Lechia Gdańsk jest na ostatnim miejscu w Ekstraklasie - osiem pozycji niżej od Warty Poznań, która będzie najbliższym rywalem Biało-Zielonych - mecz w Gdańsku w sobotę o godz. 17.30. Ostatnia taka sytuacja, żeby "Zieloni" byli wyżej od Lechii w tabeli przy okazji meczu tych rywali to drugoligowy sezon 1992/93, gdy w seniorskiej piłce zadebiutował nastoletni wtedy Maciej Kalkowski. Było to dosyć dawno, bo dziś "Kalka" ma 48 lat i poprowadzi Lechię Gdańsku w spotkaniu z Wartą, w zastępstwie zwolnionego w nocy ze środy na czwartek, Tomasza Kaczmarka. - Lechia Gdańsk nie jest tak słabym zespołem, żeby przegrywać cztery spotkania z rzędu i mieć trzy punkty po sześciu meczach. Czuję się odpowiedzialny za sytuację, w której się znaleźliśmy. Mnie jest przykro, pracowałem w sztabie z trenerem Kaczmarkiem przez ostatnie 12 miesięcy. Cieszy mnie, że zawodnicy są bardzo źli na tę sytuację, nie spływa to po nich. Porozmawiałem z chłopakami, nie jak trener z zawodnikami, a starszy kolega z nieco młodszymi. Nie będę opowiadał o czym mówiliśmy - ostatnio za dużo rzeczy wychodziło z naszej szatni - powiedział na przedmeczowej konferencji, trener Maciej Kalkowski. Świadomie bądź nie szkoleniowiec nawiązał do artykułu, który ukazał się w piątkowym "Przeglądzie Sportowym". W dzienniku czytamy, że "w poprzednim tygodniu Flavio Paixao poszedł do gabinetu zarządu i powiedział wprost - albo trener albo ja". Flavio Paixao został przed meczem Lechii Gdańsk z Miedzią pozbawiony opaski kapitana zespołu, a w ostatnich minutach ostatniego treningu przed wyjazdem do Legnicy zgłosił kontuzję kolana. W kolejnym meczu z Lechem Poznań, Portugalczyk nie był do dyspozycji trenera, wyzdrowiał dopiero na czwartkowy trening, w którym ćwiczył z pełnym zaangażowaniem. To spora skaza na pomnikowej do tej pory opinii, którą Flavio Paixao miał wśród kibiców Lechii Gdańsk. Z drugiej strony nie było tak, że Portugalczyk chodził po szatni i buntował zawodników przeciw trenerowi, z którym mu nie po drodze. Czarnych charakterów w tej historii było więcej. Pewne jest, że nowy trener, który przyjdzie po tymczasowym Macieju Kalkowskim będzie miał podwójnie trudne zadanie - podnieść drużynę na boisku i poza nim. Na obu frontach nie jest wesoło. - Dusan Kuciak będzie kapitanem w dalszym ciągu, przedstawiłem zespołowi swoje argumenty - zaznaczył Maciej Kalkowski. - W meczowej 20-stce będzie również świeżo pozyskany holenderski pomocnik, Joeri de Kamps, który zdaniem trenera Lechii: "wszedł z kopyta w zespół". Nie chcemy de Kampsowi przyprawiać gęby już na starcie, ale podobno jedną z pierwszych rzeczy, o które pytał po wylądowaniu w Gdańsku był stopień tolerancji sędziów w Ekstraklasie. Taki agresywny terier w drugiej linii to być może brakujący element, który pozwoli odżyć drużynie Lechii i wyjść z ligowego dołka. Poza tym, mimo że okno transferowe już się zamknęło, Biało-Zieloni rozmawiają z zawodnikami, którzy pozostają bez umów z klubami - takich można pozyskać w dowolnym terminie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Maciej Słomiński, Interia