Razem z właścicielem grupy ETL w konferencji prasowej wzięli także udział prezes Lechii Bartosz Sarnowski i wiceprezes Andrzej Juskowiak. Indagowany był jednak tylko Wernze, który generalnie nie udzielił żadnej konkretnej odpowiedzi na pytania dotyczące sportowych celów Lechii, wysokości budżetu czy też ewentualnych zmian w klubie. - Budżet Lechii musi wzrosnąć, aczkolwiek pieniądze to nie wszystko. Nie tylko one decydują w futbolu o sukcesie. Ważne jest również, aby w inteligentny sposób wydawać pieniądze, odpowiedni dobór nowych zawodników i szczęście w podejmowaniu niektórych decyzji. Sam budżet nie gwarantuje realizacji zakładanych celów. Wiele drużyn dysponuje znacznymi środkami, a nie odnoszą sukcesów adekwatnych do finansowych możliwości - zauważył. Wernze dał również do zrozumienia, że liczy na wsparcie różnych miejscowych podmiotów. - Inwestor nie jest nastawiony, aby samemu zrealizować cel. Liczymy, że w Gdańsku wspomagać nas będą odpowiedzialne osoby. Tutaj potrzebna jest praca zespołowa, niemniej my, jako inwestorzy, w odpowiedni sposób musimy wspierać klub finansowo - przyznał. 65-letni niemiecki biznesmen wyjaśnił, że jest przedstawicielem podmiotów z czterech krajów, które zaangażowały się w Lechię. - Reprezentuję grupę osób, która od lat związana jest z piłką i dobrze zna się na futbolu. Ja też świetnie czuję się wśród ludzi, którzy mówią specyficznym piłkarskim językiem. Kiedy zadano nam pytanie, czy jesteśmy zainteresowani inwestowaniem w futbol w Polsce, a w szczególności w Gdańsku, nie chcieliśmy, aby jedna osoba brała na siebie całą odpowiedzialność. Dlatego w tym gronie są podmioty z czterech krajów, Niemiec, Szwajcarii, Portugalii i Hiszpanii, bo to oznacza większe wzmocnienie finansowe - zapewnił. Nowy właściciel klubu zdradził także, że po raz pierwszy przyjechał do Gdańska. - To był dogodny termin, aby jednocześnie poznać stadion i zawodników, których czeka bardzo ważny mecz w Pucharze Polski. Słyszałem, że Gdańsk jest piękny, ale nie miałem jeszcze okazji niczego zobaczyć, bo godzinę przed konferencją wysiadłem z samolotu. Mój obraz tego miasta oparty jest na tym, co przeczytałem w internecie i różnych publikacjach. Miałem natomiast okazję przyjrzeć się PGE Arenie i muszę przyznać, że to najładniejszy stadion, jaki widziałem. A gościłem na wielu takich obiektach - skomentował. 14 marca na oficjalnej stronie Lechii Wernze napisał: "Jesteśmy przekonani, iż drużyna oraz trener zdołają wskoczyć do pierwszej ósemki T-Mobile Ekstraklasy, a także wywalczą kwalifikację do półfinału Pucharu Polski. Na drużynie oraz trenerze spoczywa odpowiedzialność wobec wszystkich zaangażowanych osób, aby cel ten osiągnąć". Niemiecki przedsiębiorca nie chciał jednak podać, jakie będą konsekwencje nie zrealizowania tych zadań. - Od 60 lat siedzę w futbolu, sam też grałem w piłkę, chociaż było to dawno temu. Wiem, że chętnie stawia się zespołom różne cele i zadania zajęcie konkretnego miejsce, jednak futbol jest nieobliczalny. Jestem bardzo zainteresowany sportowym sukcesem Lechii, ale do tego potrzebne są właściwe decyzje właścicieli, prezesów i trenerów. Wierzę jednak, że drużyna trafi we właściwe regiony tabeli i będzie sprawiać wiele radości swoim kibicom, niemniej tak twardych warunków stawiać nie można - ocenił. Według nowego właściciela Lechii gdańska drużyna ma opierać się na zawodnikach wywodzących się z regionu. - Pochodzę z Nadrenii Północnej-Westfalii i jestem dumny, że FC Koeln pozyskał wielu świetnych piłkarzy z okolic, jak chociażby Lukasa Podolskiego, który niedaleko dorastał. To była pierwsza zasada działania tego klubu. Wydaje mi się, że wokół Gdańska znajdziemy wielu utalentowanych chłopaków, co nie znaczy, że zamykamy się na poszukiwaniu dobrych graczy na arenie międzynarodowej - podsumował Wernze.