Lechia Gdańsk i Miedź Legnica jeszcze w poprzednim sezonie grały w Ekstraklasie. Po degradacji oba kluby obrały kurs na jak najszybszy powrót, przyjmując ku temu zgoła odmienne strategie - legniczanie drogę ewolucji, gdańszczanie totalnej rewolucji i wymianę prawie całego składu, zarówno piłkarskiego jak i działaczy. Odbudowa Lechii Gdańsk napotyka przeróżne przeszkody, w zeszłym tygodniu do klubu wpłynął list od długoletniego sponsora firmy Energa z Grupy ORLEN, który zawierał odmowę sponsoringu. Wczoraj z kolei został ogłoszony nowy sponsor Lechii - to firma Fihra DATA z Dubaju, która jest własnością prezesa klubu Paolo Urfera. W bezpośrednim starciu dwóch spadkowiczów Lechia okazała się lepsza, wygrała 2-0 i na półmetku rozgrywek zajmuje trzecie miejsce w tabeli I ligi. Przeciwnie niż na południu kraju, na północy aura była przychylna dla ligowców i zawody Lechii z Miedzią przypominał mecz piłkarski, a nie kulig jak wczoraj spotkania w Katowicach czy w Kielcach. Zawodnicy uraczyli nas niezłym widowiskiem przynajmniej w pierwszej połowie. Już w 2. minucie goście mogli, a właściwie powinni objąć prowadzenie po strzale Emmanuela Agbora. Potem stopniowo kontrolę nad meczem odzyskiwali gospodarze, którzy byli lepsi w środku pola m.in. za sprawą nieobecnych w derbach Trójmiasta, Iwana Żelizki i Tomasza Neugebauera. Ukrainiec ze Lwowa (Żelizko) mocno strzelał, jego strzał odbił Jakub Mądrzyk, a dobitka Maksa Chłania przeszła obok słupka. Kapitan I-ligowca naśladuje Lukę Modricia Aktywny był Camilo Mena, który dośrodkował do Chłania, który wycelował z całej siły w poprzeczkę. Bramka wisiała na włosku i wreszcie padła tuż przed przerwą. Mena wreszcie podał do przodu, kapitan Riki Kapić przejął piłkę podał do środka, a futbolówkę do siatki skierował skuteczny ostatnio Neugebauer. Lechia zasłużenie prowadziła 1-0 do przerwy. Druga połowa przebiegała zdecydowanie pod dyktando gości, jednak nie stworzyli bardzo klarownych sytuacji, a gdy już dochodzili do okazji dobrą formę potwierdzał bramkarz Lechii, Bohdan Sarnawski. W doliczonym czasie gry lechiści wyprowadzili wzorową kontrę, a właściwie zrobili to rezerwowi - Jakub Sypek dograł do Dominika Piły. Strzał tego drugiego po odbiciu od słupka trafił do siatki. Wygrana 2-0 dała awans Lechii Gdańsk na trzecie miejsce w tabeli. Maciej Słomiński, INTERIA