Wczoraj w autokarze, który zawiózł drużynę Lechii Gdańsk do Warszawy, skąd uda się na zgrupowanie do Turcji zabrakło trzech zawodników z szerokiej kadry zespołu: chorego Filipa Koperskiego (być może doleci do Turcji, gdy wyzdrowieje) i dwóm którym nic nie dolega: Jakuba Kałuzińskiego i Krystiana Okoniewskiego. Dwaj ostatni to młodzieżowi reprezentanci Polski - "Kałuża" gra w U-21, a "Okoń" w U-18. Pierwszy z nich zagrał do tej pory 46 razy w Ekstraklasie i zdobył jedną bramkę, drugi jeszcze nie zadebiutował na najwyższym szczeblu rozgrywek, za to często trafiał w rezerwach i Centralnej Lidze Juniorów, ale klub nie wiązał z nim przyszłości i nie podjął rozmów w sprawie przedłużenia kontraktu. Skupmy się na Kałuzińskim. Z otoczenia zawodnika usłyszeliśmy, że ostatnią ofertę nowego kontraktu piłkarz usłyszał w lipcu ubiegłego roku i nie była ona dla niego satysfakcjonująca. Zawodnik przedstawił swoje oczekiwania. Od tej pory cisza na morzu. Nie otrzymaliśmy oficjalnego stanowiska gdańskiego klubu w sprawie "Kałuży", a nieoficjalne głosy mówią, że Lechia nie chce wiązać swej przyszłości z zawodnikami, którzy nie wiążą swojej przyszłości z klubem. Kałuziński od 6 roku życia trenował w Lechii i jest od A do Z produktem klubowej akademii. Wydaje się, że będzie kontynuował karierę gdzie indziej, a gdański klub zamiast sprzedać go za miliony otrzyma jedynie ekwiwalent za wyszkolenie. Ta kwota może wahać się między setkami tysięcy euro (transfer do lig top5 w Europie) i dziesiątkami tysięcy złotych (transfer do Ekstraklasy). Co będzie dalej z Kałuzińskim i Okoniewskim? Jeśli nie są przewidziani do gry w pierwszej drużynie niemożliwe jest przesuniecie do rezerw, ponieważ od bieżącego sezonu Lechia Gdańsk ich nie posiada, a przepisy PZPN mówią o konieczności zapewnienia zawodnikom z ważnymi kontraktami warunków do treningu oraz niezbędnej opieki medycznej. Teoretycznie Okoniewski może dograć sezon w CLJ. Sytuacja Jakuba Kałuzińskiego i Krystiana Okoniewskiego przypomina nieco tę, która rok temu stała się udziałem Mateusza Żukowskiego. Wówczas młody zawodnik nie osiągnął porozumienia z Lechią Gdańsk co do nowego kontraktu i nie pojechał z drużyną na obóz przygotowawczy do Turcji. Żukowski odszedł do Glasgow Rangers, Lechia dostała za niego godziwe pieniądze, a sam zawodnik po pół roku wrócił do Polski. Został wypożyczony do Lecha Poznań, w rundzie jesiennej częściej niż w Ekstraklasie występował w II-ligowych rezerwach "Kolejorza". Jak pokazuje przykład "Żuka" nie zawsze odejście z macierzystego klubu jest dla kariery korzystne. Inna rzecz to przepisy transferowe, które pozwalają podpisać kontrakt z nowym klubem na pół roku przed końcem obowiązywania kontraktu. To temat na oddzielną dyskusję, pisaliśmy o tym przed rokiem. W Turcji przebywa Filipe Nascimento, pomocnik który był łączony z Lechią Gdańsk. Sęk w tym, że Portugalczyk jest w Larze z drużyną Radomiaka. "Zieloni" puszczą Nascimento dopiero wtedy, gdy znajdą godne zastępstwo. Maciej Słomiński, INTERIA