Makuszewski jest przekonany, że sobotni mecz Lechii z Legią, który rozpocznie się o 15.30, będzie najważniejszym wydarzeniem 27. kolejki Ekstraklasy. - I to zarówno pod względem sportowym jak i kibicowskim. Wszystkich fanów elektryzuje przecież rywalizacja z mistrzem Polski i drużyną, która niedawno grała w europejskich pucharach. Poza tym Legia też ma dobrych kibiców, a spora ich grupa pojawi się na naszym stadionie. W dodatku to spotkanie transmitowane jest przez telewizję publiczną, zatem każdy będzie miał okazję zobaczyć, jak się w Gdańsku ludzie bawią na meczach - stwierdził. Prawy pomocnik Lechii zapewnił, że gospodarze bez obawy podejdą do konfrontacji z liderem Ekstraklasy. - Przed sobotnim meczem, podobnie zresztą jak przed poprzednimi spotkaniami z Legią, nie drżą nam łydki. Nie odczuwamy tremy, bo pokazaliśmy już, że potrafimy wygrywać z tym zespołem, zarówno u siebie jak i na wyjeździe - zauważył. Reprezentant "Biało-zielonych" zapowiada również, że drużyna ze stolicy nie może w sobotę liczyć w Gdańsku na łatwe punkty. Przypomniał też, że za kadencji trenera Jerzego Brzęczka żaden przyjezdny zespół nie odniósł na PGE Arenie zwycięstwa. - W najbliższym spotkaniu chcemy podtrzymać tę passę. Zamierzamy również doprowadzić do takiej sytuacji, aby drużyny przyjeżdżające do Gdańska marzyły o wywiezieniu stąd jednego punktu. I Legia nie powinna być wyjątkiem - podkreślił. Od powrotu Lechii do Ekstraklasy, czyli od 2008 roku, obie drużyny zmierzyły się ze sobą w lidze 14 razy i ani razu nie padł w tych spotkaniach remis. Dziewięć konfrontacji zakończyło się zwycięstwem Legii, a pięć triumfem gdańskiego zespołu. "Maki" spodziewa się także w sobotę bezkompromisowego i otwartego spotkania. - Nie wiem, jaką taktykę obiorą rywale, ale wydaje mi się, że Legia nie przyjedzie do Gdańska bronić się, nie stanie z tyłu i nie będzie czekać na kontrę, bo nie ma takiej natury oraz nawyków. Obie drużyny będą starały się atakować, kreować grę i utrzymywać przy piłce. Spodziewam się zatem najlepszego dla piłkarzy i kibiców meczu, czyli emocjonującego i ofensywnego - ocenił. Organizatorzy spodziewają się natomiast, że w sobotę może zostać ustanowiony rekord frekwencji na ligowych meczach Lechii na PGE Arenie. Do tej pory najlepszy wynik zanotowano 14 sierpnia 2011 roku - zremisowaną 1-1 konfrontację z Cracovią obejrzało 34444 widzów. - Lubię grać przy pełnych stadionach i entuzjastycznie reagujących kibicach, bo to niezwykle motywujące. Bardzo sympatycznie wspominam mecz w Salonikach z Arisem w Lidze Europy, który obejrzało 35 tysięcy fanatycznych greckich kibiców. Dlatego mam nadzieję, że w sobotę na PGE Arenie pojawi się jak najwięcej naszych sympatyków, bo bardzo liczymy na ich wsparcie - powiedział. W ostatnim spotkaniu gdańszczanie przegrali jednak na wyjeździe z Cracovią 2-3 - była to ich pierwsza porażka na wiosnę. Makuszewski uważa jednak, że w Krakowie doszło do wypadku przy pracy, który jednak skomplikował ich sytuację w tabeli - obecnie "Biało-zieloni" mają bowiem tylko punkt przewagi nad plasującą się na dziewiątej pozycji Koroną Kielce. - Uważam, że w Krakowie nie wypadliśmy źle. Popełniliśmy jednak błędy indywidualne i zabrakło nam też koncentracji. Trzeba jednak pamiętać, że gros punktów Cracovia zdobywa u siebie, a poza tym preferuje niewygodny styl - cała drużyna się broni i gra tylko z kontry. Pomimo tej porażki nie straciliśmy pewności siebie. Naszym podstawowym celem jest awans do grupy mistrzowskiej, a trzy punkty zdobyte z Legią przybliżą nas do niego - podsumował Makuszewski. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Zobacz tabelę, wyniki, terminarz i strzelców Ekstraklasy</a> Zobacz materiał TVP Sport: