Fernandeza mają dołączyć zawodnicy z równie wysokiej półki. W pierwszej kolejności ma to być renomowany bramkarz. Nie sposób jednak odmówić logiki transferowi Luisa Fernandeza. Nowy właściciel, Szwajcar Paolo Urfer jednym ruchem kupił kibiców i zachęcił kolejnych piłkarzy do przyjścia do Gdańska, legitymizując nowy projekt. Dom przeważnie buduje się od fundamentów, ale nowy właściciel postanowił zacząć od dachu i to takiego z fontanną i czterema kominami. W czwartek czyli dzień, gdy gdański klub wizytował Paolo Urfer, Luis Fernandez odwiedzał gdańskich medyków, a już w piątkowy poranek zamelduje się na treningu. Pierwszy mecz na zapleczu Ekstraklasy Lechia Gdańsk rozegra w sobotę 22 lipca o godz. 15 z Chrobrym w Głogowie. Ostatni sprawdzian przed ligą już w najbliższą sobotę na obiekcie przy ul. Traugutta 29, rywalem będzie Stomil Olsztyn, tym razem zapewne uda się zebrać pełen skład. Maciej Słomiński, INTERIA