Lechia Gdańsk od roku jest wystawiona na sprzedaż. Może to koincydencja, a może nie, ale od czasu głośnego wywiadu Adama Mandziary dla "Przeglądu Sportowego", gdy oznajmił całemu świata, że klub jest do wzięcia, Biało-Zielonym zaczęło iść jak po grudzie. Sezon rozpoczęli bardzo wcześnie, jeszcze na początku lipca, w eliminacjach Ligi Konferencji było jeszcze w miarę w porządku, ale potem wszystko poszło nie tak. Również dlatego, że wiele ruchów transferowych i nie tylko zostało wstrzymanych w oczekiwaniu na nowego właściciela. Ten jak Godot nie nadszedł, a drużyna która rok temu finiszowała czwarta w lidze, dziś jest na przedostatnim miejscu, na sześć kolejek przed finiszem z aż pięciopunktową stratą do bezpiecznej strefy. Uratowanie się przed spadkiem będzie graniczyło z cudem, no ale dopóki piłka w grze. Ciekawe rzeczy dzieją się za kulisami. Lechia wciąż wystawiona jest na sprzedaż, na inauguracyjnej konferencji prasowej nowy prezes Ziemowit Deptuła zaprzeczył jakoby coś miało się dziać w sprawie zbycia klubu, jednak najwyraźniej reprezentant właściciela (właściciel?) Adam Mandziara zapomniał poinformować go o wszystkim. Cóż, zdarza się najlepszym, a błędów nie popełnia tylko ten kto nic nie robi. Tymczasem, po odmowie ze strony władz miasta Gdańska, które jednakże zapewniło o dotrzymaniu zobowiązań sponsorskich nawet w przypadku spadku z Ekstraklasy, wyłonił się na horyzoncie nowy kontrahent. Tym potencjalnym kontrahentem jest Michał Brański, który jest właścicielem jednej ze spółek, których holding tworzy Grupę Wirtualna Polska. Brański jednocześnie jest jednym z członków zespołu zarządzającego jednym z najpopularniejszych polskich portali internetowych. Tygodnik "Wprost" w 2016 r. umieścił go w zestawieniu 40 najbogatszych Polaków na miejscach 15-17 (razem z pozostałymi udziałowcami WP - Jackiem Świderskim i Krzysztofem Sierotą) szacując ich łączny majątek na blisko 190 mln zł. Michał Brański przejmie Lechię Gdańsk? Dla Brańskiego polska piłka ligowa nie jest "terra incognita". Przez blisko dwa lata w latach 2019-2021 był większościowym udziałowcem I-ligowego wówczas Stomilu Olsztyn. Drogi Brańskiego i klubu ze stolicy Warmii rozeszły się na tle braku wystarczającego wsparcia ze strony lokalnego samorządu. Niektóre decyzje personalne właściciela Stomilu były nietrafione, na czele z prezesem Wojciechem Kowalewskim, który opuścił klub w atmosferze skandalu. - Niezatarte wspomnienia. Kolejka górska emocji - od dumy, poprzez nieodłączne w sporcie frustracje, potem zgorzknienie i rezygnację, aż wreszcie do determinacji, żeby coś z tym zrobić i żeby nie pozwolić wygrać antysportowej beznadziei i imposybilizmowi - mówił o czasie w Stomilu Michał Brański w wywiadzie dla "Gazety Olsztyńskiej" na początku bieżącego roku. Jego zainteresowanie Lechią Gdańsk świadczy, że złapał piłkarskiego bakcyla na dobre. Brański zasmakował w rozgrywkach piłkarskich i nawet w przypadku spadku Lechii z Ekstraklasy, I liga nie byłaby dla niego tragedią. Z tego co słyszymy, mocno spadła kwota żądana przez właściciela za pakiet większościowy. To znaczy kwoty pozostały podobne, zmieniła się ich waluta - sumy dotychczas podawane w euro, stały się złotówkami. Komuś wyraźnie zaczęło się spieszyć, a może to grunt pod nogami zaczął się palić? Wychodzi na jedno. Lechia Gdańsk jest obecnie w podobnej sytuacji jak Stomil Olsztyn w chwili, gdy pomocną rękę wyciągnął doń Michał Brański. Wiosną 2019 r. "Duma Warmii" pilnie potrzebowała środków na zapłatę zaległych wynagrodzeń, wówczas Brański pojawił się na metaforycznym białym koniu, stopniowo zwiększając wsparcie, aż stał się właścicielem większościowego pakietu akcji. Gdański klub przeżywa spore kłopoty sportowe i organizacyjne - właściwie trudno jednoznacznie wskazać, na którym polu kuleje bardziej. Z całym szacunkiem dla Stomilu, Lechia to jednak większa i bardziej utytułowana marka, z większą rzeszą kibiców, z większego miasta i większym stadionem, o ile olsztyński obiekt w ogóle można stadionem nazwać. Warto zaznaczyć, że to nie przedstawiciel właściciela zainicjował rozmowy z Michałem Brańskim, a zrobili to często przez Mandziarę atakowani akcjonariusze mniejszościowi, którzy przez lata wkładali kij w szprychy biało-zielonemu rowerowi, który jak dobrze naoliwiona maszyna wykręcał właśnie najlepsze wyniki w historii. To przedstawiciele akcjonariuszy mniejszościowych skontaktowali się z Brańskim, by zaznajomić go z sytuacją klubu i namawiać do potencjalnego kupna. Pod koniec poprzedniego tygodnia, mniejszościowi udziałowcy skontaktowali ze sobą strony, bo przecież to nie oni będą prowadzili rozmowy w sprawie sprzedaży Lechii Gdańsk, bo mają tylko ułamek akcji. Jako doświadczony handlarz, gdy Mandziara został skontaktowany z Brańskim, zaraz sobie przypomniał, że ma ofertę na kupno klubu z Izraela. Czy realną, czy tak jak wszystkie poprzednie? Okaże się wkrótce. Gdzieś w tle pojawia się opalona postać agenta piłkarskiego, który dzwoni gdzie może, ale wschodnie numery nie działają już jak kiedyś. W sferze spekulacji pojawiła się informacja, że Michał Brański miałby nawet przyjechać do Gdańska na kolejny mecz Lechii Gdańsk (z Cracovią, w sobotę o godz. 15) w celu podpisania listu intencyjnego w sprawie kupna klubu. Sam zainteresowany zaprzeczył, jakoby rozmowy wyszły poza etap zapoznawczy i ostrożnie wypowiada się o szansach. Strony nie wymieniły się jeszcze żadnymi aktualnymi dokumentami. Lechia Gdańsk to klub, który deklarował budżet roczny w wysokości nieco ponad 40 mln zł, sprzedaż takiego przedsiębiorstwa jest negocjowana przez sztab prawników, a ostateczna umowa kupna jest zapewne grubości książki telefonicznej. Co sądzisz o potencjalnym inwestorze Lechii? - Wyraź swoje zdanie na FB Maciej Słomiński, INTERIA