Maciej Słomiński, Interia: Co czują piłkarze Lechii Gdańsk, którzy w 10 meczach ligowych tylko raz wygrali, dwa razy zremisowali, resztę meczów przegrali i są na ostatnim miejscu w tabeli? Luiz Carlos Santos Deleu, zawodnik Jaguara Gdańsk: - Mogę się domyślać, bo sam byłem w podobnej sytuacji. I to w barwach Cracovii, z która teraz zagra Lechia Gdańsk. W sezonie 2015/16 zajęliśmy w lidze czwarte miejsce (w ostatnim meczu wygrana z...Lechią), był nie tylko dobry wynik, ale i dobra gra. A w kolejnych rozgrywkach, i to z tym samym trenerem Jackiem Zielińskim, który teraz prowadzi "Pasy", broniliśmy się przed spadkiem. Nie byliśmy na ostatnim miejscu jak teraz Lechia, ale przez cały sezon blisko końca tabeli, mimo że na początku zagraliśmy w europejskich pucharach. W Ekstraklasie to idzie falami, można porównać do surfingu, który uprawiam w wolnym czasie. Raz na górze, raz na dole? - Na dole, pod falą są raczej początkujący surferzy. Trudno o drużynie Lechii powiedzieć, że ma początkujących zawodników - ci sami piłkarze całkiem niedawno zajęli w lidze czwarte miejsce. - Wtedy Cracovia wróciła na właściwe tory, wróci i Lechia. To na pewno nie jest drużyna na ostatnie miejsce w tabeli. W czym kibice Lechii mogą upatrywać nadziei? - Teraz przed Lechią seria meczów z trudnymi rywalami - Cracovia, potem Raków Częstochowa i Legia Warszawa. Paradoksalnie, z takimi rywalami łatwiej się przełamać. Lepiej się gra z lepszymi. Lechia zmieniła trenera, Tomasza Kaczmarka zastąpił Marcin Kaczmarek. - Dobrze się znamy, Marcin mieszka 100, może 200 metrów ode mnie. Gratulowałem mu wyboru. To wielka odpowiedzialność być trenerem Lechii, ale wiem, że da radę. Grał pan w Lechii za kadencji ojca Marcina, Bogusława. - Nie tylko grałem! Miałem jeszcze drugi etat tłumacza. Trener "Bobo" wołał mnie: "Didi powiedz Ricardinho, że..."(śmiech). Fajne czasy. Lechia Gdańsk w tym sezonie kuleje na wielu frontach, a zwłaszcza na prawej obronie. Może trzeba zadzwonić po wiecznie młodego Deleu? - Dlaczego nie? Lechia ma u mnie specjalne względy, na pewno się dogadamy (śmiech). Teraz w Jaguarze gram w linii pomocy, ale nie zapomniałem, jak gra się na boku defensywy. W poprzednim sezonie Trójmiasto emocjonowało się walką Jaguara z Gedanią o awans do III ligi. Górą byli wasi rywale. - Całkowicie zasłużenie. Nasz ból, z powodu awansu był trochę mniejszy dlatego, że w Gedanii grają moi przyjaciele: Krzysztof Bąk i Adam Duda. Gedania pokazuje jak dobrą jest drużyną, będąc w tym sezonie na samym szczycie III ligi. O co w tym sezonie walczy Jaguar Gdańsk? - Czołówka nam trochę odjechała, nie wszystko zależy już od nas, ale cały czas myślimy o awansie. Chcemy wygrywać każdy kolejny mecz. Poza grą w IV lidze, jestem trenerem. Prowadzę małe dzieci, 6-7-letnie i trochę większe. Daje mi to wielką frajdę i satysfakcję. Pana rówieśnik, Flavio Paixao zapowiedział, że to jest ostatni sezon. A jak jest z panem? - Ależ, broń Boże, proszę mnie nie wkładać do piłkarskiego grobu! Póki będzie zdrowie i na boisku nie będę przynosił wstydu, będę grał. Do mojego ostatniego sezonu jeszcze bardzo daleko. Łatwo się nie poddam! Mówiliśmy o surfingu - czy wciąż znajduje pan czas na wypady na Wyspę Sobieszewską? - Trochę mniej od kiedy urodziła się moja córeczka. Gram w piłkę, jestem trenerem, ale czuję że muszę znaleźć na surfing już niedługo. Dopiero w Polsce zacząłem surfować, czekałem prawie 30 lat, żeby zacząć to robić, poczekam jeszcze kilka tygodni. Z tego co wiem poza piłką nożną interesuje się pan nie tylko surfingiem. - Trener Janusz Urbanowicz jest moim bliskim znajomym. Przed wyjazdem jego drużyny rugbystek do RPA na Puchar Świata zjedliśmy rodzinnie duży obiad i omówiliśmy strategię na ten turniej (śmiech). Obecnie w pana rodzinnej Brazylii odbywają się wybory prezydenckie. Ma pan swojego kandydata? - Oczywiście śledzę sytuację polityczną w ojczyźnie, jestem na bieżąco. Moim kandydatem jest Lula, który wiele zrobił dla uboższej części społeczeństwa i biedniejszych regionów. Na moim profilu na Instagramie opisałem swoje stanowisko. Od kilku lat jest pan posiadaczem polskiego paszportu. Czy 11 listopada spotkamy się na paradzie niepodległości? - Jeśli dopisze pogoda to jak najbardziej. Powinniśmy razem, w pokojowy sposób, świętować odzyskanie niepodległości. Za wschodnią granicą Polski widać, że wolność nie jest dana na zawsze. Jestem katolikiem, dobrze życzę bliźnim, ale temu który wywołał wojnę w Ukrainie i spowodował tyle cierpienia, wcale nie życzę dobrze. Rozmawiał Maciej Słomiński, Interia