Mimo zaledwie bezbramkowego remisu w pierwszym meczu w Wiedniu, Rapid pozostaje faworytem dwumeczu z Lechią Gdańsk. - Chcemy przejść do następnej rundy. Nie tylko z powodów finansowych. Nie tylko liczy się tu i teraz, opracowaliśmy plan, budujemy coś na następne kilka lat. To zajmie trochę czasu - zaznaczył na przedmeczowej konferencji prasowej Ferdinand Feldhofer, trener Rapidu Wiedeń, który cieszy się na spotkanie z Marcinem Adamskim, z którym grali razem dla Zielono-Białych w I dekadzie XXI wieku. - Faza grupowa Ligi Konferencji jest lukratywna. LASK Linz zarobił w zeszłym sezonie ponad osiem milionów euro, dochodząc do 1/8 finału. Rapid nie planował budżetu w oparciu o sukces w Europie, ale zbudował kadrę, by grać na trzech frontach. Zainwestowano w kadrę, 30 zawodników chce być potrzebnych. To się nigdy wcześniej nie zdarzyło. Wczesny koniec pucharowej przygody oznaczałby konieczność redukcji kadry i prawdopodobnie konieczność odejścia takich graczy jak Marco Grüll, Emanuel Aiwu - pisze na łamach dziennika Krone, austriacki dziennikarz sportowy Rainer Bortenschlager. Tego pierwszego, 4-krotnego reprezentanta Austrii zapytaliśmy, czy źle ostatnio sypia przez Davida Steca, który tydzień w temu w Wiedniu uprzykrzył życie utalentowanemu skrzydłowemu. Mecz Lechia Gdańsk - Rapid Wiedeń o godz. 19:45 na Polsat Plus Arenie Gdańsk - Dziękuję, sypiam dobrze, mam nadzieję, że to Stec nie będzie mógł zasnąć po jutrzejszym meczu - z uśmiechem odparł 24-letni zawodnik. Frekwencja na czwartkowy mecz w Gdańsku wczoraj przekroczyła 20 tysięcy sprzedanych biletów, walka pod kryptonimem #TrzyDychyNaLechię będzie trwać do samego końca. - Powinniśmy spodziewać się kotła czarownic - mówi Ferdinand Feldhofer. - To nas zainspiruje, powinno dodać nam skrzydeł, wolimy grać przy zapełnionych trybunach niż przed 500 fanami. Austriacki dziennik "Krone" podkreśla, że to dopiero czwarty mecz domowy Lechii w europejskich pucharach, opisuje również niepokoje na gdańskich trybunach podczas meczu z Akademiją Pandew, informując, że "fankluby walczyły ze sobą, gra została przerwana na 40 minut, mecz był na skraju przerwania". Nie do końca to chyba prawda z tymi fanklubami, miejmy nadzieję że dzisiejszy mecz upłynie w atmosferze li tylko sportowej walki. Po meczu w Wiedniu w stadionowych kuluarach zapewniano nas, że w rewanżu zagra nadzieja austriackiej piłki, Yusuf Demir. To zawodnik, który jeszcze w grudniu zaliczył epizod w meczu Ligi Mistrzów w barwach Barcelony w meczu z Bayernem Monachium. W styczniu jego roczne wypożyczenie do Katalonii zostało skrócone i zawodnik o tureckich korzeniach wrócił do Wiednia. W stolicy Austrii słyszeliśmy, że w grach wewnętrznych drużyny Rapidu podczas treningów drużyna Demira nigdy nie przegrała. Niestety, dla Rapidu, kontuzja przywodziciela wyeliminowała ofensywnego pomocnika z rewanżu. Trener Feldhofer nie lamentuje: - Pierwszy gol byłby dużym krokiem, to klucz do awansu. Zestawienie z Burgstallerem, Zimmermannem, Grüllem i Kühnem powinno nam dać odpowiednią siłę ofensywną. Wobec braku Demira przewidywany skład Rapidu kształtuje się następująco: Hedl - Koscelnik, Sollbauer, K. Wimmer, Auer - Pejic, Greil - Kühn, Burgstaller, Grüll - Zimmermann. Maciej Słomiński, Interia