Okno transferowe zamknęło się w Polsce 6 września. Na samym jego finiszu Lechia Gdańsk pozyskała 19-letniego Michała Głogowskiego, którego następnie wysłała na półroczne wypożyczenie do macierzystego Hutnika Kraków. Młody zawodnik nawet nie pojawił się w Gdańsku, gdy ważyły się jego losy, był na zgrupowaniu kadry U-20 w Rącznej. Dla porównania Zagłębie Lubin, gdy wypożyczało z Parmy Daniela Mikołajewskiego, do Słowenii na obóz młodzieżówki wysłało emisariusza z koszulką "Miedziowych", ale to detale od których nie zależy powodzenie piłkarskiej kariery. Zresztą Głogowski w poniedziałek będzie w Gdańsku jakby ktoś chciał się przywitać. Głogowski na obozie w Rącznej był w pokoju z bramkarzem Antonim Mikułko, dlatego mógł od wychowanka Lechii dowiedzieć się ze szczegółami czego spodziewać się w Gdańsku. Zawodnik Hutnika to melodia przyszłości Biało-Zielonych, za to wiele wskazuje, że do przeszłości klubu należy Luis Fernandez. Hiszpan był postacią wiodącą na początku pobytu w I-ligowej Lechii Gdańsk w sezonie 2023/24, ale po spotkaniu 11. kolejki z Górnikiem Łęczna 6 października, wyjechał do Hiszpanii i poddał się długo odwlekanej operacji chrząstki w kolanie i tak naprawdę do dziś nie wrócił do zdrowia. Fernandez, który w lipcu 2023 r. podpisał z Lechią 3-letni kontrakt bez testów medycznych, zagrał na wiosnę dwa epizody i po raz kolejny wyjechał leczyć się do ojczyzny. Gdy wrócił jeszcze pod koniec sezonu 2023/24 było z nim lepiej, ale tak naprawdę do dziś nie powrócił do treningów z I drużyną Lechii. Na finiszu okna transferowego Hiszpan udał się do Rakowa Częstochowa na testy sportowe, ale po jednym treningu z drużyną trenera Marka Papszuna wrócił na północ. Trudno było oczekiwać, że po takiej przerwie w grze i wciąż nie w pełni sprawny olśni szkoleniowca znanego z wysokich wymagań co do pressingu i dyscypliny taktycznej. Z tym u Fernandeza był już problem, gdy grał w drużynie trenera Szymona Grabowskiego. Obecny trener Lechii przed sezonem 2024/25 cieszył się z potencjalnego powrotu Fernandeza i traktował go i innego rekonwalescenta Conrado jako "dwa nowe transfery". Okno transferowe się zamknęło i sytuacja hiszpańskiej gwiazdy stała się patowa. Zawodnik sporo trenuje indywidualnie na siłowni, zalicza kółka wokół boiska, nie uczestniczy w zajęciach z drużyną, jednak nie jest tak, że jego pozycja zmieniła się po powrocie z nieudanych testów w Częstochowie. Dojdzie do rozmowy prezesa z Fernandezem. Trzeba rozwiązać problem Położenie Hiszpana na razie nie jest takie jak Dusana Kuciaka rok temu, gdy słowacki bramkarz przebierał się na trening indywidualny w osobnej szatni. Nikt Hiszpana nie wyprasza, ale jakiś przełom musi nastąpić, bo obecny stan rzeczy nie jest komfortowy dla nikogo. Klubu, który chce wyjść na finansową prostą nie stać na płacenie co miesiąc 30 tysięcy euro zawodnikowi, z którego nie może korzystać. Prezes Lechii Paolo Urfer w piątek ma rozmawiać z Fernandezem, aby rozwiązać problem, który sam stworzył. Zakontraktowanie Hiszpana miało uwiarygodnić projekt "nowej Lechii" i było od A do Z pomysłem Urfera, tak samo jak przyznanie mu rekordowej pensji jak na I-ligowe warunki. A propos pensji to w przestrzeni wirtualnej pojawiły się głosy, że w Lechii Gdańsk pracownicy tzw. "licencyjni" są wynagradzani na bieżąco. Z tego co wiemy są pod tym względem spore niedociągnięcia względem pracowników administracyjnych, ale jeśli faktycznie ma być lepiej niż było należy docenić rolę komisji ds. licencji klubowych PZPN, która w ramach podwyższonego nadzoru w dwumiesięcznych okresach poprosiła Lechię o udokumentowanie uregulowania pensji czerwcowej i lipcowej. Obecnie trwa weryfikacja tej dokumentacji. Być może zbliża się ten dzień, gdy "chory człowiek Ekstraklasy" zostanie wreszcie skutecznie uleczony? Na razie lechiści, bez Luisa Fernandeza stawią czoła Radomiakowi Radom w 8. kolejce Ekstraklasy w sobotę o godz. 14:45. Biało-Zieloni nie pokonali Zielonych od prawie 40 lat - ostatnio udało się 29 września 1984 r. gdy w Gdańsku na stadionie przy ul. Traugutta gdańszczanie w meczu dwóch beniaminków Ekstraklasy okazali się lepsi 2-1. Jedną z bramek zdobył Aleksander Cybulski, zawodnik Lechii w latach 1983-92, który trzy lata temu tak nam mówił o tym trafieniu: - Tamten mecz z Radomiakiem był pierwszym, w którym prowadził nas trener Michał Globisz. Wcześniej i później zajmował się głównie młodzieżą, wspaniały człowiek. Kolejkę wcześniej przegraliśmy 0-4 z Wisłą Kraków i zwolniono duet trenerów, który wprowadził Lechię do Ekstraklasy i zdobył Puchar Polski: Jerzy Jastrzębowski - Józef Gładysz. Byliśmy w trudnej sytuacji, ale na mecz z Radomiakiem przyszło 25 tysięcy widzów. Strzeliłem bramkę "na Akademię", słabo to pamiętam, ale wyczytałem w starej prasie, że byłem pod bramką, piłka trafiła we mnie i wpadła do siatki. Z czteroletniego pobytu Lechii w Ekstraklasie w latach 1984-88 najlepiej wspominam właśnie ten pierwszy sezon, graliśmy na entuzjazmie.