Lechia Gdańsk zanotowała fatalne wejście w ekstraklasowy sezon, notując cztery bezdyskusyjne porażki z rzędu w fatalnym stylu. Biało-Zieloni dawno nie byli na dnie ligowej tabeli, a znając specyfikę naszej ligi łatwiej zwolnić jednego trenera niż ponad 20 piłkarzy. I tak się stało w Gdańsku, mimo solennych zapewnień władz klubowych o bezpieczeństwie jego posady, w środku nocy ze środy na czwartek po meczu z Lechem Poznań (0-3) posadę stracił Tomasz Kaczmarek. Od razu ruszyła giełda trenerskich nazwisk, które mogłyby zastąpić zwolnionego dokładnie po roku pracy szkoleniowca. Z naszych informacji wynika, że trenerem Lechii raczej nie zostanie Jan Urban. Inne nazwiska, które są w obiegu to m.in. Aleksandar Vuković i Dariusz Banasik. Do kryzysu sportowego w Lechii doszedł jeszcze jeden - nazwijmy to, relacyjny. Otóż kilka godzin przed meczem z Lechem Poznań działalność w zarządzie gdańskiego klubu zawiesił Piotr Zejer, który zasiadał we władzach z ramienia akcjonariuszy mniejszościowych, reprezentujących środowisko lokalne. Jako powód decyzji Zejer podał niemożność porozumienia z prezesem Pawłem Żelemem, którego nazwisko było skandowane w negatywnym kontekście podczas meczu z Lechem. W tej sytuacji jako najbardziej logiczna kandydatura trenerska jawi się wychowanek gdańskiej Lechii, 41-letni Krzysztof Brede. Popularny "Heniu" pracował już dla Biało-Zielonych w roli asystenta I trenera w latach 2012-14, a wcześniej był długoletnim piłkarzem Lechii, m.in. w 2008 r. awansował do Ekstraklasy. W roli samodzielnego trenera największym sukcesem Bredego był awans do Ekstraklasy z Podbeskidziem Bielsko-Biała w 2019 r. Od 2020 r. trener pozostaje bezrobotny, plotki łączyły go z pracą m.in. w Górniku Łęczna, Miedzi Legnica i Widzewie Łódź, a ostatnio w Akademii Lechii Gdańsk. - Jak najbardziej jestem za kandydaturą Krzysztofa Brede na stanowiska trenera Lechii Gdańsk. Ufam, że jest w stanie podnieść szatnię, żeby piłkarze byli monolitem na boisku - powiedział nam Dariusz Krawczyk, najbardziej wpływowy mniejszościowy akcjonariusz Lechii. Wybór Krzysztofa Brede pozwoliłby władzom Lechii Gdańsk upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu - szatnia dostałaby nowy impuls, a trybuny osobę, z która mogą się utożsamiać. W ostatnich latach był z tym spory problem, o czym świadczy stale malejąca frekwencja. Trener Brede ma biało-zielone DNA i krew, jest powszechnie szanowany w Gdańsku, pomimo że jest rodzinnie związany z kibicowską legendą Arki Gdynia, Zbigniewem Rybakiem, który właśnie opublikował swą autobiografię. Sam Brede urodził się w Gdyni, a to tylko dlatego że taksówkarz zawiózł ciężarną mamę Krzysztofa z kawiarni Newska w Gdańsku-Wrzeszczu, gdzie pracowała, do szpitala w Gdyni-Redłowie. Tymczasem w kolejnym meczu ligowym rywalem lechistów będzie w sobotę o 17.30 Warta Poznań. W tym meczu gdańszczan poprowadzi dotychczasowy asystent Tomasza Kaczmarka, Maciej Kalkowski, nazywany czasem Lucjanem Brychczym Lechii z racji długoletniego stażu w klubie. Jak poinformował Jakub Treć, dziennikarz "Przeglądu Sportowego" w czwartkowym treningu pod dowództwem Kalkowskiego wziął udział Flavio Paixao, który wraz ze zwolnieniem Kaczmarka nagle wrócił do zdrowia. Najskuteczniejszy obcokrajowiec w historii Ekstraklasy będzie w Gdańsku portugalskim rodzynkiem - razem z trenerem Kaczmarkiem pracę stracił jego asystent Emanuel Ribeiro. Wśród ćwiczących był także nowy nabytek Lechii Gdańsk - holenderski pomocnik, Joeri de Kamps. Maciej Słomiński, Interia