W jednym z gdańskich domów mecz Piasta Gliwice z Lechią (sobota, godz. 17.30) będzie oglądany wyjątkowo uważnie i z rozdartym sercem. Marcin Pietrowski jest wychowankiem Biało-Zielonych, ale odejście z macierzystego klubu było najlepszą decyzją w jego sportowej karierze. W 2015 r. popularny "Jedi" przeniósł się do Gliwic, gdzie ochrzczono go "Pietro". Za cztery lata, wszechstronny pomocnik (czasem obrońca) wznosił z kolegami z Piasta trofeum należne mistrzom Polski. - Bardzo podoba mi się pomysł, który na grę ma Lechia trenera Tomasza Kaczmarka. Nie zawsze przynosi to efekt, trzeba cierpliwości. Piast Gliwice złapał dobrą formę w rundzie rewanżowej, praktycznie nie przegrywa. Zapowiada się ciekawy, żywy mecz. Stawiam na bramkowy remis, będzie 2-2. Oby tylko murawa w Gliwicach nie przeszkodziła w widowisku, z tego co pamiętam o tej porze roku, przeważnie jest w opłakanym stanie - mówi Marcin Pietrowski, dziś zawodnik IV-ligowego Jaguara Gdańsk. Lewandowski znowu strzela w LM - zobacz bramki! - Gra w IV lidze oczywiście różni się od Ekstraklasy. Ale to przecież żadna ujma, prać swoje rzeczy po meczu, jeśli robi to co się kocha. Pieniądze są oczywiście symboliczne na tym poziomie, ale wracając do Gdańska miałem kilka celów - być bliżej rodziny, znajomych i rodzinnych stron, a ze spraw zawodowych: pracować z dziećmi i zrobić trenerską licencję UEFA B. To się udało: kurs trenerski jest na ukończeniu, pracowałem z 9-latkami w Jaguarze, dziś mam zajęcia z 14-latkami. Inne wyzwania, ale pasja ta sama. Cieszę się, że dałem się namówić do tego projektu, śp. Markowi Szutowiczowi, którego niestety już z nami nie ma, a przecież jeszcze na początku sezonu prowadził drużynę seniorów Jaguara. Trudno coś mądrego powiedzieć w tej sytuacja, gdy tak młoda osoba odchodzi... Ekstraklasowa Lechia w Gdańsku jest póki co poza konkurencją, o miejsce za jej plecami trwa rywalizacja między Jaguarem właśnie i Gedanią. Oba kluby są na czele IV-ligowej tabeli, z tym że obchodząca w tym roku 100-lecie Gedania wysforowała się na czoło klasyfikacji. - Mieliśmy lepszy początek od rywali, ale w bezpośrednim meczu zdecydowanie przegraliśmy 0-3. Na wiosnę też zanotowaliśmy lekki falstart i zaraz możemy mieć cztery punkty straty. Zostało jeszcze sporo meczów, walka będzie trwała do końca. Szkoda, że do III ligi nie mogą awansować dwie drużyny - ubolewa Pietrowski, który na IV-ligowych boiskach spotkał znajomych ze starych, dobrych czasów w Lechii Gdańsk. - Razem ze mną w Jaguarze gra Deleu, po przeciwnej stronie w Gedanii są Krzysiu Bąk i Adam Duda. Śmiesznie się składa, bo gdy dzieliliśmy jedną szatnię przy Traugutta byliśmy bardzo dobrymi kolegami, potem rozjechaliśmy się po świecie, ale cały czas mieliśmy dobry kontakt. Dziś też nie ma między nami niechęci, jest rywalizacja, ale cały czas się szanujemy i lubimy - przyznaje Pietrowski. Piast Gliwice - Lechia Gdańsk. Sobota godz. 17.30. Transmisja w Canal Plus Sport Nie samą piłką żyje człowiek. Marcin Pietrowski oprócz pasji sportowej realizuje się również w biznesie dotyczącym nieruchomości. - Pięć lat temu zacząłem z przyjaciółmi działalność, która nazywa się "flipem" nieruchomości. Nabywamy lokal, remontujemy go i z zyskiem sprzedajemy. Idzie bardzo dobrze, zrobiliśmy już kilkadziesiąt takich transakcji. Szukamy obecnie inwestorów, którzy pomogą nam rozszerzyć działalność - tłumaczy "Jedi". Na koniec Pietrowski zastanawia się, czy w Gliwicach Lechia przełamie wyjazdową niemoc. Biało-Zieloni są wysoko w tabeli, ale na wyjeździe nie wygrali od października ubiegłego roku. Co jest tego przyczyną? - Mógłbym udzielić wielu odpowiedzi, każda może być równie prawdziwa i nieprawdziwa. Czasem tak się po prostu dzieje, że nie idzie. Tak było z meczami, gdy w barwach Lechii graliśmy z Lechem w Poznaniu, właściwie zawsze przegrywaliśmy. Przeszedłem do Piasta Gliwice i udawało nam się w Poznaniu wygrać czy zremisować. Nie ma łatwej odpowiedzi. Lechia przełamie złą passę na wyjeździe, ale jeszcze nie teraz. Jak mówiłem na wstępie - w sobotę padnie remis. Europejskie puchary są w zasięgu Lechii, trzy pierwsze miejsca są już raczej zarezerwowane dla Pogoni, Rakowa i Lecha, ale czwarte miejsce jak najbardziej w zasięgu Biało-Zielonych - kończy Marcin Pietrowski, były piłkarz Lechii Gdańsk i Piasta Gliwice. Maciej Słomiński