Drużyna Lechii Gdańsk miała jedynie niecałe 70 godzin, by przepracować nieszczęśliwą porażkę i odpadnięcie z eliminacji Ligi Konferencji po domowym spotkaniu z Rapidem Wiedeń, w którym padł wynik 1-2. - Nie ukrywam, że długo to we mnie siedziało. Przez rok ciężko pracowaliśmy, marząc o rozgrywkach europejskich. To był mój pierwszy raz w pucharach, na pewno chciałem żeby ta przygoda trwała dłużej. W piątek był spory kac i duży niedosyt. Gdybyśmy przegrali 0-3 i rywal był zdecydowanie lepszy to bolałoby mniej. Jednak jak to w życiu - coś się kończy, coś zaczyna. Najlepszym sposobem, by zacząć coś nowego było wygrać mecz z Widzewem w Łodzi. Nie mówię Europie żegnaj, a do zobaczenia. Poczuliśmy smak pucharów, ja zrobię wszystko by jak najczęściej tam występować - powiedział po zwycięskim dla Lechii Gdańsk meczu z Widzewem w Łodzi, Łukasz Zwoliński, który trafił do siatki RTS w 40. minucie. To 50 bramka "Zwolaka" w Ekstraklasie w 192 występie na najwyższym szczeblu rozgrywek w naszym kraju. 28 z tych goli zdobył dla Lechii Gdańsk, pozostałe 22 - wcześniej dla Pogoni Szczecin, której jest wychowankiem. - Bardzo mnie cieszy ten jubileusz. Na te 50 bramek złożyło się wiele wspaniałych asyst od moich kolegów. Już w przerwie meczu z Widzewem przed kamerami telewizyjnymi mówiłem, że nie ma łatwych bramek, napastnik zawsze musi być gotowy i czekać w polu karnym na odbite piłki. Jestem głodny goli, jeśli Flavio Paixao wszedł do klubu setników, mam nadzieję że mnie to zajmie mniej czasu niż zdobycie pierwszych 50 goli. Mamy dopiero początek sezonu, to dopiero początek strzelania - zaznaczył Zwoliński. Łukasz Zwoliński zdobył 50. bramkę w Ekstraklasie Z powodu kontuzji odniesionej w pucharowym meczu z Akademiją Pandew w Skopje, Zwoliński nie wystąpił w ligowej inauguracji sezonu z Wisłą Płock. Teraz wydaje się, że z jego zdrowiem jest wszystko w porządku - zaliczył 90 minut w meczu z Rapidem w Gdańsku i 88 w Łodzi. - Miałem drobne problemy ze zdrowiem, jednak za ważne mecze były, za dużo serca i wysiłku włożyliśmy w poprzedni sezon, żeby odpuszczać takie mecze jak ten z Rapidem Wiedeń. Cieszę się, że udało się zagrać w tym meczu i że nasz sztab fizjoterapeutów postawił mnie na nogi - powiedział "Zwolak". W pomeczowej rozmowie nie mogło zabraknąć wątku transferowego. U progu sezonu było głośno o ofercie Hapoelu Beer Szewa, która wpłynęła do Gdańska, dotyczyła ona właśnie Łukasza Zwolińskiego. - Nie mam już 20 lat, żeby się bardzo tym emocjonować i w to angażować. Mam od tego menadżerów. Potrafię skupić się na tym co tu i teraz, dawać z siebie maksimum na boisku, tak jest najlepiej dla mnie i dla Lechii Gdańsk, z którą mam jeszcze roczny kontrakt - podsumował Łukasz Zwoliński, który w meczu z Widzewem zdobył swą 50 bramkę w Ekstraklasie. Maciej Słomiński, Interia, Łódź