To była w zasadzie tylko formalność, ale tym również musi stać się zadość. Co prawda zostało kilku maruderów, którzy nie odebrali awizo, ale trudno oczekiwać, że ten kto nie odbiera korespondencji będzie miał 4 miliony euro w zanadrzu. Posiadacze akcji serii A Lechii Gdańsk, którzy teoretycznie mogli zapłacić 4.100.000 EUR za 384.742.900 akcji spółki tego nie zrobili przez 14 dni określone w piśmie z klubu. Dlatego od teraz gdański klub ma nowego właściciela, którym jest oficjalnie Football Culture sp. z o.o. z siedzibą przy ul. Leszczyny 2, 02-713 Warszawa. Znajomy Haalanda zagra w polskiej I lidze Zupełnie jak 9 lat temu, gdy z rąk Andrzeja Kuchara przejmował śp. Franz-Josef Wernze (a może był to od razu Adam Mandziara?) dziś sprzedaż klubu owiana jest nimbem tajemnicy. W 2014 r. długo mówiło się o szwajcarsko-niemiecko-portugalskim funduszu, teraz w mediach i komunikacie klubu pojawił się fundusz MADA rodem ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a w liście do akcjonariuszy mniejszościowych widniała spółka Football Culture sp. z o.o., której nazwa niewiele mówi komukolwiek. Lechia Gdańsk ma nowego właściciela Na pewno wiele do powiedzenia w nowej biało-zielonej układance będzie miał Ralph Oswald Istenegger, właściciel łotewskiego klubu Valmiera. To dzięki niemu do Lechii "przerzucony" został Rifet Kapić, który dzień przed przylotem do Gdańska grał jeszcze w eliminacjach Ligi Mistrzów. Bośniak jest brany pod uwagę przy ustalaniu składu na piątkowy mecz z Motorem Lublin (transmisja w Polsacie Sport od 20:30), choć jeszcze kilka dni temu nie było to pewne. Zatrudnienie zawodnika spoza Unii Europejskiej wymaga pozwolenia na pracę i ubezpieczenia zdrowotnego, a to z kolei nadania numeru PESEL. W Lechii nie było komu o tym pomyśleć, bo wieloletnia pani kadrowa, w pewnym momencie nawet członek zarządu, znajduje się na urlopie zdrowotnym. Trwa walka z czasem, aby załatwić niezbędne formalności, która raczej zakończy się zwycięsko dla Kapicia. Pocieszające w tym całym zamieszaniu jest to, że nie ruszono na zakupy bez ładu i składu jak dziewięć lat temu, gdy swój pobyt w Lechii zaczynał Adam Mandziara. Wówczas, latem 2014 r. przyszło do Lechii około 20 piłkarzy, a koniec końców na lewej obronie pod koniec rundy jesiennej grał niezniszczalny wychowanek Marcin Pietrowski, zawodnik bardzo uniwersalny, ale nie aż tak. Latem 2023 r. nowy właściciel rozpoczął zakupy od gwiazdy w osobie Luisa Fernandeza, który już w pierwszym meczu z Chrobrym Głogów hat-trickiem zaczął się spłacać, ale kolejne wzmocnienia pokazują kierunek zmian. Wczoraj kontrakt podpisał 22-letni obiecujący skrzydłowy Jakub Sypek, zawodnik z przeszłością w Zagłębiu Lubin i Widzewie Łódź, dziś ma zostać ogłoszony kolejny transfer, a następny w kolejce jest obrońca włoskiego SPAL, Dawid Bugaj, reprezentant Polski do lat 19, który zostanie wypożyczony do Lechii na sezon 2023/24. Oddala się też na szczęście temat ukraińskiego bramkarza Artura Rudko, choć jakiś golkiper ma do Lechii przyjść. Hat-trick w debiucie. Lechia Gdańsk ma nowego bohatera Nie wszystko w gdańskim klubie jest jeszcze idealnie, trenerzy Akademii Lechii dopiero co otrzymali wynagrodzenie (kilkanaście dni opóźnienia), ale są już pod tym względem na zero. Od teraz wszystko idzie już na konto nowego właściciela, którym jest spółka Football Culture, a faktycznie panowie - Ralph Oswald Istenegger i Paolo Urfer. Na pewno Szwajcarzy nie będą mogli narzekać, że nie wiedzą w co się wpakowali. Ponoć wybrali właśnie Lechię, a nie Śląsk Wrocław czy Wisłę Kraków, bo w Gdańsku był największy porządek w dokumentach. Maciej Słomiński, INTERIA