Po artykule "Dziennika Bałtyckiego" lotem błyskawicy obiegła Trójmiasto informacja, o tym że Lechia Gdańsk chce się rozstać z hiszpańskim pomocnikiem Luisem Fernandezem. Transfer Fernandeza do Lechii latem 2023 r. był szokiem dla piłkarskiej Polski. Wówczas Lechia Gdańsk była na granicy upadku po spadku z Ekstraklasy, z trenerem Szymonem Grabowskim trenowało kilkunastu zawodników, w większości juniorów. Przyjście wicekróla strzelców w barwach I-ligowej Wisły Kraków miało gdański projekt uwiarygodnić i tak się stało. Podpis Luisa Fernandeza pod kontraktem uruchomił lawinę - przed sezonem 2023/24 do Lechii przyszło kilkunastu zawodników z Camilo Meną, Iwanem Żelizko, Rifetem Kapiciem, Eliasem Olssonem i Maksymem Chłaniem na czele. Naprędce budowana drużyna w cuglach wygrała I ligę, z tym że wkład największej gwiazdy i kapitana Fernandeza w ten niespodziewany sukces był śladowy. Co prawda rozpoczął sezon na boisku, zdobył hat-tricka w pierwszym meczu z Chrobrym w Głogowie (4-2), potem jeszcze kilka bramek, był boiskowym ojcem dla młodej drużyny Biało-Zielonych, ale po meczu z Górnikiem Łęczna (1-1 w 11. kolejce) poddał się operacji chrząstki. Pierwotnie Hiszpan miał wrócić na początek rundy wiosennej, potem ten termin się przesuwał. Ostatecznie Fernandez dwukrotnie wszedł jako rezerwowy - zagrał łącznie kilka minut w dwóch meczach i znów poddał się rehabilitacji. Gdański klub oszczędnie informował o jego sytuacji zdrowotnej aż do teraz, gdy lokalne media podały że Lechia myśli o rozstaniu z piłkarzem, przepisy pozwalają na rozwiązanie kontraktu gdy zawodnik jest długo niedostępny, by wykonywać swą pracę. Prezes Lechii Gdańsk Paolo Urfer był wyraźnie zdziwiony zamieszaniem wokół Fernandeza, z jego punktu widzenia nic się w jego sprawie nie zmienia. Słyszymy, że wciąż równie prawdopodobny jest jego powrót do gry jak i rozstanie z klubem. - Mamy z Luisem bardzo dobrą relację, wspólnie od jakiegoś czasu rozmawiamy o najlepszym rozwiązaniu dla wszystkich stron - powiedział nam Paolo Urfer. Faktycznie, na dziś Lechia Gdańsk ma większe problemy niż zawodnik, który prawie od roku jest kontuzjowany. Największy z nich to sytuacja w tabeli, po pięciu spotkaniach beniaminek zajmuje ostatnie miejsce - w pięciu meczach zdobył zaledwie punkty, tracąc aż 11 bramek. O ile remisy 1-1 ze Śląskiem Wrocław i Zagłębiem Lubin były do przyjęcia, a gra obiecująca, to ostatnia porażka 1-4 z Puszczą Niepołomice, po trzech golach straconych po stałych fragmentach gry to był nokaut. Idąc logiką polskiej Ekstraklasy w takich sytuacjach musi paść pytanie o przyszłość trenera - nieoficjalnie słyszymy, że posada Szymona Grabowskiego jest bezpieczna. Również dlatego, że w Lechii Gdańsk obowiązuje brytyjski układ: manager - coach. Ten pierwszy to oficjalnie dyrektor techniczny Kevin Blackwell, dlatego odpowiedzialność rozkłada się po równo. Najbliższa okazja do wyjścia z kryzysu już w najbliższy piątek, gdy Lechia Gdańsk podejmie Raków Częstochowa.