Maciej Słomiński, Interia: Rozmawialiśmy dwa lata temu, tuż przed ligową inauguracją, wtedy też Śląsk grał z Lechia, tyle że we Wrocławiu. Dużo i ciekawie mówił pan wtedy o Akademii Śląska, której był pan dyrektorem, a za kilka miesięcy odszedł pan z WKS. Tadeusz Pawłowski, trener i najlepszy strzelec w historii Śląska Wrocław: - Zadecydowały względy osobiste, wszystko było w oficjalnym komunikacie Śląska. Teraz mieszkamy w austriackim Bregenz, staramy się korzystać z życia poświęcając czas na rower i ryby. Lubimy też z żoną słońce, dlatego cztery razy do roku jesteśmy w Hiszpanii. Czy piłka nożna jest wciąż obecna w pana życiu? - Jak najbardziej. Jestem zatrudniony w Austriackim Związku Piłki Nożnej, trzy razy w tygodniu pracuję indywidualnie i mentalnie z młodzieżą. W Austrii nie jest jak w Polsce, że każdy może otworzyć sobie akademię piłkarska na orliku, obowiązuje rygorystyczna certyfikacja akademii, w całym kraju jest ich 12. Własne szkółki mają kluby tutejsze ekstraklasy, a jak któryś z landów takiego klubu nie ma, tak jak tu gdzie mieszkam, wówczas szkoli związek wojewódzki. Pomagam przy lokalnym związku Voralberger Fussball Verband. W podobnym charakterze realizuje się wielokrotny reprezentant Austrii, Ivica Vastić. Za Wrocławiem pan nie tęskni? - Oczywiście, że tak, ale dziś świat znacznie się zmniejszył. Wskakuję rano na autostradę i na późny obiad jestem. Byłem w połowie poprzedniego roku odebrać tytuł honorowego obywatela miasta Wrocław. Razem ze mną uhonorowana została trzykrotna medalistka olimpijska, Renata Mauer-Różańska. Urodzony we Wrocławiu, trener Lechii Gdańsk, Tomasz Kaczmarek, chwali Śląsk, mówiąc że to drużyna bardzo dobrze poukładana taktycznie. - Mam wątpliwości co takich słów i pochwał pod adresem drużyny, która zajmuje 10 miejsce w lidze, która jest na 30 miejscu w Europie. Ta pozycja nikogo we Wrocławiu nie satysfakcjonuje. Śląsk ma 24 punkty i traci aż 11 do podium, bliżej ma do dołu tabeli niż do góry. WKS musi uciekać, bo 14. w tabeli Zagłębie Lubin ma tylko cztery punkty mniej, zaraz może nas dopaść. Początek był całkiem dobry, dziewięć meczów bez przegranej, skuteczna gra w europejskich pucharach, potem coś się zacięło, doszła do tego porażka w Pucharze Polski z nisko notowanym Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Co jest zatem celem Śląska Wrocław w tym sezonie?- Śląsk musi iść w górę, a do tego potrzebny jest dobry rezultat w Gdańsku. Te dwa pierwsze mecze będą dla nas kluczowe - sześć punktów w spotkaniach wyjazdowych z Lechią i potem w Łęcznej pozwolą myśleć o ataku na 4-5 miejsce. Dwa punkty lub mniej w tych dwóch spotkaniach każą patrzeć za siebie. Nie mówię tu oczywiście o spadku z Ekstraklasy, ale we Wrocławiu mamy tak piękne piłkarskie tradycje i 10. czy 12. miejsce nikogo nie satysfakcjonuje. Lechia - Śląsk. Tadeusz Pawłowski: w Gdańsku nie będzie remisu Jaki mecz zobaczymy w sobotni wieczór w Gdańsku? - Zapowiada się bardzo ciekawe spotkanie. Oglądałem kilka meczów Lechii i jest to na pewno drużyna, która dobrze czuje się w grze do przodu. To z kolei pasuje Śląskowi, który preferuje granie z kontry. Remis nikomu nic nie da, dlatego przyjaźń będzie tylko na trybunach (śmiech). W Śląsku Wrocław nie zagra już Mateusz Praszelik, sprzedany do włoskiej Werony. Jak ta nasza Ekstraklasa ma wyglądać, jeśli odchodzą z niej coraz młodsi piłkarze? - O 15-letnim Karolu Borysie mówi się, że to najbardziej utalentowany chłopak w Akademii Śląska, teraz został zaproszony na próbne treningi w Manchesterze United, jednym z największych klubów Europy. Jeśli przejdzie te testy i pojedzie tam z rodzicami, może się udać. Wszystko trzeba robić z głową. To są wzorce z Akademii Red Bulla. Pan jako trener i wychowawca młodzieży radziłby jechać na zachód jak najszybciej czy zostać w kraju, trochę pograć w seniorach i dopiero potem myśleć o wyjeździe? - To są skomplikowane sprawy, każdą z nich trzeba traktować indywidualnie. Prawdą jest, że szkolenie jest u nas na niższym poziomie niż w Europie zachodniej. W Polsce dopiero zaczynamy rozumieć wagę szkolenia, to że, jak powiedział Sir Alex Ferguson, Akademia jest sercem klubu. Legia, Lech, Pogoń czy Zagłębie te akademie są wiodące, ale my jesteśmy dopiero na początku ścieżki. Akademie austriackie mają po 14 boisk do treningu dla młodzieży. Rapid Wiedeń to nie jest klub z o wiele wyższym budżetem od klubów polskich, natomiast inna jest jego struktura z podziałem na seniorów i młodzież. Red Bull Salzburg to jeszcze inny przypadek, w Austrii się mówi, że to klub bez budżetu. Ponadto pojawili się menadżerowie, już przy bardzo młodych zawodnikach, 15- czy 16-letnich. To dobrze czy źle? - Nie ma jednej odpowiedzi, jeden pomoże, drugi jest tylko po to, by skasować pieniądze. To tak jak z księżmi i kościołem. Są tacy z powołaniem i biznesmeni. Wracając do piłki seniorskiej - Lechią Gdańsk zasilił zawodnik z austriackiego Hartberg, David Stec. Zna pan tego piłkarza? - Hartberg to niewielkie miasteczko, stadion w Gdańsku jest od niego sześć razy większy. David Stec Lechii nie zbawi, ale to solidny zawodnik. Poradzi sobie. W Gdańsku żyjemy pościgiem Flavio Paixao za setną bramką w Ekstraklasie - na razie ma 97, z czego 24 dla Śląska i 73 dla Lechii. - Myślę, że dokona tego bardzo szybko, nie każe długo czekać. Może już w sobotę? - Z nim nigdy nie wiadomo, może tak się stać. Graliśmy kiedyś z Lechią w Gdańsku, wygraliśmy 4-1, Flavio strzelił trzy albo według innej wersji cztery bramki. To byłaby fajna klamra, gdyby setka pękła w meczu dwóch drużyn, dla których grał. Z drugiej strony, może niech lepiej pobije poczeka z rekordem, niech to się stanie, gdy będzie więcej słońca. Może i mnie wówczas uda się być na stadionie. Flavio Paixao przybył do Polski w styczniu 2014 r. za pana trenerskiej kadencji w Ślasku Wrocław. - Dołączył do bliźniaka Marco. Rozróżniał ich pan? - Początkowo faktycznie miałem z tym problem, ale i na to znalazłem sposób. On i Marco to wspaniali ludzie, do dziś mam do nich wielki sentyment. To był fajny okres, drużyna pomogła mi zdobyć tytuł trenera roku "Gazety Wrocławskiej" , a wspólnie wywalczyliśmy miejsce w pucharach. W ten sposób zostałem pierwszym trenerem Śląska, który awansował z tym klubem do europejskich pucharów jako trener i jako piłkarz. Flavio dostał ode mnie opaskę kapitańską, za nastawienie mentalne i podejście do treningów i meczów. Pochodzi z kraju gdzie jest trochę więcej słońca niż u nas, to nas zbliżyło, ja też lubię ciepło i staram się myśleć pozytywnie. To nas zbliżyło. Do dziś, gdy o nim myślę ciepło mi się robi na sercu. Zresztą o Marco też. Rozmawiał Maciej Słomiński