Gdy runda wiosenna PKO BP Ekstraklasy sezonu 2022/23 wchodziła w decydującą fazę, wiele drużyn zagrożonych degradacją zmieniły dowódców na ławkach trenerskich. Górnik Zabrze i Śląsk Wrocław przywróciły odpowiednio Jana Urbana i Jacka Magierę, Stal Mielec zaangażowała Kamila Kieresia, Jagiellonia Białystok sięgnęła do rezerw zatrudniając 31-letniego Adriana Siemieńca. Te kluby wyszły obronną ręką z tarapatów. Lechia Gdańsk jak wielokrotnie w ostatnich latach (brak ośrodka treningowego, wycofanie rezerw) i sięgnęła po trenera z zewnątrz, licząc na efekt świeżego spojrzenia na podzieloną drużynę. Ten eksperyment nie wypalił, drużyna trenera Davida Badii zaczęła punktować dopiero wtedy, gdy degradacja została przesądzona. Statystyki są bezlitosne, pod batutą Hiszpana Lechia zdobyła 5 punktów w 9 meczach. W wywiadzie z dziennikarzem Tymoteuszem Kobielą z Radia Gdańsk, Badia dolicza trzy punkty za przerwany mecz z Piastem Gliwice, wówczas w okresie pracy wciąż obecnego trenera Biało-Zieloni plasują się na 13. miejscu w Ekstraklasie. Nie ma jednego winnego spadku Lechii Gdańsk, ograniczając się do placu gry winni są piłkarze i trenerzy oraz ci którzy ich zatrudnili. Można się długo i namiętnie spierać, czy bardziej winny jest Badia, który zaproponował pomysł na grę nie przystający do realiów walki o utrzymanie w Ekstraklasie czy dyrektor sportowy, Łukasz Smolarow, który go zatrudnił. W każdym razie trener do winy się nie poczuwa. Na pytanie czy czuje się głównym winny spadku z Ekstraklasy odpowiada, krótkim: NIE. David Badia nie czuję się winnym spadku Lechii Gdańsk z Ekstraklasy Jednocześnie David Badia wskazuje na główne problemy jakie napotkał podczas krótkiej, dwumiesięcznej pracy w Gdańsku: - Finanse to duży problem, moim zdaniem największy. Każdy, kto chodzi do pracy, chce dostawać swoją pensję. Tak to działa. To jest bardzo ważne, jeżeli chcesz być regularny, skupić się na robocie. Jeżeli są takie sytuacje, jest to oczywiście problem. (...) chodzi o to, że rozumiem problemy klubu i sytuację, w jakiej jest. Ostatecznie dałem z siebie 200% od pierwszego dnia do ostatniego meczu. Chciałem pomóc, spróbować. Przyjechałem z moim asystentem, on też wykonał kawał dobrej roboty. Tak samo reszta sztabu. Nie chodzi ostatecznie tylko o mentalność, ważne są też inne czynniki. Tak jak powiedziałeś, trenowałem zespół 9 tygodni. Zazwyczaj potrzebujesz krótkiego okresu na aklimatyzację, by poznać zawodników, wiedzieć, jak się zachowują, z kim dobrze współpracują. Mieliśmy też bardzo dużo kontuzji, to było niewiarygodne. Nie spotkałem się z czymś takim nigdy wcześniej. Co teraz będzie z Lechią Gdańsk? Wciąż toczą się rozmowy dotyczące przejęcia klubu - pisaliśmy o wciąż istniejącym zainteresowaniu Michała Brańskiego. Większym problemem od ceny jest w tej chwili kwestia zobowiązań, które wziąłby na siebie przyszły właściciel. Lechia Gdańsk jest winna co najmniej kilka milionów członkom obecnej drużyny, a to dopiero czubek góry lodowej. Na konferencji prasowej podsumowującej sezon 2022/23 dyrektor sportowy, Łukasz Smolarow mówił o pięciu piłkarzach, którzy wracają z wypożyczeń (Mikułko, Szczepański, Zjawiński, Biegański, Neugebauer) o wyborze nowego szkoleniowca z grona sześciu polskich trenerów, jednak konia z rzędem temu, kto wskaże źródła finansowania zobowiązań przy obecnym układzie właścicielskim Lechii Gdańsk. Maciej Słomiński, INTERIA