W marcu 2023 r. jeszcze przed spadkiem z ligi zastanawialiśmy się, czy Lechia Gdańsk przestanie być chorym człowiekiem Ekstraklasy? Wkrótce degradacja stała się faktem, dokonała się zmiana właścicielska i Biało-Zieloni błyskawicznie, po zaledwie roku wrócili na najwyższy szczebel rozgrywek w efektownym stylu. Ponadmiesięczny okres po zakończeniu sezonu 2023/24 na pewno nie jest miodowy - odwołany sparing, kara od FIFA, wszelkie plagi egipskie idą na Lechię Gdańsk. W ostatnich dniach nadmorski klub stał się dyżurnym chłopcem do bicia - "jak ten klub dostał licencję?" - pytają wzburzeni kibice. Dostało się również Komisji ds. Licencji PZPN. Jednak, jak na prawnicze ciało przystało, komisja nierychliwa, ale sprawiedliwa. Dostojne ciało właśnie skompletowało dokumentację, z której jak byk wynika, że zobowiązania wobec Dusana Kuciaka (na mocy porozumienia należało spłacić kwotę około 800 tys. zł) oraz czerwcowe pensje zawodników pierwszego zespołu i stanowisk licencyjnych (m.in. rzecznik, sztab trenerski) nie zostały uregulowane wg stanu na 30 czerwca 2024 r. Wobec tego komisja wzywa Lechię Gdańsk do zapłaty kwoty łącznie powyżej 2,4 mln zł w terminie siedmiodniowym. W przypadku braku spłaty rzeczonych wierzytelności nie będą wymierzane kolejne kary pieniężne, jako że Lechia Gdańsk i tak licencję na Ekstraklasę uzyskała w "drugim terminie" i jest z tego powodu na cenzurowanym - została objęta tzw. nadzorem finansowym. Stąd jeśli przelewy nie wpłyną na wskazane rachunki Biało-Zieloni zostaną ukarani ujemnymi punktami, jak dwukrotnie za niechlubnej kadencji Adama Mandziary, ale UWAGA! - jak udało nam się dowiedzieć, te ewentualne ujemne punkty będą dotyczyły kolejnego sezonu 2025/26 zgodnie z zapisami podręcznika licencyjnego. Lechia Gdańsk pod lupą komisji ds. licencji PZPN Czy prezes Paolo Urfer w tydzień wyciągnie królika z kapelusza i zasypie finansową dziurę? Potrzeba nie 2,4 mln zł, a znacznie więcej. Aby zarejestrować nowych zawodników i zdjąć karę wymierzoną przez FIFA na wniosek słowackiego MFK Ruzomberok trzeba zapłacić za transfer Tomasa Bobceka - kwota około 300 tys. euro miała być zapłacona do 30 czerwca. W Gdańsku od kilku dni przebywa już Sierhij Bułeca i pali się do gry, na rejestrację czekają również gracze, którzy byli w Lechii już w poprzednim sezonie - grając - Loup-Diwan Gueho lub tylko trenując - Bohdan Wiunnyk. Ale to nie koniec - słyszymy, że w dużym klubie ze wschodu czekają na decyzję FIFA, aby w trybie pilnym przysłać do Gdańska znaczące posiłki. A te są niezbędne, bo w ostatnich dniach lechiści trenowali w 13-osobowym gronie. Przetrzebiona odejściami kadra została dodatkowa poharatana plagą kontuzji - przez kilka tygodni do gry niezdolni będą Rifet Kapić i Tomas Bobcek. Niestety, czasem zmiana sztabu medycznego przynosi takie właśnie efekty, a lepsze jest wrogiem dobrego. Specjaliści angielscy zastąpili m.in. Roberta Dominiaka, który był w Lechii od 16 lat. Nie chodzi o to, żeby kogoś obwiniać - wyspiarze pracują po prostu inaczej i nie znają zawodników Lechii, bo skąd mieliby znać? Efektem zmiany - kontuzje i urazy. I na koniec personalia biurowe. Głośnym echem odbiło się zwolnienie dyrektor generalnej Lechii Gdańsk, Magdaleny Urbańskiej. W lakonicznym komunikacie na stronie klubowej Lechii strony oświadczyły, że sprawy nie będą komentować publicznie. My możemy sobie pozwolić na więcej, dlatego stwierdzenie, że pani Urbańska straciła pracę przez nocny wpis na platformie X nie może być dalsze od prawdy. Od jesieni zeszłego roku solennie pracowała na zwolnienie, ta nietrafiona nominacja idzie na konto Paolo Urfera, prawie cały sezon to aż nadto czasu, aby zorientować się kto jest kim w tym zamieszaniu.