Kończący się sezon 2022/23 jest bardzo bolesny dla kibiców Lechii Gdańsk. Dopóki piłka w grze, ale jeśli nie punktujesz z Cracovią i Jagiellonią, ciężko będzie o zdobycze z Rakowem i Legią. Już nikt w stolicy województwa pomorskiego nie łudzi się, że Biało-Zieloni uratują się przed degradacją. Prześledźmy sekwencję zdarzeń, która doprowadziła do tego, że Lechia z pięknym stadionem, z prężnie rozwijającego się miasta, z czwartym (?) w lidze budżetem (chociaż tak naprawdę nikt nie zna jego prawdziwej wysokości) po 15-letnim pobycie w żałosnym stylu opuszcza szeregi Ekstraklasy. Być może na bardzo długo i coś nam podpowiada, że prawdziwe "kwiatki" zaczną wychodzić dopiero niebawem. Degradacja obojętnie czy ligowa czy służbowa nigdy nie jest przyjemna, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby niektóre z decyzji podjętych przez poprzednie 11 miesięcy były inne (wybory personalne - ligę mają ratować Bassekou Diabate i Joel Abu Hanna - wtf, lol, xd - jak mawia młodzież) Lechia mogła by spadku uniknąć. No ale gdyby człowiek wiedział, że się przewróci to by się położył. Czerwiec 2022 r. Po tym jak drużyna Lechii pod kierunkiem trenera Tomasza Kaczmarka po raz trzeci w historii klubu kwalifikuje się do europejskich pucharów Adam Mandziara (współwłaściciel, a może właściciel klubu?) daje głośny wywiad "Przeglądowi Sportowemu", w którym ogłasza, że klub jest wystawiony na sprzedaż. Przewodniczący rady nadzorczej mówi m.in.: - Nie zostawimy żadnych długów właścicielskich, jak ma to miejsce w innych przypadkach. To też pierwszy sezon, w którym wykażemy zysk. Nasz Excel wreszcie świeci na zielono, a nie na ciemnoczerwono, pokazując alert...Byle kogo do Lechii nie wpuścimy. Jesteśmy też umówieni tak, że gdy będzie dwóch najpoważniejszych kandydatów, to spotkamy się razem z prezydent Aleksandrą Dulkiewicz, aby współpraca z miastem funkcjonowała na odpowiednim poziomie. Jak powyższe słowa brzmią dzisiaj? No właśnie, w ogóle nie brzmią. Rok temu jednak media znając podobne przypadki z przeszłości uznały sprawę za przesądzoną, bo przecież jeśli mówisz publicznie o sprzedaży to znaczy, że masz kupca i temat jest na finiszu. Mówi się i pisze, że do kolejnego sezonu Lechia przystąpi z nowym właścicielem. Na szatnię pada blady strach, nowy właściciel oznacza nowe porządki i zapewne nową kadrę. Wszystkie ruchy transferowe i organizacyjne zostają wstrzymane w oczekiwaniu na nowy ład. Lipiec 2022 r. W Gdańsku wielkie święto sportu. Lechia to nie Legia, ani Lech i nie gra w pucharach co roku. Niestety już pierwszy mecz w eliminacjach Ligi Konferencji z północnomacedońską Akademiją Pandew zostaje przerwany na samym początku przez potężną zadymę. Zaczyna się w przystadionowym pubie T29, stamtąd ochrona ewakuuje się przez kuchnię na najgorętszą trybunę zieloną. W ruch idą drewniane pałki, chyba tylko cudem nikt nie zginął. 36 pseudokibiców usłyszało zarzuty. UEFA pozwala mecz kolejnej rundy z Rapidem Wiedeń rozegrać z udziałem publiczności. Kibice (ci prawdziwi) rozkręcają oddolną akcję #3DychyNaLechię, klub się do niej dołącza, po czym zgłasza imprezę masową na...28 tysięcy widzów. Sierpień 2023 r. Jeszcze przed końcem lipca Lechia odpada z pucharów, a w lidze bardzo kuleje. Transferów brak - ze względu na oczekiwanie na nowego właściciela. Wywołany do tablicy koordynator ds. planowania kadr (de facto dyrektor sportowy) Sławomir Wojciechowski, mówi, że ciężko znaleźć lepszych zawodników od tych którzy są w kadrze Lechii. Ostatecznie w ostatnich dniach okna przychodzą Joeri De Kamps (zagrał 8 meczów w lidze, razem 344 minuty) i Joel Abu Hanna (nie wiem ile zagrał, ale i tak za wiele). "Ciekawe" rzeczy dzieją się w klubowych gabinetach. Skonfliktowany z trenerem Tomaszem Kaczmarkiem, Flavio Paixao (wcześniej pozbawiony opaski kapitana) za pośrednictwem swego agenta oferuje rozwiązanie kontraktu. Zarząd klubu nie przystaje na to rozwiązanie, ostatniego dnia sierpnia zwalnia...trenera. Następnego dnia Paixao jak gdyby nigdy nic wraca do treningów. Wrzesień 2022 r. Po meczu z Wartą Poznań (0-0 po fatalnej grze, drużynę prowadzi asystent Kaczmarka, Maciej Kalkowski) Adam Mandziara za pośrednictwem swego profilu na Instagramie ogłasza wycofanie się z działalności w klubie. "Postanowiłem zakończyć swoją aktywność i zaangażowanie w strukturach Lechii Gdańsk. To oznacza też rezygnację z funkcji przewodniczącego Rady Nadzorczej". W dalszej części oświadczenia wskazuje powody swej decyzji: "Jest mi bardzo przykro, ale nie mogę i nie chcę zaakceptować wydarzeń, które nastąpiły w ostatnich dniach i tygodniach. Respekt, lojalność, zaangażowanie oraz pasja są podstawą do działania w klubie. W Lechii mi tego w ostatnim czasie kompletnie brakuje. Pisałem o tym już w sierpniu członkom Zarządu Lechii Gdańsk. Czas by to oni przejęli większą odpowiedzialność za klub. Ja odcinam się od nienawiści, zawiści i hejtu jakie - przykro mi o tym pisać - ale w otoczeniu Lechii, panują na co dzień". To oczywiście nie było na serio jak wszystko inne w Lechii Gdańsk. To nie są domniemania i podejrzenia, ale za kilka miesięcy podczas przerwy zimowej Mandziara zabiera głos jakby jego rola nie zmieniła się w ogóle, a wciąż do niego należało decydujące zdanie. W Polskę poszedł jednak sygnał o wycofaniu się pana Adama i wielu to łyknęło. Trenerowi Kalkowskiemu idzie jak po grudzie (symboliczny jest przegrany mecz ze Śląskiem Wrocław, w którym Dusan Kuciak niemal dusi Johna Yeboah na oczach sędziego). Poszukiwanie nowego trenera też nie jest łatwe, ostatecznie wygrywa opcja lokalna, władze klubu chcą ugasić pożar trybun - szkoleniowcem zostaje Marcin Kaczmarek, wychowany na starym stadionie przy ul. Traugutta. Czy to dobra decyzja? W tragicznym sezonie, za kadencji Kaczmarka drużyna gra chyba najlepiej i notuje nawet mini-serię dwóch wygranych kolejno spotkań. Zarząd klubu nie jest chyba ze swojej decyzji do końca zadowolony, bo po pół roku go zwalnia. Październik-Listopad 2022 r. Dziwny czas w Lechii Gdańsk, bo upływa w miarę spokojnie i bez afer. Tuż przed startem mundialu Biało-Zieloni bardzo fartownie wygrywają z Górnikiem Zabrze 2-1 i opuszczają strefę spadkową Ekstraklasy. Jedna z osób będących blisko klubu, drużyny i dobrze zorientowana w realiach podczas piłkarskiej wigilii kręci głową z niesmakiem: - To najgorsze co mogło się stać. Teraz w klubie stracą czujność i nie będzie transferów. Zarząd pomyśli, że ta drużyna, która niedawno awansowała do pucharów poradzi sobie w walce o utrzymanie... Styczeń 2023 r. Ta kumata osoba się myli! Transfery są i to jakie. Jednak Jakub Bartkowski, Kevin Friesenbichler i Louis Poznański (ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?) to raczej uzupełnienia niż wzmocnienia składu co dobitnie pokazuje obecna tabela Ekstraklasy. Głośnym echem odbija się sprawa wychowanka klubu Jakuba Kałuzińskiego, który na kilka godzin przed wyjazdem na zimowy obóz do Turcji dowiaduje się, że nigdzie nie pojedzie, a zostanie w Gdańsku, by trenować z zespołem U-19. Powodem - brak porozumienia co do nowego kontraktu, obecny wygasa 30 czerwca 2023 r. Mniej więcej w tym samym czasie co "Mały" o decyzji klubu dowiaduje się trener Marcin Kaczmarek. To dziś już dyskusje czysto akademickie, ale być może Aleksandar Vuković, który również był typowany na stanowisko trenera Lechii po zwolnieniu Tomasza Kaczmarka, walnąłby pięścią w stół i przekazał górze, że to on będzie decydował o sprawach sportowych, bo tak motywuje decyzję zarząd klubu: "Kałuziński nie prezentuje odpowiedniego poziomu sportowego". Część kibiców Lechii kręciła nosem na kandydaturę "Vuko", jako osobę blisko związaną z Legią Warszawa. Piast Gliwice takich dylematów nie miał i jest dziś bliżej europejskich pucharów niż strefy spadkowej. W mediach trwa dyskusja między przedstawicielem akcjonariusza większościowego (Adam Mandziara) i mniejszościowych (Dariusz Krawczyk). Pierwszego roboczego dnia roku pracę traci wiceprezes zarządu Agnieszka Syczewska, na jej miejsce do zarządu wchodzi Arkadiusz Gerwel, który zapowiada zwołanie "okrągłego stołu", który załagodzi spór między zwaśnionymi stronami. Chyba wciąż trwa wybieranie odpowiedniego mebla w IKEA, bo temat jakoś ucichł. Luty-Marzec 2023 r. Drużyna nawet nieźle wystartowała w rundzie wiosennej, jednak wkrótce osiada na mieliźnie w strefie spadkowej. Posada trenera Marcina Kaczmarka staje się coraz słabsza. Po meczu z Lechem w Poznaniu (0-5, jeden z goli jest kuriozalny - Dusan Kuciak "nabija" Michała Skórasia, po czym piłka wpada do siatki) kilku zawodników jest u Adama Mandziary na "spowiedzi". A może to były gorzkie żale? Kaczmarek prowadzi drużynę w kolejnym meczu z Miedzią Legnica głównie dlatego, że klub nie porozumiał się z Nestorem El Maestro (prawdziwe nazwisko Jevtić, ale wybrać sobie nazwisko "El Maestro" to trzeba mieć cojones). Lechia przełamuje niemoc i wygrywa z jeszcze słabszą "Miedzianką" aż 4-0. Piłkarze, którzy tydzień wcześniej byli u Mandziary narzekać na Kaczmarka, po jednym z goli rzucają się ściskać trenera. Sympatyczna grupa społeczna i jakże prostolinijna. Po kolejnej porażce Marcin Kaczmarek wreszcie traci pracę, zastępuje go kompletnie nieznany Hiszpan David Badia. Piłkarze go chwalą, w klubie go chwalą, chwalą go również rywale, którzy z łatwością wygrywają kolejne mecze z Lechią Gdańsk. Kwiecień 2023 r. Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek Lechia Gdańsk traci sześć punktów do bezpiecznej strefy w Ekstraklasie. Trener Badia mówi o kolejnych "finałach", nowy prezes Ziemowit Deptuła wciąż wierzy w utrzymanie, Dusan Kuciak nagrywa dziennikarzy po meczu, tak by później nie przekręcili jego słów. Powraca temat sprzedaży klubu, nowy właściciel będzie nie tylko musiał zapłacić za klub, ale i wyrównać zaległości płacowe wobec zawodników - w tym premię za zdobycie czwartego miejsca w sezonie 2021/22 - ta płatność została prolongowana do 15 lipca. Tak kończy się 15-letni pobyt Lechii Gdańsk w Ekstraklasie. Maciej Słomiński, INTERIA