Mecz w Gdańsku pechowo rozpoczął się dla Sebastiana Małkowskiego. Bramkarz Lechii tuż po pierwszym gwizdku sędziego nabawił się kontuzji mięśnia i musiał opuścić boisko. Małkowskiego zastąpił Bartosz Kaniecki. Ta sytuacja nie wpłynęła dekoncentrującą na gospodarzy. Wręcz przeciwnie. Podopieczni Bogusława Kaczmarka zepchnęli "Jagę" do głębokiej defensywny. Sam Adam Duda miał dwie wyśmienite okazje, żeby strzelić gola, ale obie zmarnował. W 19. minucie Duda już się nie pomylił. Maciej Gajos nie zdołał wybić piłki wślizgiem, a ta trafiła do zawodnika Lechii, który z kilku metrów pokonał Jakuba Słowika.Gospodarze cieszyli się z prowadzenia niespełna 10 minut. Tomasz Kupisz znakomicie zagrał w pole karne do Daniego Quintany, który minął Kanieckiego i spokojnie skierował piłkę do pustej bramki.Na początku drugiej części Filip Modelski faulował w polu karnym Łukasza Kacprzyckiego i sędzia bez wahania wskazał na wapno. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał Ricardinho. Jagiellonia szybko odpowiedziała. W 55. minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Kupisz. Gajos uprzedził obrońców Lechii i strzałem głową zmusił Kanieckiego do kapitulacji.W 68. minucie Euzebiusz Smolarek zastąpił na placu gry Tomasz Frankowskiego. Ebi zaliczył prawdziwe wejście smoka. Były reprezentant Polski potrzebował zaledwie pięciu minut, żeby wpisać się na listę strzelców. Dani Quintana popisał się dokładnym dośrodkowaniem z rzutu rożnego. Smolarka nie upilnował Łukasz Surma i zawodnik Jagiellonii celnie uderzył głową. Po meczu powiedzieli: Bogusław Kaczmarek (trener Lechii): "Powinniśmy odnieść rekordowe zwycięstwo w historii występów Lechii w ekstraklasie. Stworzyliśmy mnóstwo sytuacji i sam Adam Duda mógł zdecydowanie zbliżyć się do naszego najlepszego snajpera Abdou Traore, który ma w dorobku dziewięć goli, ale obecnie występuje w Turcji. Już do przerwy powinniśmy prowadzić różnicą trzech bramek, a całe spotkanie mogło zakończyć się hokejowym wynikiem 6-3. Potrafimy kreować sytuacje bramkowe, ale nie potrafimy ich wykorzystać. A jeśli my nie strzelamy goli, to strzelają je rywale. O naszej porażce przesądził nie brak umiejętności, ale zwykłe gapiostwo, brak koncentracji i odpowiedzialności. Nasi zawodnicy mają stałe fragmenty gry rozrysowane na sześciu planszach i dokładnie wiedzą, jak w tych sytuacjach powinni się zachować. Mleko się wylało. Nie wolno jednak załamywać rąk, niemniej w następnym meczu należy spodziewać się zmian w składzie". Tomasz Hajto (trener Jagiellonii): "Nie zapomnieliśmy porażki z Lechią u siebie i dlatego przyjechaliśmy do Gdańska po jakąś punktową zdobycz. Poza tym nie chcemy pałętać się w tabeli na pozycjach 8-12, bo uważam, że dysponujemy potencjałem na zajęcie zdecydowanie wyższego miejsca. Było to emocjonujące widowisko ze sporą liczbą bramek, a zwycięstwo nie przyszło nam łatwo. Lechia miała swoje sytuacje, ale piłka nożna jest przewrotna. Niewykorzystane okazje z reguły się mszczą i tak też było w tym przypadku. Mecz w Gdańsku będę sympatycznie wspominał. Zostałem bardzo mile ugoszczony przed spotkaniem, a po ostatnim gwizdku również jestem w świetnym nastroju" Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 2-3 (1-1) Bramki: 1-0 Duda (19.), 1-1 Dani Quintana (27.), 2-1 Ricardinho (49. - rzut karny), 2-2 Gajos (55.), 2-3 Smolarek (73.) Żółta kartka - Jagiellonia Białystok: Michał Pazdan. Sędzia: Tomasz Radkiewicz (Łódź). Widzów 12˙798. Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski (5. Bartosz Kaniecki) - Deleu, Rafał Janicki, Jarosław Bieniuk, Piotr Brożek - Ricardinho, Łukasz Surma, Marcin Pietrowski, Piotr Wiśniewski, Paweł Buzała (46. Łukasz Kacprzycki) - Adam Duda (76. Przemysław Frankowski). Jagiellonia Białystok: Jakub Słowik - Filip Modelski, Michał Pazdan, Adam Dźwigała, Alexis Norambuena - Daniel Quintana, Maciej Gajos (88. Ugochukwu Ukah), Rafał Grzyb, Dawid Plizga (81. Tomasz Bandrowski), Tomasz Kupisz - Tomasz Frankowski (68. Euzebiusz Smolarek). Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy