Jak poważna jest sytuacja Lechii Gdańsk świadczy nie tylko dramatyczna sytuacja w tabeli (przedostatnie miejsce i trzy punkty straty do bezpiecznej strefy), ale i tłok na klubowej "ambonie" podczas tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej. Trenerowi Marcinowi Kaczmarkowi towarzyszyło aż dwóch i to najbardziej doświadczonych piłkarzy - Flavio Paixao i Dusan Kuciak. Spory dwóch ostatnich wyszły na światło dzienne w początkowej fazie sezonu, gdy były trener Lechii Tomasz Kaczmarek pozbawił kapitańskiej opaski Portugalczyka, by przykazać ją Słowakowi. Antagonistów pogodził obecny trener, który zarządził głosowanie, w którym wygrał Maciej Gajos. Podczas przedmeczowej konferencji panowie demonstracyjnie sobie przytakiwali. Dusan Kuciak większość wypowiedzi zaczynał od: "Tak jak powiedział Flavio...", a wszyscy zgromadzeni mówili, że w mikrocyklu poświęcili równie dużo czasu na trening co na rozmowę. I słusznie, warstwa mentalna jest w walce o uniknięcie degradacji równie istotna co techniczno-taktyczna. Tu już nie ma miejsca na swary dorosłych mężczyzn, trzeba położyć wszystkie ręce na pokład, a każdy fałszywy krok może zakończyć 15-letni (najdłuższy w historii klubu) pobyt w Ekstraklasie. Rozmową wsparli drużynę również zagorzali kibice, którzy odwiedzili jeden z treningów drużyny, by dodać jej otuchy. To kontrowersyjna metoda, ale w przeszłości przyniosła w Gdańsku efekt. W lutym 2021 r. po sensacyjnej porażce z Puszczą Niepołomice w Pucharze Polski na odprawę drużyny dostała się "grupa motywacyjna", która w mocnych słowach wyjaśniła co sądzi o postawie na boisku. Był to czas mocnego "lockdownu" i złamanie ówczesnych zasad sanitarnych, obowiązywała lista wyizolowanych 50 osób, które mogły przebywać w tzw. "strefie zero", ale najwyraźniej wizyta pomogła, bo w kolejnych pięciu meczach ligowych lechiści odnieśli cztery wygrane i raz zremisowali. Wówczas trenerem drużyny był Piotr Stokowiec, który teraz też był sondowany w kwestii ewentualnego powrotu i ratowania Ekstraklasy jak w 2018 r. Nic dwa razy się nie zdarza, na przeszkodzie stanął ważny kontrakt Stokowca z Zagłębiem Lubin i długość ewentualnej umowy z Lechią. Drugi z tych powodów był również kością niezgody w przypadku Nestora El Maestro, który jest aktualnie bez pracy. To zresztą byłby chichot historii, gdyby trener Stokowiec który odszedł z Lechii z powodu obustronnego zmęczenia materiału miałby za półtora roku i trzech kolejnych trenerach wejść do tej samej rzeki. Czyżby sprawdzało się przysłowie, że lepsze jest wrogiem dobrego? Szatnia Lechii jest wciąż pełna zawodników, którzy pamiętają, gdy duet Stokowiec - Smolarow prowadził drużynę. Dziś ten drugi jest w klubie dyrektorem ds. sportu i na każdym kroku (ostatnio w Canal Plus) zaznacza, że nie czyha na posadę trenera Marcina Kaczmarka. Na spotkaniu z dziennikarzami Łukasz Smolarow ujawnił również część metodologii dotyczącej działań klubu na rynku transferowym. Portal Lechia.gda.pl donosi: "Lechia zimą obserwowała około 70 zawodników (liczba przybliżona). Połowa z nich miała zostać odrzucona przez sztuczną inteligencję, z której pomocy korzysta klub - po prostu z analizy danych wynikało, że są oni zbyt słabi, żeby być wzmocnieniem. Dopiero po tej analizie klub zaczął sondować, jak duże są szanse na ściągnięcie któregoś z 35 piłkarzy, którzy pozostali. Ostatecznie okazało się, że niezbyt duże". W meczu "o wszystko" nie najmocniejsza kadrowo drużyna Lechii Gdańsk została dodatkowo przetrzebiona kontuzjami. Pomocnik Joeri De Kamps, który miał być bulterierem linii pomocy, dopiero wrócił do treningów - ostatnio zagrał w październiku. Obrońca Michał Nalepa ma kłopoty z kolanem, co może wykluczyć go nawet na dwa miesiące, a Conrado który został sprowadzony do Gdańska jako obrońca, a dziś jest największym zagrożeniem dla bramki rywala, potrzebuje jeszcze tygodnia bądź dwóch na powrót do treningu. Maciej Słomiński, INTERIA