Niespokojnie ostatnio wokół Lechii Gdańsk. Większościowi i mniejszościowi udziałowcy klubu rozmawiają przy pomocy mediów - w ciągu minionego tygodnia Interii wywiadów udzielili najpierw Dariusz Krawczyk w imieniu środowiska lokalnego, potem Adam Mandziara w imieniu właściciela. Nie nam rozstrzygać kto ma rację, naszą rolą jest udzielenie głosu obu stronom. Ukojeniu rozhuśtanych emocji nie sprzyjają wyniki sparingów pierwszej drużyny Lechii, która podczas zimowego zgrupowania w Turcji uległa kolejno - rumuńskiemu Petrolulowi Ploesti 0-2, serbskiej Crvenej zveździe Belgrad 1-3 i na koniec czeskiemu FC Hradec Kralove 0-3. Gdańska drużyna nie jest wyjątkiem, z kompletem sparingowych przegranych z Turcji wracają również ekstraklasowi rywale - Radomiak Radom i Stal Mielec. W sporcie chodzi o wygrywanie, ale historia pokazuje, że do wyników meczów sparingowych nie ma co przwyiązywać nadmiernej wagi. Nie ma za nie punktów, a forma ma przyjść w lidze. Już raz tak było, że lechiści wracali z Turcji na sparingowej tarczy. Zimą 2016 r. drużynę przejął trener Piotr Nowak, który w meczach kontrolnych testował nowe ustawienie z trójką obrońców i Milosem Krasciciem "na kierownicy" zamiast na skrzydle. Efekt był podobny jak teraz - to trzy kolejne przegrane - 0-1 z FC St. Pauli, 2-4 z FC Vaduz i 1-3 z FC Thun. Drużyna była pełna wątpliwości czy zmiany poszły w dobra stronę i czy plan wypali. Zwłaszcza, że pozycja była podobna do obecnej - tuż nad strefą spadkową Ekstraklasy. - Ta zmiana sprawiła nam dużo trudności. Przyswojenie nowego systemu wymagało mozolnej pracy na każdym treningu, zresztą co chwilę zatrzymywanym przez szkoleniowca, który tłumaczył nam co robimy dobrze, a co źle. Musieliśmy poradzić sobie z wieloma nowymi sytuacjami, wielu rzeczy musieliśmy się nauczyć. Nie było to łatwe, bo większość z nas grała innym systemem przez wiele lat. Jak udało nam się wdrożyć ten nowy, zweryfikuje liga, ale ja jestem dobrej myśli - mówił przed pierwszym wiosennym meczem kapitan zespołu Sebastian Mila. Wszystko pięknie się udało, a na wiosnę drużyna "szła jak do pożaru". Z gdańskiego stadionu uczyniono twierdzę, Lechia zremisowała tylko jeden mecz, resztę wygrywając i zamiast bić się o utrzymanie, otarła się o puchary. Inny był wtedy system rozgrywek (liga dzieliła się dwie połowy po 30 meczach) i inny skład drużyny (z dzisiejszego byli w nim tylko Mario Maloca i Flavio Paixao, który dołączył już po obozie, tuż przed pierwszym meczem), ale wyniki tureckich sparingów podobne. Co ciekawe, głównym konkurentem Piotra Nowaka do stołka trenerskiego był wówczas...Marcin Kaczmarek, obecny szkoleniowiec Lechii. Wtedy Kaczmarek postanowił wypełnić swój kontrakt z Wisłą Płock i dokończyć misję na Mazowszu. Zadanie zakończyło się powodzeniem - "Nafciarze" awansowali do Ekstraklasy i są w niej do dziś. Żeby było weselej, pierwszym wiosennym rywalem lechistów będą....starzy znajomi Marcina Kaczmarka z Wisły Płock (start meczu w niedzielę o godz. 17.30). Tydzień przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych minie kibicom Biało-Zielonych jak z bicza strzelił - zorganizowane zostaną aż dwie konferencja prasowe - na pierwszej z nich, we wtorek zaprezentuje się nowy wiceprezes Arkadiusz Gerwel, który w zarządzie Lechii zastąpił Agnieszkę Syczewską. W czwartek na pytanie mediów, w sprawach stricte sportowych, odpowiedzą wspomniany trener Kaczmarek i dyrektor sportowy, Łukasz Smolarow. To truizm, ale dobry start w tym przypadku będzie niezwykle ważny - ewentualna wygrana da lechistom oddech i sprawi, że śmiało będą mogli patrzeć w stronę środka tabeli. Przegrana sprawi, że każdy kolejny mecz będzie spotkaniem o ligowe życie. Pozytywna wiadomość to na pewno przedłużenie o dwa lata kontraktu z tureckim skrzydłowym Ilkayem Durmusem. Na transferowym horyzoncie pojawił się również tajemniczy szwajcarski bramkarz. Maciej Słomiński, INTERIA