Lechia Gdańsk wygrała wysoko z Miedzią Legnica 4-0 i przedłużyła nadzieje na pozostanie w Ekstraklasie. Bezsprzecznym bohaterem spotkania był Łukasz Zwoliński, który zdobył dwie bramki i biegał po placu gry zdeterminowany jakby najadł się surowego mięsa. Dublet "Zwolaka" dał mu ósmą i dziewiątą bramkę w sezonie 2022/23 w Ekstraklasie i pozycję wicelidera klasyfikacji strzelców - lepsi są tylko Mikael Ishak z Lecha Poznań i Jesus Imaz z Jagiellonii Białystok. Dwa gole z piątku dały piłkarzowi ze Szczecina łączną liczbę 36 goli dla Lechii Gdańsk w Ekstraklasie. Ten dorobek zrównał go z Bogdanem Adamczykiem, który zdobywał bramki dla Biało-Zielonych w latach 50. i 60. XX wieku. Zwoliński, który stanął do okazjonalnej fotki z Adamczykiem po meczu, w Gdańsku gra od lutego roku 2020, w trzy lata wspiął się na drugie miejsce w klasyfikacji Biało-Zielonych strzelców w Ekstraklasie. Lepszy jest tylko Flavio Paixao, który ma aż 84 gole - ostatniego z nich zdobył w piątek, wchodząc z ławki we wspomnianym meczu z Miedzią. Tydzień temu po przegranym spotkaniu z Lechem Poznań 0-5 w Gdańsku głośno było o zwolnieniu trenera Marcina Kaczmarka. Ostatecznie działacze Lechii wytrzymali ciśnienie, a może po prostu nie znaleźli godnego zastępcy? Po drugiej bramce Zwolińskiego w meczu z Miedzią Legnica on i cała drużyna pobiegli w stronę ławki trenerskiej, w jasny sposób pokazując, że drużyna i sztab są jednością. - Po bramce strzelonej z karnego stwierdziłem, że pobiegnę do trenerów, do ławki. To są małe rzeczy, ale scalają drużynę i pokazują, że jesteśmy razem na dobre i złe. Mam nadzieję, że to będzie kop mentalny na przyszłość. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w trudnym momencie i że możemy liczyć wyłącznie na siebie. Jak w środku będziemy razem, to wszystko wyjdzie i się uda. Wydaje mi się, że te emocje po bramce, ta radość drużyny, sztabu to jest jasny sygnał, w którą stronę chcemy iść - powiedział po meczu gdański snajper. Nowością jest to, że pod nieobecność Flavio Paixao na boisku, Zwoliński wziął się za strzelanie rzutów karnych. Trafił dwa tygodnie temu w przegranym 1-3 meczu z Radomiakiem Radom, trafił i z Miedzią Legnica. To dopiero trzy gole z 11 metrów dla Lechii, poprzedniego ligowego napastnik strzelił na samym początku pobytu w Gdańsku, w szalonym remisie 4-4 z Zagłębiem Lubin. Egzekucja rzutów karnych daje Zwolińskiemu większe szanse na pobicie życiowego rekordu bramek w sezonie. Dotychczasowe najlepsze osiągnięcie miało miejsce w poprzednim sezonie 2021/22, gdy "Zwolak" trafił 14 razy do siatki, ani razu z rzutu karnego. Teraz ma dziewięć goli na koncie i dziesięć meczów do końca sezonu. Z pewnością jest w stanie przebić dotychczasowy rekord. Będzie to obustronna korzyść, bo zawodnika i klub łączy wspólnota interesów - rekord zwiększy szanse pozostania Lechii Gdańsk w Ekstraklasie, a im więcej bramek zdobędzie Łukasz Zwoliński tym lepszą pozycję negocjacyjną będzie miał latem, gdy wygaśnie jego dotychczasowy kontrakt z obecnym klubem. Na dziś sytuacja jest otwarta, ale nie ma co kryć, że szanse do pozostanie napastnika w Gdańsku są mniejsze niż na tytuł króla strzelców Ekstraklasy. Jeszcze jesienią agencja, która reprezentuje jego interesy (Fabryka Futbolu) otrzymała stosowną ofertę, jednak nie była ona dla niej satysfakcjonująca. Lechia Gdańsk nie płaci już tak dobrze jak kiedyś, a Zwoliński chciał odejść latem 2022 r. by kontynuować karierę w klubie, który mierzy wyżej. W kolejnym spotkaniu Biało-Zieloni zagrają kolejny mecz o wszystko - rywalem będą "Zieloni" z Poznania, czyli Warta. Spotkanie odbędzie się w Grodzisku Wielkopolskim w niedzielę o godz. 12:30. Maciej Słomiński, INTERIA